Archiwum kategorii: LITERATURA FAKTU

Przylepka i Potwór

 

 

Autorka: Susana Osorio-Mrożek
Wydawnictwo Literackie

Susana Osorio-Mrożek jest Meksykanką, aktorką, reżyserką, restauratorką, autorką książek „Meksyk od kuchni” (p. 10/2004) oraz „Od Azteków do Adelity”. Ukończyła historię na Narodowym Autonomicznym Uniwersytecie Meksyku i archeologię na uniwersytecie w Veracruz. Była drugą żona Sławomira Mrożka. Poznała go w teatrze Milan w Mexico City, w którym wystawiano „Emigrantów”. Początkowo pełniła funkcję jego tłumaczki. Zrobił na niej duże wrażenie. Był majestatyczny, szczupły, dobrze ubrany. Tak jak ona, nie lubił tłumów i zawsze miał tremę przed wystąpieniami publicznymi.

Na pierwszej oficjalnej kolacji w teatrze, wydanej z okazji sto pięćdziesiątego przedstawienia „Emigrantów”, zaprzyjaźnili się. Ona pokazała mu Meksyk. Rozmawiali o literaturze, sztuce, pracy i życiu osobistym. Była wtedy dwudziestosiedmioletnią kobietą, rozwódką, świadomą, niezależną, kochającą swoją pracę w teatrze. Ceniła samotność. Gdy po kilku tygodniach rozstawali się, obiecali sobie szacunek, zaufanie i serdeczność.

Mrożek żył w związku z inną kobietą, ale regularnie pisał do Susany, wyznając jej miłość. Tęsknili za sobą, przez prawie dwa lata wymieniając się listami. Jego stan zdrowia pogarszał się. Był w szpitalu i zapadał na depresję. Kiedy spotkali się ponownie w Paryżu, był już innym człowiekiem. Pewnego dnia oznajmił po prostu, że wyjeżdża do Nowego Jorku z drugą kobietą.

Susana też znalazła sobie innego mężczyznę. Mieszkała z nim w Paryżu, a potem wróciła do Meksyku. Ostatecznie jednak wybrali siebie. Wzięli ślub dopiero w 1987 roku i byli razem aż do śmierci pisarza.

Książka jest bardzo ciekawym zapisem historii tego burzliwego związku. Autorka pozwala czytelnikowi zajrzeć do najintymniejszych listów, wyznań, wspomnień. To bardzo wciągająca lektura, w której nie mogło zabraknąć charakterystycznych rysunków Mrożka, jego kąśliwych uwag, szczerego zachwytu, smutków i radości codziennego życia, kłopotów finansowych i prób przejęcia kontroli nad twórczością pisarską i domową wytwórnią dżemów.

Susana Osorio-Mrożek z meksykańską gościnnością otwiera przed nami drzwi do swojego domu.

Polecam. Oprawa twarda, szyta, kolorowe zdjęcia, rysunki, indeks nazwisk.

Pisanie to bardzo bolesna przyjemność. Listy 1951-1967

 

 

Autorzy: Zbigniew Herbert, Henryk Święcicki
Wydawnictwo Znak

 

Książka zawiera nigdy wcześniej nie publikowaną korespondencję Zbigniewa Herberta i Henryka Święcickiego, dziennikarza, malarza znanego w środowisku literackim i artystycznym Olsztyna.

Obu korespondentów łączyło kresowe pochodzenie i zamiłowanie do literatury i malarstwa. Święcicki urodził się w Wilnie i był dwa lata młodszy od urodzonego we Lwowie Herberta. Pierwszy raz spotkali się w Bractwie Literackim w Gdańsku, a ich korespondencja rozpoczęła się w 1951 roku. Święcicki pieczołowicie przechowywał wszystkie listy swojego patrona. Po porzuceniu studiów pracował jako cenzor w w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy w Olsztynie. Nie pisał w tym czasie listów. Prawdopodobnie zmagał się z choroba psychiczną.

Znajomość odnowiła się w 1955 roku. Herbert bardzo chętnie udzielał mu wskazówek warsztatowych, wspierał w redagowaniu pisma „Warmia i Mazury” i gościł u siebie w Warszawie, co zaowocowało między innymi reportażem Święcickiego.

W 1963 roku odkrył w sobie talent malarski i pod pseudonimem Henryk Horosz przygotował pierwszą publiczna wystawę w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie. Tekst do katalogu wystawy napisał Zbigniew Herbert.

Przyjaźń osłabła, gdy malarz zaczął osiągać sukcesy w Paryżu, a następnie zaangażował się w działalność partyjną. Herbert był już wtedy uznanym na świecie poetą i wyrażał swój sprzeciw wobec ustroju PRL. Był chyba niezadowolony z postawy etycznej swojego ucznia, który, jak wskazują dokumenty IPN, składał regularne raporty milicji obywatelskiej w Olsztynie. Już wcześniej uważał go za człowieka „Okropnie mimozowatego” i nieporadnego, ale jego wiersze oceniał zawsze pozytywnie.

W sumie na publikacje składa się sześćdziesiąt jeden listów przechowywanych obecnie w zbiorach Biblioteki Narodowej. Znajdziemy w niej wiele ciepłych słów wsparcia i dowodów przyjaźni, ale też surową i karcącą krytykę tekstów Święcickiego.

Ilustrację do tekstu stanowią zdjęcia bohaterów oraz reprodukcje obrazów. W aneksie znalazły się artykuły Herberta i Święcickiego oraz wiersze. Książka jest adresowana do literaturoznawców i miłośników twórczości Zbigniewa Herberta. Oprawa twarda, szyta, bibliografia, indeks osób.

Wszystko na swoim miejscu

Autor: Oliver Sacks
Wydawnictwo: Zysk

 

Ostatni zbiór esejów zmarłego w 2015 roku wybitnego brytyjskiego neurologa, psychiatry, wykładowcy na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku oraz autora światowych bestsellerów, takich jak „O mężczyźnie, który pomylił żonę z kapeluszem” (p. 12/94) czy „Muzykofilia” (p. 11/09). W tomie znalazły się zarówno lekkie teksty, pełne nostalgicznych wspomnień i refleksyjnego tonu, jak też erudycyjne eseje z pogranicza biologii, chemii, medycyny, neurologii, zoologii i filozofii.

Autor z tęsknotą opowiada o swoim rodzinnym domu z imponującą biblioteką pełną książek medycznych, sztuk Ibsena i dzieł Szekspira, a także z laboratorium chemicznym, w którym przeprowadzał swoje pierwsze eksperymenty. Od najmłodszych lat pochłaniały go publikacje naukowe (jako dwunastolatek przeczytał ogromne dziewiętnastowieczne dzieło o elektrostatyce), a zrodzona wówczas miłość do muzeów, galerii owadów i mięczaków, ogrodów botanicznych oraz zoologicznych towarzyszyła mu przez całe życie. Autor pisze o swoich ulubionych autorach i bohaterach (np. w eseju pt. „Humphry Davy: poeta chemii”). Przywołuje tez zabawne anegdotki, np. o tym, jak w domku letniskowym przyjaciela próbował zakonserwować w słojach kilkadziesiąt mątw, zalewając je odrobiną alkoholu. Wkrótce głowonogi zaczęły gnić, rozsadzając słoje, a z powodu strasznego odoru domek przez kolejne miesiące stał pusty.

Wiele esejów porusza tematykę medyczną. Sacks, odwołując się do swojej wieloletniej praktyki klinicznej opisuje historie pacjentów z chorobą Alzheimera, zespołem Tourette’a, obsesjami, depresją, chorujących na śpiączkowe zapalenie mózgu czy borykających się z innymi schorzeniami neurologicznymi. W prezentowanym zbiorze znajdziemy również rozważania na temat roli śledzia w ludzkiej historii, życia na innej planecie Układu Słonecznego czy kojącym wpływie natury na nasze mózgi.

Napisane w gawędziarskim stylu, pełne wnikliwych obserwacji i refleksji eseje będą pasjonująca lekturą dla miłośników twórczości Sacksa oraz czytelników zainteresowanych nauką i medycyną. Oprawa twarda, szyta. Polecam.

 

Człowiek, który wiedział za dużo

 

Autorka: Monika Góra
Wydawnictwo: WAB

 

Monika Góra jest reporterką, scenarzystką. Współpracowała z Dużym Formatem, w którym opublikowała serię reportaży na temat zabójstwa Iwony Cygan. W 2019 roku ukazała się także książka „Miasteczko zbrodni. Dlaczego zginęła Iwona Cygan” (p. 14/2019).

W najnowszej publikacji autorka szczegółowo analizuje sprawę rodziny Jaroszewiczów. Opisuje dzieciństwo Piotra Jaroszewicza spędzone na Białorusi, pierwsze małżeństwo z Oksaną, pracę w szkole, historię wojenną i zsyłkę do obozu w Wasiliewie. Narracja przeplata się z wydarzeniami z 1992 roku, kiedy to w domu w Aninie znaleziono dwa ciała.

To był feralny dom, dawniej placówka UB, miejsce przesłuchań. Przez krótki czas mieszkał tu także Julian Tuwim, ale po jego śmierci żonie kazano opuścić willę, zwolnić ją dla premiera Jaroszewicza. Monika Góra posługuje się reporterski stylem, buduje napięcie, odtwarza dialogi, pokazuje konflikty pomiędzy synem Andrzejem, a macochą.

Jaroszewiczowie żyją skromnie, notują każdy, najmniejszy wydatek, a jednocześnie premier wydaje ogromne pieniądze na zabytkowe monety. W domu mają dwa sejfy. Śpią zawsze z bronią pod poduszką. Ich posesji pilnuje wielki, groźny pies. Korzystają z pomocy gosposi i sprzątaczki, ale poza tym niechętnie wpuszczają do domu obce osoby.

Autorka poszukuje śladów, czegoś, co mogło przepowiadać tę straszliwą zbrodnię, którą żyła cała Polska. Po śmierci Piotra i Alicji rozpoczyna się długotrwałe śledztwo. Z domu nie skradziono najcenniejszych przedmiotów. Nie wiadomo jakie były motywy sprawców. Z pewnością napastnikami nie był gang karateków z Radomia, który trudnił się napadami na wille bogaczy. Z sekcji zwłok wynika, że premier był długo torturowany. Zmieniano mu ubranie i podawano leki, więc raczej mordercom chodziło o wyjawienie jakiejś informacji.

Monika Góra szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego do dzisiaj policja i prokuratura nie potrafiła wskazać winnych zbrodni. Książka jest bardzo wciągająca i z pewnością spodoba się czytelnikom, którzy interesują się polityką i nierozwiązanymi sprawami kryminalnymi.

Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Opóźnienie może ulec zmianie

 

Autor: Marcin Antosz
Wydawnictwo Muza

Marcin Antosz jest maszynistą i autorem bloga. Pisze o kolei i pracy maszynisty zrozumiałym dla wszystkich językiem. Prowadzi składy osobowe na Dolnym Śląsku. O takiej pracy marzył od dziecka.

Nie pochodzi z rodziny kolejarskiej, wiec trudno mu było przedrzeć się przez skomplikowany system kwalifikacji i otrzymać licencję maszynisty. Gdy wreszcie zdał egzamin, musiał znaleźć pracodawcę, który przez dwa będzie go szkolił, płacąc jednocześnie najniższą pensję krajową. W tym czasie mógł jedynie przyglądać się pracy swoich kolegów. Dopiero gdy uzyskał licencję pozwolono mu samodzielnie prowadzić pociąg.

Antosz wprowadza czytelnika w świat kolejowych zwyczajów, powiedzonek, żartów i anegdot. Opisuje zagrożenia, przepracowanie i stres. Nie wszyscy wytrzymują presję psychiczną. Po wypadku na torach, wiele osób rezygnuje z tej pracy. Droga hamowania rozpędzonej lokomotywy jest bardzo długa, a wciśnięty hamulec i sygnał dźwiękowy to jedyne co może zrobić maszynista, gdy widzi na torach bawiące się dzieci.

Ten zawód wymaga wielkiego poświęcenia. Dawniej był kojarzony z pewnym prestiżem. Kolejarze mieli lepszy dostęp do deficytowych towarów, kartek żywnościowych. Dostawali przydziały na mieszkania, dorabiali przewożąc drobne przesyłki. Dodatkowym atutem były wczasy w ośrodkach kolejowych. Dzisiaj spółki PKP nie cieszą się już takim uznaniem, a według przyjazdu pociągu nie można regulować zegarków.

Ciekawym uzupełnieniem omawianej książki są zdjęcia, zrobione z okna lokomotywy. Przedstawiają zabytkowe dworce, malowniczo położone stacje i tory przecinające dzikie, leśne ostępy. Publikacja spodoba się miłośnikom kolei. Jest rodzajem dziennika, relacji z trasy, ale też poradnika dla osób planujących związać swoje życie zawodowe z kolejnictwem.

Polecam. Opraw miękka, klejona.