Archiwum autora: Radosław Pulkowski

Guy Delisle, „W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a”

W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a

Guy Delisle, „W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a”Autor: Guy Delisle
Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Eadweard Muybridge był cenionym fotografem w czasach, kiedy ta dyscyplina wciąż jeszcze raczkowała, wynalazcą i bodaj najważniejszym z pionierów kina – pierwszy film wyświetlił on przed publicznością 16 lat przed wynalezieniem kinematografu przez braci Lumière. Fascynującą biografię tej właśnie postaci opowiada w swoim najnowszym dziele lubiany kanadyjski twórca komiksowy Guy Delisle.

„Fascynująca biografia” to w tym wypadku sformułowanie ani trochę nieprzesadzone. Muybridge jako dwudziestolatek popłynął z rodzimej Anglii do Stanów Zjednoczonych, by – jak mówi w komiksie – „zostać kimś”. Zanim tym „kimś” został, nie obyło się bez licznych przeszkód. Po pięciu latach w Nowym Jorku wyruszył do Kalifornii, a były to czasy, kiedy trzeba było odwagi, by udać się w podróż na Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Niedługo później uległ groźnemu wypadkowi, cudem udało mu się powrócić do normalnego funkcjonowania, a jeszcze później – stał się jednym z pionierów fotografii krajobrazowej, za pomocą zdjęć pokazał Amerykanom nieznany im wówczas Park Narodowy Yosemite, nawiązał współpracę z najbogatszym wówczas człowiekiem w Stanach Zjednoczonych, Lelandem Stanfordem (późniejszym założycielem Uniwersytetu Stanforda). Gdzieś po drodze Muybridge… zabił człowieka – mężczyznę, z którym zdradzała go żona – i został uniewinniony (można przypuszczać, że była to sytuacja niecodzienna nawet w tak dzikim miejscu i tak odległych czasach jak Stany Zjednoczone drugiej połowy XIX wieku). Wreszcie: jako pierwszy opracował sposób, by sfotografować ruch galopującego konia – dziś trudno to sobie wyobrazić, ale w tamtych czasach ludzie wciąż nie wiedzieli, jak właściwie porusza się koń, galopując, gdyż szybkość jego ruchów sprawia, że jest to dla nas niewidoczne gołym okiem. Aby dokonać tego odkrycia, potrzeba było nie tylko wielu lat, ale także ogromnej inwencji. Za to kiedy Muybridge’owi wreszcie – mimo ogromnych trudności technicznych – udało się wykonać zdjęcia słynnej do dziś sekwencji z sylwetką biegnącego konia, droga do zanimowania tego ruchu była już stosunkowo bliska. Za pomocą sprytnego wynalazku fotograf dokonał również tego!

„W ułamku sekundy” to opowiedziana ze swobodą i humorem, ale także wiarygodnie i z wystarczającą wnikliwością historia człowieka, z którego wynalazków korzysta się do dziś, nawet jeśli nie jest on pierwszoplanowym bohaterem podręczników do historii. Krótko mówiąc: mamy do czynienia z biografią, tylko że rysunkową. Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Justyna Suchecka, „Cała nadzieja w szkole”

Cała nadzieja w szkole

Justyna Suchecka, „Cała nadzieja w szkole”Autorka: Justyna Suchecka
Wydawnictwo: W.A.B.

Justyna Suchecka jest dziennikarką zajmującą się tematem edukacji w Polsce i autorką takich książek jak „Young Power. 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat” (przegląd 15/2020), „Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze” (przegląd 13/2022) i „Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i świecie, który nadejdzie” (przegląd 14/2023). W swojej najnowszej publikacji Suchecka zaprasza do refleksji dotyczącej tego, jak powinna zmienić się polska szkoła, by była jak najlepsza, a przynajmniej o wiele lepsza niż obecnie.

Już we wstępie do swojej książki Suchecka wyjaśnia, że odechciało jej się toczyć spory o to, które pozycje powinny znaleźć się na liście lektur, ani o to, jakie daty historyczne młodzi ludzie powinni bezwzględnie pamiętać, a które wydarzenia z naszej historii uznajemy aktualnie za mniej ważne. Autorka domaga się od szkoły zmian głębszych, systemowych i takich, które naprawdę mogłoby sprawić, że dzieci będą czuły się w niej dobrze, rozwijały swój potencjał oraz nabywały umiejętności i wiedzę, które będą przydatne w społeczeństwie przyszłości. O jakie właściwie umiejętności chodzi? Na przykład o skupianie uwagi – bo rażące braki w tym zakresie dostrzega się już nie tylko u nich, ale także u dorosłych. Poza tym: o umiejętność krytycznego myślenia, wzajemne poszanowanie i wiarę w naukę. Według Sucheckiej szkoła powinna nie tylko uczyć, ale przede wszystkim wychowywać i kształtować postawy. Dlaczego w polskich szkołach wciąż tak mało miejsca poświęca się tematowi zmian klimatu? Dlaczego słowo „antydyskryminacyjny” wciąż wywołuje popłoch u wielu członków kadry naukowej i części klasy politycznej? Co zrobić, by zachęcić młodych ludzi do aktywności fizycznej? Jak sprawić, by polska szkoła była przyjaznym miejscem dla cudzoziemskich dzieci, których już jest w naszych placówkach edukacyjnych dużo, a będzie tylko więcej? To tylko niektóre z pytań, które Suchecka stawia i na które stara się znaleźć odpowiedzi. Aby to zrobić, rozmawia z licznymi ekspertami, przytacza interesujące dane, przygląda się rozwiązaniom edukacyjnym w innych krajach i przede wszystkim – myśli krytycznie, a zatem robi to, czego według niej powinien być uczony każdy młody człowiek.

„Cała nadzieja w szkole” to dobra, ciekawa i potrzebna książka na temat, którego nie powinno się dłużej pomijać ani sprowadzać do rytualnych kłótni. Polecam jej zakup do biblioteki i podsuwanie czytelnikom. Oprawa twarda, szyta.

Salman Rushdie, „Nóż. Rozważania po próbie zabójstwa”

Nóż. Rozważania po próbie zabójstwa

Salman Rushdie, „Nóż. Rozważania po próbie zabójstwa”Autor: Salman Rushdie
Wydawnictwo: Rebis

12 sierpnia 2022 roku Salman Rushdie, uznany indyjsko-brytyjsko-amerykański pisarz, został zaatakowany i niemal zabity przez nożownika – 24-letniego Hadiego Matara, zwolennika szyickiego ekstremizmu. Te dramatyczne wydarzenia rozegrały się na scenie amfiteatru, podczas spotkania z autorem, które odbywało się w mieście Chautauqua w stanie Nowy Jork. Na skutek kilku pchnięć nożem Rushdie trafił do szpitala, gdzie przez dłuższy czas był podłączony do respiratora. Ostatecznie pisarz przeżył atak, ale przypłacił go utratą wzroku w jednym oku i trwałym niedowładem ręki. Zamach na Rushdiego miał związek z wydaną przez niego w 1988 roku słynną powieścią „Szatańskie wersety”, która przez wielu muzułmanów została uznana za bluźnierczą. Jakiś czas po jej wydaniu ówczesny Najwyższy Przywódca Iranu, Ruhollah Chomejni, ogłosił fatwę o następującej treści: „Informuję dumnych muzułmanów na całym świecie, że autor książki »Szatańskie wersety« – która jest przeciwko islamowi, Prorokowi i Koranowi – jak i wszyscy, którzy są uwikłani w jej publikowanie i są świadomi jej zawartości, niniejszym są skazani na śmierć”. I rzeczywiście, w pierwszych latach po ogłoszeniu fatwy islamscy ekstremiści podkładali bomby pod księgarnie, ranili wiele osób, a nawet zamordowali tłumacza „Szatańskich wersetów” na język japoński. Sam Rushdie przez dekadę korzystał z nadzwyczajnych środków ostrożności, m.in. posługiwał się fikcyjnym imieniem i nazwiskiem, a także był chroniony przez Scotland Yard. Niestety w końcu, mimo upływu lat, wyrok Chomejniego go dosięgnął, choć szczęśliwie nie uśmiercił.

„Nóż” jest pierwszą książką, jaką Rushdie napisał po zamachu. Pisarz wspomina w niej wydarzenia, które miały miejsce w Chautauqua, a także to, co działo się później – pisze o traumie, o długiej rekonwalescencji, niełatwym procesie powrotu do w miarę normalnego życia. Wiele miejsca poświęca bliskim, bez których być może nie udałoby mu się podnieść i otrząsnąć. W swojej brutalnej i szczerej książce Rushdie daje się także ponieść żywiołowi fikcji – przedstawia w niej rozbudowaną scenę wymyślonej rozmowy z zamachowcem. Co jednak należy mocno podkreślić: pisarz, mimo tak trudnych przejść, nie ma zamiaru poddawać się żadnej z domyślnych narracji na swój temat – ani tej, która przedstawia go jako wielkiego skandalistę współczesnej literatury, ani tej martyrologicznej. Aby w pełni odzyskać kontrolę nad opowieścią o własnym życiu, Rushdie używa w „Nożu” m.in. autoironii, poczucia humoru i przyrodzonego optymizmu, a to robi wrażenie. Polecam zakup. Oprawa twarda, szyta, z obwolutą.

Johanna Schaible, „Tyle się wydarzyło i tyle jeszcze nas czeka”

Tyle się wydarzyło i tyle jeszcze nas czeka

Johanna Schaible, „Tyle się wydarzyło i tyle jeszcze nas czeka”Autorka: Johanna Schaible
Ilustracje: Johanna Schaible
Wydawnictwo: Widnokrąg
Poziom czytelniczy: BD I/II

„Tyle się wydarzyło i tyle jeszcze nas czeka” Johanny Schaible to książka obrazkowa, która w oryginalny sposób pobudza wyobraźnię dziecięcego czytelnika. Jej tematami są czas, a także trudny do wyobrażenia ogrom wydarzeń, które już się w historii świata rozegrały lub jeszcze się rozegrają. Autorka tego picture booka znalazła oryginalny sposób, aby ten ogrom zobrazować. Obcujący z książką czytelnik widzi, że najpierw jej strony stopniowo kurczą się, by później znów rosnąć. Te największe dotyczą najodleglejszych zdarzeń z przeszłości i najodleglejszych planów małego czytelnika na przyszłość, zaś te najmniejsze – chwili obecnej i wydarzeń najmniej odległych (przeszłość: „Minutę temu zgaszono światło”, przyszłość: „O której wstaniesz rano?”). Zmiana rozmiaru stron sprawia, że upływ czasu staje się jakby bardziej namacalny, o wiele łatwiej go sobie wyobrazić.

Książka Johanny Schaible to jednak coś więcej niż świetny pomysł – to także świetne wykonanie. Malarskie ilustracje są wprost przepiękne, a przedstawiają m.in. latające pterodaktyle, egipskie piramidy, malowniczą jesień w parku, rozgwieżdżone niebo, uliczną paradę, cyrkowe przedstawienie, lecący nad chmurami samolot czy ludzi spędzających czas na łonie natury. Graficzna strona tej książki – podobnie jak ta językowa – ma za zadanie pobudzać wyobraźnię i robi to w sposób bardzo udany. Sądzę, że dziecku po kontakcie z „Tyle się wydarzyło i tyle jeszcze nas czeka” nie tylko będzie łatwiej zwizualizować sobie odległą przeszłość, ale także zacząć snuć plany na przyszłość i marzyć. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta. Nieco większy format.

Elisbeth Helland Larsen, Marine Schneider, „Jestem Klaun”

Jestem Klaun

Elisbeth Helland Larsen, Marine Schneider, „Jestem Klaun”Autorka: Elisabeth Helland Larsen
Ilustracje: Marine Schneider
Wydawnictwo: Krótkie Gatki
Poziom czytelniczy: BD I/II

„Jestem Klaun” to ostatnia odsłona trylogii książek dla dzieci autorstwa Elisabeth Helland Larsen i Marine Schneider, której poprzednie części również swego czasu omawialiśmy. Tom „Jestem Śmierć” chwaliliśmy podczas przeglądu 4 w 2021 roku, a „Jestem Życie” – podczas przeglądu 6 w 2021 roku.

Autorka tej książki przez ponad 20 lat pracowała jako klaun w szpitalach i hospicjach, ale także w obozach dla uchodźców, cyrkach i teatrach. Doświadczenie to wykorzystuje w swojej twórczości książkowej. Według Larsen klaun to ktoś, kto żyje naprawdę – w końcu jeśli kwintesencją naszego życia są spotkania z innymi ludźmi, to klaun jest w nich mistrzem. Jest on przecież taką osobą, która potrafi dawać radość nawet w najsmutniejszych sytuacjach – a człowiek potrzebuje radości nawet na łożu śmierci.

Wszyscy jesteśmy klaunami, a przynajmniej powinniśmy nimi być – wydaje się mówić dzieciom Elisabeth Helland Larsen. Bohaterka tej książki czasami upada, ale nie boi się próbować ponownie, marzycielsko spogląda w chmury, potrafi się cieszyć i smucić tak, że zaraża swoimi emocjami innych, nie boi się próbować nowych rzeczy i nigdy nie zapomina o potędze wyobraźni, która nie zna granic – mniej więcej tak wygląda przepis autorki na dobre życie. „Dzielenie się wypełnia serca klaunów szczęściem. Spojrzenie czy uśmiech mogą być dobrym początkiem. Bycie razem – to nasz największy skarb!” – takim przesłaniem kończy się jej książka.

Treść tego picture booka przypomina nieco poetyckie wyznanie wiary – poetyckie już choćby dlatego, że zapisane w wersach. Słowom Elisabeth Helland Larsen na każdej stronie towarzyszą zabarwione metaforą ilustracje autorstwa Marine Schneider, na których mały czytelnik z łatwością dostrzeże elementy cyrkowego świata – obok klaunów z czerwonymi nosami także linę, po której można spacerować, trampolinę, archaiczny bicykl, a przede wszystkim mnóstwo chodzących na dwóch nogach zwierząt.

„Jestem klaun” to godny polecenia picture book traktujący o tym, co w życiu ważne. Zdaje się, że książkę można czytać bez znajomości poprzednich części, ale warto kupić od razu całą trylogię – jest to możliwe, ponieważ z okazji wydania „Jestem Klaun” książki „Jestem Życie” i „Jestem Śmierć” zostały wznowione. Oprawa twarda, szyta. Nieco większy format.

Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne

Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne

1 lutego 1998 roku w lesie w Topicach znaleziono ciało dziewiętnastoletniej Julii Grabowskiej. Sekcja zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła na skutek uduszenia. Grozę potęgował fakt, że ofierze za życia wydłubano oczy. Kto stał za tak brutalnym morderstwem?

Zaniepokojonych czytelników pragniemy uspokoić. Opisywana sytuacja w rzeczywistości nigdy się nie wydarzyła. To tylko zarys fabuły ostatniej powieści Macieja Rożena „Zła krew” (Znak, 2024). Pisarz (producent kreatywny w Paramount, autor cyklu książek dla dzieci) oraz Urszula Cur , (mł. insp. w st. Spoczynku, psycholog policyjna, profilerka oraz edukatorka) 14 listopada 2024 roku poprowadzili na Koszykowej warsztaty z profilowania kryminalnego, zorganizowane przez Dział Nowości Wydawniczych i Wydarzeń Kulturalnych dla bibliotekarzy z terenu.

Podczas zajęć uczestnicy pod czujnym okiem naszych gości usiłowali wytypować sprawcę zabójstwa w Topicach. Wsparciem były w tym wypadku także akta sprawy stworzone na wzór prawdziwych akt śledztwa. Bibliotekarze mieli też unikatową szansę zadać prowadzącym pytania dotyczące tajników ich pracy. Integralną częścią spotkania stała się dyskusja, której celem było opracowanie zajęć z czytelnikami na bazie analizowanej powieści.

Już dawno warsztaty nie pobudziły tak mocno wyobraźni bibliotekarzy! Zachęcamy do lektury „Złej krwi” i obejrzenia relacji fotograficznej.

Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne

Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne Wytypuj mordercę „Złej krwi”, warsztaty kryminalne

 

Bianka Kunicka, „Szeptucha. Na ołtarzu ciszy”

Szeptucha. Na ołtarzu ciszy

Bianka Kunicka, „Szeptucha. Na ołtarzu ciszy”Autorka: Bianka Kunicka
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Jest druga dekada XVII wieku, kiedy w okolicach Nowogródka na terenie ówczesnej Litwy rodzi się Nawojka – główna bohaterka tej powieści. Dziewczyna od najmłodszych lat zdradza swoim zachowaniem, że różni się od innych. Najwyraźniej ma dar, przez który mieszkańcy okolic podejrzewają, że jest opętana. Zmuszają oni matkę Nawojki, aby ta oddała dziewczynę na naukę do miejscowej szeptuchy Akaszy. Skoro Nawojka posiada moc, a przynajmniej talent, to niech nauczy się wykorzystywać swoje predyspozycje tak, by przydały się także innym ludziom.

Nawojka jest zadowolona z takiego, a nie innego obrotu spraw, ponieważ już od dziecka ma nadzieję, że w życiu czeka ją coś więcej. Dziewczyna przede wszystkim chce się uczyć i poznawać świat, a któregoś dnia może nawet wylądować na królewskim dworze. Dom Akaszy jest dla niej najlepszym dostępnym miejscem do dalszego rozwoju – okazuje się, że szeptucha potrafi nawet czytać i zgadza się nauczyć tej umiejętności także swoją podopieczną.

W dalszej części książki Nawojka odchodzi z rodzinnej wsi do miasta, by stopniowo piąć się po drabinie społecznej, oczywiście pozostając przy tym outsiderką. Dziewczyna trafia do szlacheckiego pałacu, nie kusi jej jednak blichtr, ale raczej możliwość zdobycia nowych doświadczeń. Nawojką kierują przede wszystkim pęd do wiedzy i miłość do życia.

Przedstawiony przez Biankę Kunicką Nowogródek jest miastem wielokulturowym, zamieszkanym lub przynajmniej odwiedzanym przez przedstawicieli różnych religii. Nawojka przez jakiś czas mieszka w domu żydowskim, w jednym z fragmentów powieści toczy również filozoficzną dysputę z wyznającym Allaha imamem. Religia jest jednym z najważniejszych tematów tej powieści – choć Nawojce najbliżej jest do pogańskiej otwartości, docenia ona systemy religijne, z którymi ma do czynienia i stara się z każdego z nich wyciągnąć coś dla siebie.

Powieść Bianki Kunickiej napisana jest przystępnym, niemal niestylizowanym językiem. Brak w niej wymyślnych zabiegów narracyjnych. Fabuła opowiadana jest tutaj bardzo klasycznie, od początku do końca. Wprawdzie akcja książki nie zmierza do żadnego konkretnego miejsca, ale jest to zrozumiałe – w końcu „Na ołtarzu ciszy” to dopiero pierwsza część cyklu powieściowego. Według mnie zdecydowanie może ona zainteresować czytelników (a szczególnie czytelniczki) literatury obyczajowej, przebranej w „słowiański” kostium. Jeśli weźmie się pod uwagę obecne trendy czytelnicze – warto mieć na półce. Oprawa miękka, klejona.

 

Katarzyna Roman-Rawska, „Zaśnięcie Anisy. Opowieść o polskich starowierach”

Zaśnięcie Anisy. Opowieść o polskich starowierach

Katarzyna Roman-Rawska, „Zaśnięcie Anisy. Opowieść o polskich starowierach”Autorka: Katarzyna Roman-Rawska
Wydawnictwo: Czarne

Najnowsza książka ze znanej serii Sulina wydawnictwa Czarne jest dokładnie tym, czym zazwyczaj są publikacje wchodzące w jej skład, a zatem osobistym wywodem z pogranicza reportażu i eseju, dotyczącym jednego geograficzno-duchowego wycinka świata. „Zaśnięcie Anisy” Katarzyny Roman-Rawskiej opowiada o polskich staroobrzędowcach, a zatem jednej z najmniejszych mniejszości religijnych w Polsce.

Autorka ma wszelkie predyspozycje, by opisać świat polskich starowierów, ponieważ dziedziczy ich tradycje po kądzieli. Starowierkami były jej matka, babka, prababki, praprababki i ich rodziny. Jedna z prababek była szeptuchą. W dzieciństwie Roman-Rawska każde wakacje spędzała w Grabowych Grądach w powiecie Augustowskim, wsi niemal całkowicie zamieszkanej przez staroobrzędowców. Poza tym autorka pracuje w Instytucie Slawistyki PAN, jest badaczką i tłumaczką z języków rosyjskiego i białoruskiego.

„Zaśnięcie Anisy” łączy perspektywę osobistą, związaną z ponownym odkrywaniem swoich korzeni, oraz perspektywę badawczą – nastawioną na próbę zrozumienia polskich starowierów i opowiedzenia o nich czytelnikom. Autorka opowiada o tym jak (podobnie jak każda przedstawicielka mniejszości) stopniowo wypierała świadomość swoich korzeni, a także jak wypierała ją jej matka, o wiele bardziej zanurzona w staroobrzędowej religijności i języku rosyjskim, którego na co dzień używało się w jej domu rodzinnym. Jednocześnie Roman-Rawska robi wszystko, by starowierów nie egzotyzować, pokazuje ich wraz z ich codziennością. Czasami nudną, nawet jeśli w tzw. krasnym kącie swoich domów mają ikony i wciąż pamiętają o korzeniach swojej wiary.

Książka godna polecenia osobom zainteresowanym tematem starowierów, a także szerzej – tematyką polskich mniejszości i faktem, że Polska wcale nie jest krajem tak jednolitym narodowościowo i kulturowo, jakim niektórzy chcieliby ją widzieć. „Zaśnięcie Anisy” warto mieć na bibliotecznej półce. Oprawa miękka, klejona.

Achille Mbembe, „Brutalizm”

Brutalizm

Achille Mbembe, „Brutalizm”Autor: Achille Mbembe
Wydawnictwo: Karakter

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że głównym tematem najnowszego eseju kameruńskiego filozofa, historyka i teoretyka polityki jest kondycja współczesnego świata. Achille Mbembe zarówno w swoich konkluzjach, jak i kształcie wywodu, jak najdalszy jest jednak od banału. W jego uniknięciu pomaga już choćby postawienie w centrum refleksji Afryki – kontynentu traktowanego po macoszemu, który jednak według filozofa odegra główną rolę w XXI-wiecznej myśli i historii.

Gęsty, kipiący od kontekstów wywód kameruńskiego filozofa czerpie z teorii krytycznej, myśli postkolonialnej i psychoanalizy. Jego punkt wyjścia stanowi tytułowy termin „brutalizm”, który Mbembe zaczerpnął z architektury. Jest on jednak dla autora czymś o wiele więcej – metaforą trwającej epoki, w której późny kapitalizm doprowadza do ruiny zarówno planetę, jak i człowieka. Według Mbembe stopniowej zagładzie ulega dziś wszystko, co żywe, a jednym z najważniejszych celów kapitalizmu jest przemiana człowieka w nic poza materią i energią, które da się wykorzystać. W osiągnięciu tego stanu pomagają coraz bardziej nieuchwytna technologia, degradacja środowiska naturalnego i przede wszystkim charakterystyczne dla współczesności wyalienowanie człowieka z relacji społecznych, skutkujące samotnością i brakiem empatii. Kiedy jedynym celem istoty ludzkiej jest chwilowa rozkosz, staje się ona zupełnie egocentryczna i w konsekwencji niebezpieczna dla pozostałych mieszkańców planety. Choć autorowi „Brutalizmu” trudno byłoby przypisać optymizm, mimo wszystko stara się on poszukać pomysłów na to, co można zrobić, by naprawić to, co zostało zepsute i postarać się stworzyć nowy świat, oparty na zupełnie innych relacjach niż obecnie. Inspiracji do wymyślenia świata na nowo szuka właśnie w Afryce – jej historii, przebogatej kulturze i czasem wywrotowej z perspektywy Europejczyka myśli.

Esej Achille Mbembe to lektura bardzo interesująca, a wręcz mogąca wytyczyć nowe ścieżki w światowej debacie intelektualnej. Z drugiej strony „Brutalizm” jest przeznaczony wyłącznie dla wyrobionych czytelników, najlepiej takich, którym nie jest obca współczesna filozofia. Z tego względu zakup tej publikacji rekomendowałbym jedynie większym bibliotekom lub bibliotekom naukowym – bardzo prawdopodobne, że w niewielkiej osiedlowej placówce nikt nigdy po tę pięknie wydaną książkę nie sięgnie. Oprawa miękka, klejona.

Altea Villa, „Straszne historie”

Straszne historie

Altea Villa, „Straszne historie”Autorka: Altea Villa
Ilustracje: Victor Medina
Wydawnictwo: HarperKids
Poziom czytelniczy: BD II/III

Książka wydana pod tytułem „Straszne historie” to typowo halloweenowa propozycja dla młodszych czytelników. Zawiera dostosowane do możliwości dzieci adaptacje dziesięciu znanych „opowieści niesamowitych” – dziewięciu anglojęzycznych i jednej niemieckojęzycznej. Znalazły się wśród nich: „Dracula” Brama Stokera, „Frankenstein” Mary Shelley, „Serce oskarżycielem” Edgara Allana Poe, „Dziwny przypadek doktora Jekylla i pana Hyde’a” Roberta Louisa Stevensona, „Portret Doriana Graya” Oscara Wilde’a, „Mumia” Arthura Conana Doyle’a, „Dom o siedmiu szczytach” Nathaniela Hawthorne’a, „Legenda o sennej kotlinie” Washingtona Irvinga (gdyby ktoś nie wiedział – to historia o jeźdźcu bez głowy), „Widmowi piraci” Williama Hope’a Hodgsona oraz „Jaś i Małgosia” Jacoba i Wilhelma Grimmów. Wszystkie wymienione powyżej opowieści zostały pozbawione najbardziej drastycznych opisów i znacznie skrócone, jednak ich fabuła nie ucierpiała, a najważniejsze wydarzenia przedstawione w klasycznych tekstach są obecne również w adaptacjach. W miarę możliwości zachowano język i gotycką stylistykę oryginałów – sposób, w jaki napisane są te opowiadania pewnie wyda się dzieciom archaiczny, ale za to będzie w udany sposób współtworzył atmosferę grozy.

Podobnie jak oryginały, adaptacje zawarte w tej książce zdecydowanie mogą przestraszyć dzieci w wieku 9-12 lat, do których książka wydaje się skierowana. W tych klasycznych opowieściach grozy, nawet jeśli zostały przepisane, aż roi się przecież od zjawisk nadprzyrodzonych, ale również zła, śmierci i szaleństwa. O tym czy podobne historie będą odpowiednie dla danego dziecka, powinien zadecydować rodzic, który prawdopodobnie zna swojego podopiecznego najlepiej. Dla tych młodych czytelników, którzy lubią opowieści z dreszczykiem, „Straszne historie” z pewnością okażą się fascynującą lekturą. Dodatkową wartość publikacji stanowią pełne szczegółów, klimatyczne i odpowiednio mroczne ilustracje Victora Mediny oraz święcąca w ciemności okładka. Książkę polecam, choć nie wszystkim dzieciom. Oprawa twarda, szyta.