Autorka: Renata Jabłońska
Wydawnictwo: Littera
Olsztyn 2024
Zbiór opowiadań pióra moim zdaniem zbyt mało znanej w naszym kraju pisarki, która od lat pięćdziesiątych mieszka i tworzy w Tel Awiwie, ale pochodzi z Polski, chciałoby się powiedzieć, że po polsku myśli i czuje, do polskiego odbiorcy kieruje swój przekaz choć – zdecydowanie podkreślę – nie można odmówić mu uniwersalizmu i tzw. mądrości dojrzałego człowieka, którego udziałem był niezwykły los.
Autorka rodzi się w przedwojennej Łodzi, dzieciństwo spędza na tułaczce po syberyjskiej ziemi, a po powrocie do ojczyzny studiuje polonistykę. Młodzieńcze marzenia i plany przerywa emigracja do Izraela, za którą pisarka płaci wysoką cenę – wszak nie jest łatwo z dnia na dzień porzucić dotychczasowy świat. Ta podwójna tożsamość, a może lepiej powiedzieć tożsamość rozdarta na pół to częsty motyw jej wczesnej twórczości. Późniejsze życie natomiast wypełnia wyobraźnię artystki nową treścią. Ostatnie dekady kierują jej uwagę z jednej strony ku analizie własnych doświadczeń, z drugiej – ku obserwacji rytmu dnia, ciała, powolnego przepływu myśli, ku kontemplacji niespiesznych rozmów z ludźmi, ale także z samą sobą. Tytułowe opowiadanie tomu bardzo dobrze obrazuje tę pisarską drogę. Przedmiotem refleksji bohaterki jest czas: „No, to głupie, ale myślałam o tym, jak można go trochę oszukać, cofnąć i choć na krótko zatrzymać…” (s. 24). Zatrzymać chyba się nie da, ale można próbować przywołując wspomnienia, przeżywając je na nowo, o ile pamięć przechowa szczegóły, smaki, zapachy, dźwięki i emocje towarzyszące minionej chwili. Najnowszy zbiór opowiadań Renaty Jabłońskiej to także przestrzeń innych pisarskich prób i powrotów, takich, które prowadzą do tematów szczególnie bliskich artystce i znanych miłośnikom jej twórczości. Ciało pojawia się tu w różnych odsłonach, zostaje zestawione z chorobą, starzeniem się, śmiercią, ale też harmonią. Bohaterowie opowiadań pokornie wypatrują sygnałów wysyłanych przez organizm, wsłuchują się w jego potrzeby, nie walczą, nie próbują rzeźbić ciała, a jedynie utrzymać je w formie, która pozwala na czerpanie z życia drobnych przyjemności. Pojawia się charakterystyczna dla autorki wyrozumiałość dla świata, cicha akceptacja tego, co przynosi los, nie oznacza to jednak wyzwolenia od smutku czy cierpienia. Rozstania na chwilę i na zawsze, niełatwe wybory, tęsknota, samotność czy niespełnione marzenie o dziecku to doświadczenia, które zostawiają blizny i naznaczają bohaterów opowiadań. Takie jest życie – w tle pobrzmiewa komentarz narratorski i trzeba przyznać, że jest w tym przesłaniu jakiś ogromny, hipnotyzujący spokój. Kolejnym markerem prozy Renaty Jabłońskiej wydaje się oszczędna, lecz trafiona w punkt metaforyka, prosta, lecz nieoczywista puenta i oryginalnie budowane dialogi, ewokujące nastrój intymnego zwierzenia, wywołujące efekt porażającej autentyczności.
Najnowszy tom opowiadań polsko-izraelskiej autorki prezentuje małe obrazki z życia, pozornie nieistotne odpryski rzeczywistości. Warto przyjrzeć im się nieco uważniej, wsłuchać w płynący z oddali, lecz wcale nie obcy głos jednej z ostatnich przedstawicielek pokolenia urodzonych przed wojną pisarzy, którzy choć emigrowali, nigdy do końca Polski nie opuścili. Gorąco zapraszam do wyruszenia w tę nieśpieszną, nastrojową, literacką podróż. Oprawa miękka, klejona.