Archiwum kategorii: LITERATURA FAKTU
Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach
Mafia bombowa. Opowieść o obsesji, innowacji i moralności
Żyjąca Góra
Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce
Nowy Jork. Opowieści o mieście
Autorka: Magdalena Żelazowska
Wydawnictwo Luna
Jest to trzecia pozycja tej autorki na przeglądowej liście, po „Rzuć to i jedź, czyli Polki na krańcach świata” (p. 6/2018) i „Hotel Bankrut” (p. 9/2016).
Magdalena Żelazowska – dziennikarka, pisarka, autorka bloga o tematyce podróżniczej zgubsietam.pl, dyrektorka Zagranicznego Ośrodka Polskiej Organizacji Turystycznej w Nowym Jorku – oddaje do rąk czytelnika zbiór trzydziestu krótkich felietonów. Opisuje w nich swoje dzieciństwo w Tomaszowie Mazowieckim i niecierpliwe oczekiwanie na przeprowadzkę do dużego miasta, które oferuje większe możliwości. Jedną z nich jest praca w wydawnictwie, a potem szansa na wyjazd za granicę.
Autorka przenosi się do Hoboken, nieopodal Nowego Yorku. To miejsce przypomina plan filmowy. Stąd rozpościera się piękny widok na Manhattan. Opisuje poszukiwania nowego lokum i zbieranie sprzętów niezbędnych do życia. Okazuje się, że wszystko, czego potrzebuje może znaleźć na ulicy, nie wydając nawet dolara. Ludzie codziennie wystawiają przed domy zbędne rzeczy. Grzebanie w starociach to dla Amerykanów sport narodowy. Żelazowska poznaje ich zwyczaje, inne podejście do własności, gotowość do częstych podróży i wielkie pokłady tolerancji, jakie mają dla każdego dziwaka, paradującego po ulicy w bieliźnie.
Dziewczyna z małej miejscowości czuje się tu dobrze. Jest przezroczysta, nikt nie zwraca uwagi na jej niemodne ubrania. Ogromny tłum wchłania wszystkich. Nieodzownym elementem porannego stroju Amerykanina jest tekturowy kubek z kawą, której popularność przyczyniła się do rozwoju miasta. Tłem opowieści jest historia Nowego Jorku, poszczególnych dzielnic i ludzi, którzy sprawili, że to miejsce jest nazywane stolicą mody, sztuki i wielkiego biznesu.
Publikacja to rodzaj reportażu z podróży, wzbogaconego o osobiste refleksje.
Polecam. Oprawa miękka, klejona, kolorowe zdjęcia, bibliografia.
W drodze. Wrocław śladami Tadeusza Różewicza
Autor: Wojciech Browarny
Wydawnictwo: Warstwy
Wojciech Browarny jest historykiem literatury polskiej, regionalistą, krytykiem literackim, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Wrocławskiego. Kieruje Zakładem Historii Literatury Polskiej po 1918 roku i Pracownią Badań Regionalnych na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest autorem książek opisujących twórczość Tadeusza Różewicza i literackie dziedzictwo Wrocławia i Dolnego Śląska.
Omawiana publikacja, wyjątkowo oryginalna pod względem edycyjnym, to rodzaj małej encyklopedii, w całości poświęconej Różewiczowi. Rozrzucony tekst, fragmenty wyodrębnione kolorową czcionką, a przede wszystkim duże zdjęcia pozwalają czytelnikowi bez pośpiechu zapoznać się z biografią pisarza.
Różewicz urodził się w Radomsku. Przygotowania do matury przerwała mu wojna. Egzamin zdał w Częstochowie w 1945 roku i zaraz potem, na zaproszenie Juliana Przybosia, wyjechał do Krakowa, gdzie zamieszkał w legendarnej siedzibie Związku Zawodowego Literatów Polskich, przy ulicy Krupniczej. Pracował jako dziennikarz, reporter. Z podróży do Pragi, Budapesztu, Paryża i Pekinu przywoził zapisane, luźne kartki, które zamieniał potem w spójną, barwną opowieść.
Po dwudziestu latach przeprowadził się do Wrocławia. Opisywał „atmosferę duchową” miasta, zwyczajne życie. Przechadzał się po parku lub zoo, obserwował miasto z okien swoich kolejnych mieszkań. Przez wiele lat, w szkolnych interpretacjach, nie dostrzegano tych wątków twórczości. Dzięki książce Wojciecha Browarnego zaglądamy do osobistego terminarzyka poety, rękopisów i rysunków. Możemy prześledzić jego trasy spacerowe i poznać towarzyszy tych wędrówek.
Stolica Dolnego Śląska, w której Różewicz spędził blisko pół życia, nie była dla niego miejscem wymarzonym. Doskwierały mu zwłaszcza hałas i smog. Miał tu jednak oddanych przyjaciół i ulubione miejsca. Wcześniej planował przeprowadzkę do Krakowa albo Warszawy. Ale, jak pisał, został wybrany przez Wrocław.
Książka nawiązuje stylistyką do serii „A to Polska właśnie”, w której każdy tom poświęcony był jednemu artyście i miejscom z nim związanym.
Polecam.
Oprawa miękka, szyta, kolorowe i czarno-białe zdjęcia, faksymile.
Wciśnij reset. Triumfy i fakapy w przemyśle gier wideo
Karramba. Całe życie w najkach
Chcesz cukierka? Idź do gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej
Autorzy: Małgorzata Czapczyńska, Marcin Ziętkiewicz
Wydawnictwo Pascal
Książka autorstwa Małgorzaty Czapczyńskiej – dziennikarki i autorki fanpage’a „Moje wyspy” oraz Marcina Ziętkiewicza – polonisty, autora felietonów. Oboje urodzili się pod koniec lat 60. i są dziećmi epoki Gierka. Z sentymentem wspominają zabawy na podwórku i pierwszy świadomy bunt przeciw społeczno-politycznej rzeczywistości początku lat 80., wyrażany przez artystów i muzyków takich zespołów jak Perfect, Lady Pank czy Manaam. W zestawieniu z dzisiejszą rzeczywistością, tamten świat był jednak bardziej wartościowy. Wolny czas spędzało się na podwórku. Patyki, kamienie, szkiełka i rozmaite śmieci zastępowały zabawki. Nie było smartfonów, Netflixów i McDonaldów. Dostęp do wiadomości ze świata był znacznie trudniejszy niż dzisiaj, dlatego każdy, kto dużo czytał uchodził za proroka i bohatera. Nikt nie wytyczał dzieciom nieosiągalnych celów. Wystarczyło zaliczyć klasówkę, przejść do następnej klasy, a dalej, jakoś to będzie.
Małgorzata Czapczyńska opisuje swoje dzieciństwo na wsi. Posiłki z dziadkami i stół zastawiony, dzisiaj prawie nieosiągalnymi, produktami, takimi jak chleb prosto z pieca, własnego wyrobu sery, masło i konfitury oraz mleko od krowy. Nic więcej nie było potrzebne. Nikt z dorosłych nie zajmował się organizowaniem dzieciom dnia. Zwoływały się bez pomocy elektronicznych urządzeń i cały dzień bawiły się w dwa ognie, sztandary czy podchody. Jedynym sposobem na ściągnięcie gromadki do domów było hasło: dobranocka. Był to przecież jedyny program telewizyjny adresowany do najmłodszych.
Nie tylko dzieci wychowywały się w gromadzie. Także dorośli dużo czasu spędzali na sąsiedzkich pogawędkach, wspólnej pracy i zabawie. Naturalna była sąsiedzka pomoc, odwzajemniona życzliwość. Czapczyńska opisuje szkołę tysiąclatkę, mundurki, czyn społeczny, produkty zastępujące słodycze. Wspomina dobre dzieciństwo, które mimo choroby rodziców, było szczęśliwe i wesołe.
Historia Marcina Ziętkiewicza jest przedstawiona w sposób mniej konkretny. To metafizyczne obrazy z tajemniczej, poniemieckiej miejscowości K., położonej na Dolnym Śląsku i czas spędzony w sąsiedztwie wielkiego szpitala – Wojewódzkiego Sanatorium Neuropsychiatrii Dziecięcej. Miasteczko szpitalne z klubem i kinem stanowiło doskonałą bazę do zabaw. Demiurgiem w tym świecie był ogrodnik, dzięki któremu co roku odradzały się róże i wszelkie kwiatowe rabatki. Dzieci stopniowo odkrywały swoją tożsamość, historię miejsca, w którym przyszło im żyć. Wędrówki po starych cmentarzach i zrujnowanych kaplicach stały się najlepszym sposobem na zabicie czasu.
Ziętkiewicz wspomina lekcje rosyjskiego, przygotowania do wizyty Gierka. Jego dzieciństwo, w otoczeniu ludzi przesiedlonych, niepewnych jutra, nieufnych, było pełne zagadek, mrocznych tajemnic i niedopowiedzeń.
Publikacja jest ciekawa i wartościowa. Autorzy nie próbują oceniać sytuacji politycznej, nie wytykają błędów komunistom. Ich narracja jest bardzo osobista i szczera.
Polecam. Oprawa miękka, klejona, czarno-białe zdjęcia.