Archiwum kategorii: LITERATURA DZIECIĘCO-MŁODZIEŻOWA

Rock Zack, „Niezła historia”

Niezła historia

Rock Zack, „Niezła historia”Autor: Zack Rock
Ilustrator: Zack Rock
Wydawnictwo: No Bell
Poziom czytelniczy: BD I

Mieszkający w Berlinie ilustrator i autor książek dla dzieci stworzył książkę o tym, jak w świecie zdominowanym przez dające pewność, ale nudne liczby, tylko wyobraźnia może przynieść nam szczęście i poczucie samodzielnego stwarzania siebie. A jak najlepiej zapłodnić wyobraźnię? Oczywiście czytając książki. Dowiaduje się o tym główny bohater „Niezłej historii” zwany Rachmistrzem Fasoli nr 1138. Pewnego dnia, kiedy łapie go ulewa, wchodzi on do dziwnego sklepu, o którego istnieniu nie miał nawet wcześniej pojęcia. Chodzi oczywiście o księgarnię. Rachmistrz jest urzeczony barwnymi historiami, które zawarte są w otaczających go woluminach. Poza tym w jednej z książek natrafia na postać akrobaty i po raz pierwszy w życiu zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że on sam również jest akrobatą. Dlaczego nigdy wcześniej o tym nie pomyślał? Po prostu nawet nie wiedział, że ludzie tacy jak akrobaci istnieją i nie zauważył, że on sam przejawia taki talent. Rachmistrza męczą wątpliwości – czy powinien wybrać pewny, bezpieczny świat liczb, tak jak zawsze mu wpajano, czy raczej wskoczyć na dłużej w nieznany, pełen osobliwego powabu świat wyobraźni i dalej pisać swoją historię posługując się fantazją? Książka kończy się konstatacją bohatera, że mogłaby to być naprawdę niezła historia. Istotny przekaz, który wcale nie został podany w oczywisty dla młodego czytelnika sposób i bogate, malarskie, pełne detali ilustracje – to wystarczy, żeby polecić „Niezłą historię” jako zakup biblioteczny. Bardzo ładne wydanie – w oprawie twardej, szytej, z obwolutą.

Pervan Jelena, Brezovec Jelena, „Plamek i Brudek. Smrodaśne zadanie. Glutokosmos”

Plamek i Brudek. Smrodaśne zadanie. Glutokosmos

Pervan Jelena, Brezovec Jelena, „Plamek i Brudek. Smrodaśne zadanie. Glutokosmos”Autorka: Jelena Pervan
Ilustratorka: Jelena Brezovec
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Poziom czytelniczy: BD 0/I

Kolejna na naszej liście książka dla dzieci z serii „Plamek i Brudek”. Wcześniej omawialiśmy inną – taką, w której skład wchodziły historie zatytułowane „Kakao szambo” i „Brudaśne urodziny” (przegląd 20/2023). Ta część również zawiera dwie historie. W pierwszej dwie tytułowe bakterie robią rozróbę w bucie małego Henia – chłopiec tak lubi swoje tenisówki, że dosłownie nigdy ich nie zdejmuje, przez co „stopy mu się w nich ukisiły jak ogórki w słoiku”, a nieprzyjemny zapach jest wyczuwalny nawet kiedy chłopiec wciąż ma je na nogach. Z kolei „Glutokosmos”, w który Plamek i Brudek udają się w drugiej historii, to tak naprawdę wnętrze nosa Jurka, który uwielbia dłubać w nosie.

Przesłanie płynące z obu opowieści o ohydnych, ale sympatycznych bakteriach jest oczywiście prohigieniczne, ale to nie przeszkadza autorkom zabrać małego czytelnika w prawdziwą odyseję po zabawnych obrzydlistwach. Autorki (i tłumaczka!) nie unikają słowotwórstwa, które powinno rozbawić dzieciaki (nawet w tytule zadanie jest „smrodaśne” nie zaś po prostu „śmierdzące”). Sądzę, że tak samo szczerze mogą uśmiać się mali czytelnicy z pomysłów takich jak „przepis od babci Upaćkanki na kiszony dżem z kłaczków z pępka” czy sformułowania takie jak „świat, w którym gwiazdy z zaschniętych smarków utworzyły galaktyki i gdzie zamiast słońca pobłyskuje ogromna bańka śluzu”. Właśnie ze względu na to, jak sądzę, trafiające w gusta większości dzieci poczucie humoru książkę można polecić, nawet jeśli arcydziełem literatury dziecięcej nie jest. Oprawa twarda, szyta.

Isern Susanna, Ferrero Mar, „Kupa, siku, bąk. Łazienkowy poradnik”

Kupa, siku, bąk. Łazienkowy poradnik

Isern Susanna, Ferrero Mar, „Kupa, siku, bąk. Łazienkowy poradnik”Autorka: Susanna Isern
Ilustratorka: Mar Ferrero
Wydawnictwo: Tako
Poziom czytelniczy: BD 0/I

„Kupa, siku, bąk” to nie – jak myślałem w pierwszym odruchu – kolejna przeznaczona dla małych czytelników publikacja z ciekawostkami na temat wydalania, ale toaletowy poradnik. Pretekstem do opowiedzenia o łazienkowym savoir-vivre są urodziny Koali, na które zaprasza on kolegów i koleżanki. Wszyscy bawią się świetnie, ale – jak to w życiu bywa – czasami muszą zrobić przerwę na wizytę w toalecie. Na kolejnych stronach czytelnik jest świadkiem nie zabaw, ale właśnie tych przerw. Na przykład Słoniczka niepotrzebnie czekała z pójściem do łazienki aż zabawa się skończy, zamiast na chwilę ją przerwać, i w konsekwencji nie zdążyła do niej na czas. Kotek sikał na tyle nieuważnie, że jego mocz znalazł się nie tylko na sedesie, ale i na podłodze. Z kolei Zebra tak spieszyła się do dalszej zabawy, że po skorzystaniu z toalety zapomniała spłukać po sobie wody i umyć rąk… Oprócz krótkich historyjek w książce znajdują się też wyrażone wprost porady dotyczące korzystania z toalety i spraw pokrewnych, takie jak: „Nie czekaj z pójściem do toalety aż do ostatniej chwili, nawet jeśli pochłania cię zabawa”, „Pamiętaj, żeby przed wejściem do toalety najpierw zapukać”, „Postaraj się nie przebywać w toalecie dłużej niż to konieczne, bo ktoś może potrzebować pilnie z niej skorzystać” czy „Warto się wysikać przed dłuższą podróżą”. W sumie „Kupa, siku, bąk” to sympatyczna, przydatna i ładnie zilustrowana książka, którą chyba warto mieć w bibliotece. Oprawa twarda, szyta, duży format.

Mathieu-Daudé Agnès, Tallec Olivier, „Dagfrid. Córka wikinga”

Dagfrid. Córka wikinga

Mathieu-Daudé Agnès, Tallec Olivier, „Dagfrid. Córka wikinga”Autorka: Agnès Mathieu-Daudé
Ilustrator: Oliver Tallec
Wydawnictwo: Tatarak
Poziom czytelniczy: BD I

„Dagfrid. Córka wikinga” rozpoczyna nową serię zabawnych książek dla dzieci o przygodach tytułowej bohaterki. Od niedawna na rynku powinna być już dostępna także część druga, zatytułowana „Dagfrid. Bunt na pokładzie”.

Kiedy czytelnik poznaje Dagfrid, nie jest ona zbyt zadowolona za swojego życia. W wiosce, w której mieszka, dziewczynki powinny nosić absurdalną według niej wikińską fryzurę (określaną przez nią mianem „buł na uszach”) i do bólu niepraktyczne długie suknie. Poza tym nikt nie chce pozwolić jej zabrać się za odkrywanie Ameryki, a w dodatku ciągle musi jeść ryby, bo jej współmieszkańcy nie znają innego jedzenia. Tylko że Dagfrid ma już dość ryb! Mimo niesprzyjających okoliczności dziewczyna z całych sił stara się stawiać na swoim. Uczy się szyć, po to, żeby zrobić sobie o wiele praktyczniejsze spodnie (a także krótką sukienkę, bo w gruncie rzeczy lubi sukienki). W końcu udaje się także na wyprawę. Może niekoniecznie po to, żeby odkryć Amerykę – jej celem jest raczej zjedzenie czegoś innego niż ryba. No cóż, po pewnym czasie jej się to udaje. Nie chcąc zdradzać szczegółów powiem tylko tyle, że Dagfrid rzeczywiście coś odkrywa i przywozi do swojej wioski istotne innowacje. A przy okazji zaczyna doceniać kilka rzeczy, których wcześniej nie doceniała (jak choćby swoje imię, które wcześniej uważała za brzydkie).

Historia o wielkim kulinarnym odkryciu Dagfrid na pewno może pokazywać dziewczynkom, że najważniejsze jest bycie sobą, a żeby być sobą przydaje się odwaga. Jeszcze większą wartością książki jest jednak to, że robi to nienachalnie i z dużą dawką przyjemnego dowcipu. Bohaterka jest pewna siebie, zaradna, niepozbawiona poczucia humoru, a nawet ironiczna. Książka napisana jest w pierwszej osobie – to Dagfrid opowiada czytelnikom o swojej przygodzie. Pierwszoosobowa narracja jest tym bardziej przekonująca, że prowadzona raczej potocznym, mówionym językiem, co robi bardzo dobre wrażenie. Obrazu całości dopełniają humorystyczne, kolorowe ilustracje Oliviera Talleca, które mogą kojarzyć się z estetyką francuskiego komiksu dla dzieci (nawet jeśli dymków komiksowych w książce brak). Polecam zakup. Oprawa miękka, klejona.

Kukkonen Janne, „Lilja złodziejka. Skarb trzech królów”

Lilja złodziejka. Skarb trzech królów

Kukkonen Janne, „Lilja złodziejka. Skarb trzech królów”Autor: Janne Kukkonen
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Poziom czytelniczy: BD III/IV

„Lilja złodziejka. Skarb trzech królów” to przeznaczony dla nieco młodszego czytelnika przygodowy komiks fantasy. Jego główną bohaterką jest tytułowa Lilja – młoda dziewczyna, która wprawdzie została przyjęta do złodziejskiego cechu, ale z racji młodego wieku i płci nie jest szanowana przez większość swoich towarzyszy. Mimo że już od lat sprawia się bardzo dobrze, wciąż dostaje od mistrza tylko banalne zlecenia. Zdolna złodziejka ma tego dość. Postanawia wykraść z kieszeni mistrza bardzo ważne zlecenie, które zapewne chciał on powierzyć jednemu z najbardziej doświadczonych członków cechu. Rzeczywiście okazuje się, że zadanie to jest wyjątkowo niebezpieczne i trudne. Próbując je wykonać, Lilja na własne życzenie wplątuje się nie tylko w tajemniczą dworską intrygę, ale także w walkę, którą toczy grupa fanatyków religijnych chcących wskrzesić dawnego, zapomnianego i bardzo groźnego boga (o którym dziewczyna, z racji słabego wykształcenia, nigdy wcześniej nie słyszała). Jeśli im się to powiedzie, cały świat może popaść w ruinę. A najgorsze jest to, że działania Lilji przybliżają fanatyków do osiągnięcia ich celu, z czego młoda złodziejka przez większość czasu nawet nie zdaje sobie sprawy.

Komiks Janne Kukkonena jest bez wątpienia udany – świat w nim przedstawiony jest bogaty i przekonujący, a akcja pełna nieoczekiwanych zwrotów. Może i fiński twórca miał prosty pomysł na bohaterkę, ale był to pomysł dobry. Losy nieco lekkomyślnej, zadziornej i bystrej Lilji, próbującej wytyczyć własną ścieżkę w zmaskulinizowanej złodziejskiej profesji, aż chce się śledzić. W „Lilji złodziejce” nie brakuje kontrowersyjnych jak na komiks dla dzieci i młodzieży treści: trup ściele się dość gęsto, zdarza się krew, a wśród postępków, których dopuszcza się honorowa złodziejka są m.in. kradzież urny, w której spoczywają prochy możnej pani czy włamania do grobowców dawnych królów. Według mnie nie powinno to jednak stanowić problemu, bo świat przedstawiony w komiksie nie przypomina naszego realnego świata. Innymi słowy: zarzucać „Lilji złodziejce” brutalność i promowanie nieakceptowalnych zachowań to tak, jak gdyby zarzucać to samo na przykład „Władcy Pierścieni” (mówiąc jak najkrócej: to pozbawione sensu). Warto odnotować, że choć „Skarb trzech królów” stanowi zamkniętą całość, to końcówka komiksu jasno sygnalizuje, że możemy spodziewać się kolejnych tomów przygód młodej złodziejki. Polecam zakup. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki miały dość”

Dzień, w którym kredki miały dość/Dzień, w którym kredki wróciły do domu

Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki miały dość”Daywalt Drew, Jeffers Oliver, „Dzień, w którym kredki wróciły do domu”Autor: Drew Daywalt
Ilustrator: Oliver Jeffers
Wydawnictwo: Kropka
Poziom czytelniczy: BD 0/I

Dwie oparte na zabawnym pomyśle książki, które swego czasu były bestsellerami „New York Timesa”. Jaki to pomysł? Otóż do bohatera tej książki, małego Dominika, piszą jego kredki. W książce „Dzień, w którym kredki miały dość” w pudełku z kredkami znajduje on listy od swoich małych kolorowych przyjaciół, w których donoszą mu, że z różnych powodów są rozczarowane, smutne, złe lub zbyt zmęczone, żeby dalej rysować i kolorować. Czarnej kredce jest na przykład przykro, że Dominik używa jej niemal wyłącznie do rysowania konturów – dlaczego nie mógłby raz na jakiś czas narysować choćby czarnej piłki plażowej? Z kolei taka czerwona kredka jest po prostu przemęczona i przepracowana, bo Dominik używa jej ciągle, musi pracować nawet w święta (choćby kolorując strój Świętego Mikołaja). Czy chłopiec mógłby zrobić coś, by zadowolić swoich kolorowych przyjaciół? Z kolei w drugiej książce, zatytułowanej „Dzień, w którym kredki wróciły do domu”, listonosz przynosi Dominikowi stos pocztówek od kredek, które zostały dawno temu zgubione. Jasnoczerwona kredka pisze do niego znad basenu, nad którym chłopiec spędzał wakacje wraz z rodziną (wciąż tam jest!), jasnobrązowa kredka któregoś dnia została na dywanie, przez co zjadł i zwymiotował ją pies Domnika (co za upokorzenie!). Turkusowa kredka natomiast jest… w jednej ze skarpetek chłopca. Jak to się właściwie stało? To proste: Dominik zostawił ją w kieszeni, w ten sposób trafiła do prania i podczas wirowania znalazła się w skarpetce. Czy chłopiec mógłby ją stamtąd wreszcie zabrać? Podobnie jak w poprzedniej części Dominik wpada na pomysł, co zrobić, by kredki były zadowolone (oczywiście kiedy już z powrotem zbierze je wszystkie w jednym miejscu).

Sądzę, że taka pomysłowa narracja oparta na korespondencji może rozbawić wielu młodszych czytelników. Stylizowane na dziecięce rysunki ilustracje robią bardzo dobre wrażenie, a całości dodatkowego kolorytu przydaje fakt, że listy do Dominika rzeczywiście napisane są kolorowymi kredkami na graficznie przedstawionym papierze listownym i rewersach pocztówek. Obie książki powinny się sprawdzić jako zakup biblioteczny. Oprawa twarda, szyta. Powiększony, kwadratowy format.

Proszę!


Autor: Simon Philip
Wydawnictwo: Kropka
Poziom: BD O/I

 

 

Kolejna książka brytyjskiego twórcy literatury dziecięcej; poprzednio na liście: „Naprawdę chcę to ciasto!” p. 4/2023.

Tym razem autor serwuje zabawną, pełną fantazji, rymowaną opowieść o chłopcu, który w zaskakujący sposób uczy się dobrych manier. Historia zaczyna się, kiedy Jaś kupuje sobie lody i zapomina o użyciu magicznego słowa „proszę”. Wywołuje to lawinę przedziwnych zdarzeń, a w rezultacie ogromny chaos. Najpierw chłopiec zostaje porwany przez kosmiczne ropuchy, następnie trafia do pełnej dzikich zwierząt dżungli, w końcu zaś pędząc wraz ze swoimi kompanami na rozwścieczonym jaku spada do krainy bajek, co powoduje ogromny chaos i galimatias. Z tej zagmatwanej sytuacji bohaterowi udaje się wybrnąć dzięki użyciu magicznych słów, takich jak: „przepraszam” i „proszę”. Uświadamia on sobie, że za każdym razem, kiedy nie mówi „proszę”, wpada w jakieś tarapaty.

Seria szalonych przygód staje się najlepszą lekcją nauki dobrych manier. Książka w pomysłowy, pełen humoru sposób pokazuje konsekwencje nieużywania zwrotów grzecznościowych. Pełna dynamicznej akcji i niezwykłych istot (pojawiają się tu trolle, smoki i wiedźmy) opowieść z grzecznościowym przesłaniem z pewnością trafi do małych czytelników.

Zabawne, ekspresyjne ilustracje w wyrazistej palecie kolorów świetnie oddają dynamikę, energię i komiczność utworu. Kwadratowy, większy format.

Okładka twarda, szyta. Polecam.