Archiwum autora: Igor Barkowski

Wyspa Cieni

 

Autor: Davide Calì

Ilustratorka: Claudia Palmarucci

Wydawnictwo: Polarny Lis

 

 

Gdy rozum śpi, budzą się demony” albo Goya dla najmłodszych. Bohaterami książeczki są zwierzęta, dręczone przez koszmary nocne. W Bezimiennym Lesie pracuje jednak specyficzny lekarz, doktor Wallaby, kangur-specjalista od złych snów. Trafia mu się nietypowy pacjent, wilk tasmański, który jako gatunek wymarły nie ma żadnych złych snów – jego miejscem musi więc stać się tytułowa Wyspa Cieni. Wizja nieco demoniczna, choć tylko na pierwszy rzut oka. Mądra, pouczająca książka tak dla najmłodszych odbiorców (tych, którym czytają rodzice), jak i nieco starszych, uczących się czytać. Stanowczo polecam!

Bratnia dusza

 

 

Autora: David Diop

Wydawnictwo: Cyranka

 

Książka o szczególnej wartości, toteż warto nieco dokładniej ją opisać. Tym bardziej, że David Diop – Senegalczyk, uniwersytecki literaturoznawca specjalizujący się we francuskim oświeceniu – po raz pierwszy został przetłumaczony na język polski (przede wszystkim z powodu wielkiego wyróżnienia, niedawno bowiem zdobył prestiżową nagrodę Bookera).

Bratnia dusza (Frère d’âme, 2018) to odważna próba uchwycenia zjawiska, które traktujemy zwykle jako nasze, tj. europejskie lub – niestety częściej – przynależne historii ludzi białych. Mowa o Wielkiej Wojnie oglądanej z perspektywy czarnoskórych żołnierzy walczących w oddziałach francuskich. Bohaterem i narratorem jest Senegalczyk Alfa Ndiaye. Opisany jako ideał mężczyzny – choć niezbyt rozgarnięty – udaje się na wojnę, by wraz z innymi tirailleurs sénégalais (strzelcami senegalskimi) przelać krew za Francję. Czyni to jednak nie z patriotycznego obowiązku, lecz jako opiekun. Jego przyjacielem, bratem krwi, jest nieurodziwy Mademba Diop i to on – cherlawy, niezdatny do boju, ale wykształcony i nauczony, że nie ma nic większego niż oddać życie za Francję – pragnie walczyć u boku innych Senegalczyków. Jako ten silniejszy i bardziej waleczny Alfa godzi się na wyprawę, by chronić Medembę. Niestety, przez nieostrożność, podczas szturmu na okopy niemieckie Mademba otrzymuje zabójczy cios i czeka go makabryczna śmierć w męczarniach, jeśli Alfa nie skróci jego mąk. Opowieść zaczyna się, gdy narrator wspomina moment, gdy na trzykrotną prośbę o dobicie trzykrotnie odmawia, przedłużając nieludzkie cierpienie przyjaciela, któremu podstępnym cięciem żołnierz niemiecki wypruł jelita.

To doświadczenie wywołuje u Alfy traumę i skłania do równie makabrycznej zemsty. Wiedząc, że francuskie dowództwo wykorzystuje czarnoskórych jako narzędzie wojny psychologicznej, Alfa z karabinem w lewej i maczetą w prawej ręce co noc podczołguje się przez pas ziemi niczyjej pod wrogie okopy i w godzinach zawieszenia broni dokonuje na żołnierzach przeciwnej strony czegoś na kształt rytuału: wybebesza ich, po czym wraca do Francuzów z karabinem wroga i… jego odciętą dłonią. Zachwyceni żołnierze coraz bardziej szanują Alfę, lecz z czasem – gdy kolekcja trofeów przybiera niepokojące rozmiary – zaczynają czuć lękliwy respekt, wreszcie uznają go za czarownika. Paradoksalna, nawiązująca do tradycji totemicznych starej Afryki narracja, trudna i płynna zarazem, prawie balladowa, prowadzi do drugiej części powieści, gdzie narrator wyjaśnia, dlaczego TO  m u s i a ł o  się stać. Paradoksalna, pełna trafnych diagnoz opowieść o zemście, braterstwie krwi, pierwotnym okrucieństwie i wyzwoleniu, rozumianym na wiele sposobów, często dalekich od chrystianizmu Europy, i zarazem jakże ponadkontynentalnych. Wreszcie o śmierci i wojnie (Alfa powiada: „Nawet szczury przede mną uciekają […] Moja woń jest odorem śmierci”). Powieść otwierająca oczy także na problemy kolonializmu Starego Świata i pogardy dla walczących na wojnach rzesz ludzkich. A przecież, jak głosi w jednym z najlepszych zdań narrator: „W nocy każda krew jest czarna” (tej frazy użył tłumacz angielski jako tytułu: At night all blood is black).
Książka krótka, miękka, klejona okładka. Z przyczyn oczywistych każda biblioteka winna się w nią zaopatrzyć.

Wietnam. Epicka tragedia 1945-1975

 

 

Autor: Max Hastings

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Autora książki – amerykańskiego dziennikarza, korespondenta wojennego i historyka wojskowości – czytelnik znać może z jego wcześniejszych, tłumaczonych na język polski, publikacji, takich jak I rozpętało się piekło (nt. II wojny światowej), Tajna wojna 1939-1945 czy Wojna koreańska. Nową, ukończoną i wydaną w 2018 roku książkę o konflikcie w Wietnamie warto natomiast zrecenzować nieco obszerniej, i to pomimo faktu, że kompetentnie wyrażone słowa zachęty do lektury już się pojawiły. Jest to bowiem praca człowieka, który hekatombę walk Wietnamu i USA obserwował własnymi oczami i po latach wrócił do tych doświadczeń, by w oparciu o bogaty materiał źródłowy i liczne lektury opracowań naukowych przedstawić własne, nowatorskie rozpoznanie zjawiska. Książka jest więc swoistym przedłużeniem pamiętników Hastingsa z 2000 roku (Going to the Wars, niestety nieobecnych na rynku polskim).

Styl, temat i podejście do materii historycznej znamionują z jednej strony wytrawnego znawcę procesów dziejowych, wprawnego człowieka pióra, ale i dziwnie się kojarzą z… Cwałem Walkirii (tym, który towarzyszył filmowi Czas Apokalipsy) i piosenką Brothers In Arms. Kultowa scena z filmu Francisa Forda Capelli – nalot amerykańskich śmigłowców przy akompaniamencie muzyki Wagnera i spalenie wioski napalmem, po którym następowało surfowanie po jakoby idealnych do tego sportu falach – to bodaj najlepsze w dziejach kina przedstawienie absurdu wojny. Z kolei utwór Dire Straits z 1985 r. to uniwersalny, melancholijny manifest antywojenny, podkreślający przewagę głupoty nad heroizmem w każdej wojnie międzyludzkiej. Pracę Hastingsa widzę jako nieco bardziej akademicką wersję obu tych artystycznych wizji, napisaną ze znawstwem i wyczuciem, w tym wyczuciem empatii dla niewinnych ofiar po obu stronach barykady, jak i krytycyzmu pod adresem sprawców wojennego absurdu – takoż znajdujących się po każdej z wojujących stron.

Co ważne, dotychczasowe publikacje, jak przekonuje Hastings, obciążone były znaczną przewagą wątków amerykańskich i zwykle zachodnia perspektywa dominowała nad tragedią Wietnamczyków, którzy zapłacili 40-krotnie większą daninę krwi (Wprowadzenie, s. 10). Wychodząc od omówienia sytuacji w stanie badań, autor podkreśla, że wojna ta – choć zasadniczo tak samo brutalna jak wszystkie inne – była jednak znacząco odmienna, uczestniczyła w niej cała społeczność posiadająca dostęp do mediów. Opowieść Hastingsa jest zatem też analizą technik manipulacji i próbą zrozumienia podprogowych działań propagandystów obu stron: z jednej strony supermocarstwo dopuszczające się wszelkich wynaturzeń w imię swej przewagi moralnej i ponoszące za cały świat największe straty, z drugiej – wieśniacy w kapeluszach i prości bojownicy o wolność (i wszystko to pokazywane w telewizji w najlepszym czasie antenowym!). Odpowiednio wypreparowane szczegóły świat oglądał niczym ciekawe przedstawienie. Dodatkowo, otwartość Amerykanów, by ujawniać szczegóły okropieństwa i własnego okrucieństwa (w przeciwieństwie do obsesyjnej u komunistów tajności wszystkiego) zdaje się służyć u Hastingsa dowiedzeniu, że ci przekonani o własnej wyższości moralnej twórcy nowoczesnego świata wcale nie okłamywali świata – jest to bowiem nazbyt typowe dla konfliktów wszelakich. Znacznie gorsze jest to, że okłamywali samych siebie, zaś efekty ich zadufania przeżywamy także dziś.

Dobrze wydana książka, gruba oprawa, ponad 1000 stron i obszerna bibliografia. Praca ta, choć może przerazić rozmiarami, jest napisana sprawnie, wciąga i styl, i zaangażowanie autora. Z całą stanowczością polecam!

Czerwone drzewo

 

 

 

 

Autorka: Caitlin R. Kiernan

Wydawnictwo: MAG

Czerwone drzewo (The Red Tree, 2009) to druga, obok Tonącej dziewczyny, przetłumaczona na język polski książka amerykańskiej pisarki, pani paleontolog, która od lat 90. znana jest czytelnikom w Stanach Zjednoczonych głównie z prozy utrzymanej w konwencji science fiction i mrocznej fantastyki. Recenzowaną niżej pozycję zapewne należałoby przypisać do nurtu dark fantasy, choć jednoznaczna klasyfikacja nie jest raczej możliwa, a i problematyka dzieła nie skłania do prostych konstatacji.

Już sama forma stanowi niemałe wyzwanie dla czytelnika nieobeznanego z tradycjami powieści XIX i XX wieku. Narratorką jest Sarah Crowe, przeżywająca kryzys twórczy pisarka, która w wynajętym domu wśród dziczy Rhode Island prowadzi dziennik, zamiast uczciwie pracować nad kolejnym dziełem. Sarah jednak w tajemniczy sposób umarła, zaś książka, którą czytelnik trzyma w dłoni to, jak się od razu okazuje, stylizowana edycja odnalezionego manuskryptu tegoż dziennika. Formę dodatkowo problematyzuje fakt, iż do spisywania wrażeń Sarę skłonił znaleziony w starym domu… kolejny rękopis – ten z kolei stanowi zarazem memuary, jak i rozprawę naukową profesora socjologii, który był poprzednim lokatorem i pod wpływem własnych znalezisk i obsesji popełnił samobójstwo. Wszystko zdaje się związane z tytułowym drzewem – starym dębem, który cechuje przede wszystkim jego zwyczajność, co pod wpływem sprytnych rozwiązań narracyjnych C.R. Kiernan jest jednocześnie kuriozalne i niepokojące. Groza tego miejsca daje się wyczuć głównie między wierszami powieści, w dziwacznej atmosferze wokół czerwonego drzewa, które wcale nie jest czerwone od krwi.

Trudno widzieć w tej pozycji wyłącznie horror, jest to bowiem także popis znawstwa i warsztatu autorki. Widać tu tradycje roman noir, książki w książce, powieści o odnalezionych manuskryptach, ale i dobre oczytanie w klasykach gatunku, z H.P. Lovecraftem na czele. Akcja nie toczy się wartko, narratorka pozwala sobie na liczne dygresje, opisy snów i czasem wręcz znudzi lub zniechęci mniej wyrobionych czytelników. Nadto, Sarę Crowe trudno polubić i chyba taki też był zamiar C.R. Kiernan. Sarah bowiem jest cyniczna i złośliwa, bluźni na każdym kroku i przy każdej okazji, wręcz lubuje się w swojej wulgarności. Jest epileptyczką, która zapija chorobę i lekarstwa znacznymi ilościami alkoholu. Zdaje sobie sprawę z powagi problemu, ale ten w jakiś sposób ją definiuje, do swoich negatywnych cech jest więc przywiązana zupełnie jak Dr House i Sherlock Holmes. Ucieczkę od świata spowodował zaś burzliwy i zakończony samobójstwem związek z Amandą, partnerką pisarki. Sarah więc prawdopodobnie obrzydzi lekturę czytelnikom i klasycznych romansów, i ezoterycznych, wciągających tempem kryminałów Dana Browna. Jest to przede wszystkim powieść wymagająca, pełna szczerości i brudu świata, wulgarnego erotyzmu, a także niepokojącej, pełzającej jakby grozy, którą trudno umiejscowić.

Na uwagę zasługuje oszczędna pomysłowość wydania polskiego. Solidną oprawę zdobi tytułowy czerwony dąb na hebanowo czarnym tle – i nic poza nim, analogicznie do poprzedniego horroru wydawnictwa MAG (Ksiąg krwi Clive’a Barkera) i wbrew konwencji przyjętej przez edycje zagraniczne. Stanowczo polecam!