Archiwum kategorii: Nowości Wydawnicze

Kukkonen Janne, „Lilja złodziejka. Skarb trzech królów”

Lilja złodziejka. Skarb trzech królów

Kukkonen Janne, „Lilja złodziejka. Skarb trzech królów”Autor: Janne Kukkonen
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Poziom czytelniczy: BD III/IV

„Lilja złodziejka. Skarb trzech królów” to przeznaczony dla nieco młodszego czytelnika przygodowy komiks fantasy. Jego główną bohaterką jest tytułowa Lilja – młoda dziewczyna, która wprawdzie została przyjęta do złodziejskiego cechu, ale z racji młodego wieku i płci nie jest szanowana przez większość swoich towarzyszy. Mimo że już od lat sprawia się bardzo dobrze, wciąż dostaje od mistrza tylko banalne zlecenia. Zdolna złodziejka ma tego dość. Postanawia wykraść z kieszeni mistrza bardzo ważne zlecenie, które zapewne chciał on powierzyć jednemu z najbardziej doświadczonych członków cechu. Rzeczywiście okazuje się, że zadanie to jest wyjątkowo niebezpieczne i trudne. Próbując je wykonać, Lilja na własne życzenie wplątuje się nie tylko w tajemniczą dworską intrygę, ale także w walkę, którą toczy grupa fanatyków religijnych chcących wskrzesić dawnego, zapomnianego i bardzo groźnego boga (o którym dziewczyna, z racji słabego wykształcenia, nigdy wcześniej nie słyszała). Jeśli im się to powiedzie, cały świat może popaść w ruinę. A najgorsze jest to, że działania Lilji przybliżają fanatyków do osiągnięcia ich celu, z czego młoda złodziejka przez większość czasu nawet nie zdaje sobie sprawy.

Komiks Janne Kukkonena jest bez wątpienia udany – świat w nim przedstawiony jest bogaty i przekonujący, a akcja pełna nieoczekiwanych zwrotów. Może i fiński twórca miał prosty pomysł na bohaterkę, ale był to pomysł dobry. Losy nieco lekkomyślnej, zadziornej i bystrej Lilji, próbującej wytyczyć własną ścieżkę w zmaskulinizowanej złodziejskiej profesji, aż chce się śledzić. W „Lilji złodziejce” nie brakuje kontrowersyjnych jak na komiks dla dzieci i młodzieży treści: trup ściele się dość gęsto, zdarza się krew, a wśród postępków, których dopuszcza się honorowa złodziejka są m.in. kradzież urny, w której spoczywają prochy możnej pani czy włamania do grobowców dawnych królów. Według mnie nie powinno to jednak stanowić problemu, bo świat przedstawiony w komiksie nie przypomina naszego realnego świata. Innymi słowy: zarzucać „Lilji złodziejce” brutalność i promowanie nieakceptowalnych zachowań to tak, jak gdyby zarzucać to samo na przykład „Władcy Pierścieni” (mówiąc jak najkrócej: to pozbawione sensu). Warto odnotować, że choć „Skarb trzech królów” stanowi zamkniętą całość, to końcówka komiksu jasno sygnalizuje, że możemy spodziewać się kolejnych tomów przygód młodej złodziejki. Polecam zakup. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki miały dość”

Dzień, w którym kredki miały dość/Dzień, w którym kredki wróciły do domu

Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki miały dość”Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki wróciły do domu”Autor: Drew Daywalt
Ilustrator: Oliver Jeffers
Wydawnictwo: Kropka
Poziom czytelniczy: BD 0/I

Dwie oparte na zabawnym pomyśle książki, które swego czasu były bestsellerami „New York Timesa”. Jaki to pomysł? Otóż do bohatera tej książki, małego Dominika, piszą jego kredki. W książce „Dzień, w którym kredki miały dość” w pudełku z kredkami znajduje on listy od swoich małych kolorowych przyjaciół, w których donoszą mu, że z różnych powodów są rozczarowane, smutne, złe lub zbyt zmęczone, żeby dalej rysować i kolorować. Czarnej kredce jest na przykład przykro, że Dominik używa jej niemal wyłącznie do rysowania konturów – dlaczego nie mógłby raz na jakiś czas narysować choćby czarnej piłki plażowej? Z kolei taka czerwona kredka jest po prostu przemęczona i przepracowana, bo Dominik używa jej ciągle, musi pracować nawet w święta (choćby kolorując strój Świętego Mikołaja). Czy chłopiec mógłby zrobić coś, by zadowolić swoich kolorowych przyjaciół? Z kolei w drugiej książce, zatytułowanej „Dzień, w którym kredki wróciły do domu”, listonosz przynosi Dominikowi stos pocztówek od kredek, które zostały dawno temu zgubione. Jasnoczerwona kredka pisze do niego znad basenu, nad którym chłopiec spędzał wakacje wraz z rodziną (wciąż tam jest!), jasnobrązowa kredka któregoś dnia została na dywanie, przez co zjadł i zwymiotował ją pies Domnika (co za upokorzenie!). Turkusowa kredka natomiast jest… w jednej ze skarpetek chłopca. Jak to się właściwie stało? To proste: Dominik zostawił ją w kieszeni, w ten sposób trafiła do prania i podczas wirowania znalazła się w skarpetce. Czy chłopiec mógłby ją stamtąd wreszcie zabrać? Podobnie jak w poprzedniej części Dominik wpada na pomysł, co zrobić, by kredki były zadowolone (oczywiście kiedy już z powrotem zbierze je wszystkie w jednym miejscu).

Sądzę, że taka pomysłowa narracja oparta na korespondencji może rozbawić wielu młodszych czytelników. Stylizowane na dziecięce rysunki ilustracje robią bardzo dobre wrażenie, a całości dodatkowego kolorytu przydaje fakt, że listy do Dominika rzeczywiście napisane są kolorowymi kredkami na graficznie przedstawionym papierze listownym i rewersach pocztówek. Obie książki powinny się sprawdzić jako zakup biblioteczny. Oprawa twarda, szyta. Powiększony, kwadratowy format.