Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

Cóż to był za wieczór! 3 kwietnia o godzinie 18:00 w Bibliotece na Koszykowej odbył się wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” autorstwa Józefa Wilkonia – mistrza ilustracji i literatury dziecięcej. Artysta zaszczycił wszystkich zgromadzonych swoją obecnością i poczuciem humoru. Pan Józef przez półtorej godziny podpisywał książki i plakaty. Nic dziwnego, skoro po podpis ustawiła się naprawdę długa kolejka. Wystawa nie doszłaby do skutku, gdyby nie pani Blanka Wyszyńska-Walczak, prezeska Fundacji Arka im. Józefa Wilkonia oraz Wydawnictwo Tatarak, w którym ukazała się bezpośrednio związana z wystawą książka „Dwoje przyjaciół”. Dziękujemy za znakomitą współpracę!

Wystawa „Dwoje przyjaciół” to celebracja przyjaźni. To próba pogodzenia żywiołów: wody i powietrza. Opowieść artysty snuje się na granicy jawy i snu, mieni złotem i bogactwem koloru, zaprasza do zanurzenia się w baśniowym świecie, w którym obok żywiołów takich jak woda czy powietrze istnieje jeszcze jeden, być może najważniejszy: żywioł przyjaźni, na gruncie którego każde spotkanie staje się możliwe.

Józef Wilkoń (1930) – ilustrator, malarz, rzeźbiarz, twórca plakatów i scenografii teatralnych. Studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zilustrował ponad 200 książek dla dzieci i dorosłych w kraju i za granicą, w tym kilka swojego autorstwa. Otrzymał wiele nagród i wyróżnień m.in. Deutsche Jugendliteraturpreis, Nagrodę Państwową za Twórczość dla dzieci oraz Nagrodę Ministra Kultury za całokształt Twórczości. Wystawiał w wielu galeriach i muzeach świata, od Centrum Pompidou, przez Japonię i Koreę Południową, po Zachętę – Narodową Galerię Sztuki w 2006 roku, gdzie jego wystawa osiągnęła rekordową frekwencję.

Wystawę można obejrzeć od 03.04.2025 do 30.04.2025 roku.

Patronami książki „Dwoje przyjaciół” są TVP Kultura, Fundacja Wilkonia, Książki. Magazyn do czytania, Czas Dzieci i Strefa Psotnika.

Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

 

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

W czwartek 10 kwietnia w bibliotece na Koszykowej odbyło się drugie śniadanie u Rodomiłów – tym razem wydarzenie skierowane było wyłącznie do bibliotekarzy. Najpierw odbyło się spotkanie autorskie poświęcone „Neomamie”, czyli najnowszej części cyklu „Dom Rodomiłów”. Poprowadziła je wydawczyni – Katarzyna Szantyr-Królikowska. Natomiast po spotkaniu, pod czułym okiem twórców cyklu, a więc pisarza Marcina Szczygielskiego i ilustratorki Marty Krzywickiej, uczestnicy wprawiali się w trudnej sztuce czarnowidztwa i wiekowania potworów! Zmora podtynkowa, pomorka smętna, ustreł, strzyga i kikimora nie są im już straszne. Zawiekowali zresztą także kilka nowych gatunków…

Biogramy autorów:

Marcin Szczygielski – jako autor książek dla młodszych czytelników debiutował powieścią „Omega” (Książka Roku 2010 w konkursie Polskiej Sekcji IBBY). Trzykrotnie zdobył Grand Prix Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację „Cała Polska czyta dzieciom” (za „Czarny Młyn”, „Arkę Czasu” i „Teatr Niewidzialnych Dzieci”). Laureat Nagrody
Dużego Donga za powieść „Za niebieskimi drzwiami” i Zielonej Gąski za „Czarownicę piętro niżej”. Tytuł Książki Roku PS IBBY otrzymały także powieści: „Klątwa dziewiątych urodzin” (2016), „Serce Neftydy” (2017), „Antosia w bezkresie” (2022). „Antosia w bezkresie” zdobyła też Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego. Laureat prestiżowej Nagrody Literackiej m.st. Warszawy 2017 za „Klątwę dziewiątych urodzin”. Dwukrotny zwycięzca konkursu Empiku na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka” za „Bez piątej klepki” (2018) i „Pomylony narzeczony” (2019). Za całokształt twórczości otrzymał Nagrodę Pegazika, Nagrodę Ikara oraz został odznaczony Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Marta Krzywicka – graficzka warsztatowa, ilustratorka i projektantka książek. Absolwentka warszawskiej ASP w pracowni grafiki warsztatowej. Zaczynała od grafiki artystycznej, głównie realizowanej w klasycznych technikach, potem całkowicie oddała się projektowaniu książek. Zajmuje się tworzeniem layoutów, okładek, ilustracją dziecięcą i młodzieżową oraz komiksem. Współpracuje z wieloma czołowymi polskimi wydawcami książek, także edukacyjnymi.

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim Państwu dobrego wypoczynku, a po Świętach – zapału i sił do dalszej pracy.

Pozdrawiamy serdecznie wszystkie nasze Współpracowniczki i Współpracowników

Zespół Bibliografii Woj. Mazowieckiego z Koszykowej

Źródło: Pixabay

 

Papier, kamień, nożyce

Autorka: Joanna Bartosik
Wydawnictwo: Widnokrąg
Poziom: BD O/I

 

Autorska książka cenionej polskiej ilustratorki młodego pokolenia, graficzki i twórczyni nagradzanej serii kartonowych książeczek dla najmłodszych dzieci pt. „Raz, dwa, trzy” („Raz, dwa, trzy słyszymy” p. 20/2016 oraz „Raz, dwa, trzy mówimy” p. 21/2016), która została wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej.

Tym razem Joanna Bartosik proponuje pomysłową, przewrotną opowieść inspirowaną znaną od pokoleń grą w „papier, kamień, nożyce”. Mali czytelnicy mają tu okazję wczuć się w tytułowe postacie, które zmieniają przypisane im role.

Poznajemy je, gdy zacięcie rywalizują ze sobą. Z tego trybu zwalczania się wybija ich pewien nieprzyjemny incydent. Otóż na śnieżnobiały Papier, który akurat przykrywał Kamień, spada ptasia kupa. W wybrnięciu z kłopotliwej sytuacji pomagają mu Nożyce, które odcinają brudny kawałek. Od tej pory bohaterowie postanawiają się wspierać i współpracować ze sobą, a swoje umiejętności wykorzystywać do pomagania sobie nawzajem. I tak na przykład ciężki Kamień podczas wiatru przytrzymuje Papier, aby nie odfrunął, a z kolei Papier w zimne noce otula Kamień, żeby nie marzł.

Historia trójki antagonistów, którzy zostają najlepszymi przyjaciółmi, kończy się przesłaniem mówiącym, że nie warto się kłócić, lepiej w zgodzie iść razem przed siebie. Wzrok czytelników przykuwają proste wizualnie ilustracje prezentujące trójkę tytułowych bohaterów (w różnych konfiguracjach) w abstrakcyjnej, malarskiej przestrzeni wykonanej techniką ebru. Na końcu książki znajduje się instrukcja gry.

Wartościowa książka rozwijająca umiejętności społeczne. Świetna propozycja zarówno do familijnej lub samodzielnej lektury, jak też na warsztaty literacko-plastyczne. Kwadratowy, większy format. Okładka twarda, szyta. Bardzo polecam.

Ojej, pudełko!

Autorka: Anna Jankowska
Ilustrator: Adam Święcki
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Warszawa 2025
Poziom: BD I

Anna Jankowska powraca na naszą listę z kolejną propozycją dla małego czytelnika (poprzednio prezentowaliśmy książkę „Bicie stop!” – P. 13/24). Autorka wierzy, że dobra książka może pomóc dziecku zrozumieć siebie i otaczający go świat – wyraźnie widać to na prowadzonym przez nią blogu o nazwie tożsamej z nazwą serii, w ramach której ukazuje się „Ojej, pudełko!”. Ta natomiast, zatytułowana „Aktywne Czytanie PLUS”, wykorzystuje naturalną dziecięcą ciekawość i potrzebę działania do tego, by rozbudzić w przedszkolakach miłość do książek. Jakimi środkami posługuje się pisarka, by osiągnąć swój cel? Wyraźny druk, duża czcionka, graficzny podział tekstu i krótkie zdania w dymkach – to pierwszy krok do samodzielnego czytania, a ćwiczenia do wykonania nie pozwalają na znużenie lekturą czy zniecierpliwienie, ćwiczą koncentrację, słuchanie ze zrozumieniem a przede wszystkim bawią. Proste, energetyczne ilustracje w przyjaznej dla dziecięcego oka kolorystyce stanowią doskonałe uzupełnienie opowieści, angażują czytelnika i przyciągają wzrok.

Bohaterką książeczki jest siedmioletnia Lola, właścicielka – może lepiej powiedzieć: przyjaciółka – misia Rysia, lalki Zosi i gałgankowego kota Czarusia. Wymienione postacie to więcej niż zabawki, to codzienni towarzysze dziewczynki, współmieszkańcy jej pokoju. Każde z nich ma swoje upodobania, lubią się razem bawić i pomagać sobie nawzajem. Pewnego dnia jeden z nich znajduje tajemnicze pudełko z napisem: „Dla Ciebie”. Nie wiadomo właściwie dla kogo przeznaczone jest znalezisko i co znajduje się w jego środku. Rozwiązanie zagadki angażuje wszystkich bohaterów do działania, którego efekt zaskakuje i przynosi cenną wiedzę o nudzie, która czasami dopada każdego z nas.

„Ojej, pudełko!” to mądra książeczka, dobrze skonstruowana, niosąca wartość dydaktyczną. Warto dołączyć ją do księgozbioru bibliotek dziecięcych, sprawdzi się podczas lektury w domowym zaciszu a także w przedszkolnej sali. Zdecydowanie polecam. Oprawa twarda, szyta.

Masz to po mnie

Autorka: Marta Szarejko
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2025

Wciągające, zaskakujące, skłaniające do refleksji rozmowy z psychoterapeutkami i socjolożkami przeprowadzone przez dziennikarkę, reportażystkę, Martę Szarejko. Publikacja stanowi przestrzeń wypowiedzi kobiet – o kobietach i dla kobiet powstaje, choć temat mężczyzn oczywiście pojawi się w wielu kontekstach. Autorka i jej rozmówczynie analizują relacje pomiędzy babkami, matkami i ich córkami, przy czym trzeba pamiętać, że pokolenie babek tworzą tu kobiety urodzone chwilę przed II wojną światową, w jej trakcie lub tuż po jej zakończeniu. Pokolenie matek zatem rodzi się w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, a córki to ostatnie dzieci PRL-u z lat osiemdziesiątych. Popełnione tu dookreślenie jest ważne, ponieważ historia bezpośrednio wpływa na losy kobiet. Co więcej, trudne doświadczenia wojenne promieniują na całe późniejsze życie nie tylko ich, lecz również kolejnych generacji. Przemiany w świecie powodują, że zmienia się mentalność ludzi, ich potrzeby, obawy i strategie przetrwania. Wszystko to zostaje w dobrej wierze „puszczone dalej”, przekazane świadomie bądź nie, krzywdząc albo budując siłę jednostki, przydając się lub szkodząc. Ważne, by uświadomić sobie, jaki spadek otrzymujemy od naszych przodkiń i zdecydować, czy chcemy go przyjąć. Co może znaleźć się w odziedziczonym bagażu? Marta Szarejko pyta o emocje i zgodę na ich okazywanie, o poród, postrzeganie ciała, seks, niezależność, miłość, przyjaźń, macierzyństwo, jedzenie, pracę, sprzątanie domu i przemoc. Wymienione obszary z różnych powodów w różnym czasie są dla kobiet ważne, składają się na poczucie szczęścia lub jego brak. I tak na przykład pokolenie babek, które prawie całkowicie było zależne od płci przeciwnej chce dla swoich córek niezależności. „Umiesz liczyć, licz na siebie” – mawiają, przesyłając podprogowy przekaz o tym, jaki jest świat i jacy są ludzie. „Muszę posprzątać” to słowa tych, które głęboko wierzą, że wygląd domu świadczy o nich jako o kobietach i albo nie potrafią prosić o pomoc albo nie robią tego, bo wiedzą, że i tak jej nie otrzymają. Zdania powtarzane jak mantra przez pokolenia można tu mnożyć. Często nie uświadamiamy sobie, że nie są nasze, że ktoś inny włożył je nam w usta i głowy, a my jedynie odtwarzamy schemat znany z dziecięcych lat. Książka Marty Szarejko uświadamia, że wcale nie musi tak być. Schemat można odrzucić, najpierw jednak należy dostrzec, co takiego otrzymałyśmy od naszych babek i matek oraz co z tego (jeśli w ogóle) przekazujemy naszym dzieciom.

Publikacja zainteresuje przede wszystkim czytelniczki (wydaje się, że w każdym wieku). Rozmowy zapisane na kartach są szczere, ciekawe i inspirujące, zaskakują, otwierają oczy, pomagają zrozumieć siebie oraz inne kobiety. Jeżeli dzięki tej książce choć jednej osobie uda się nieco bardziej czule, z większą troską i cierpliwością spojrzeć na matkę czy babkę albo na własne odbicie w międzypokoleniowym lustrze, warto ją przeczytać. Wierzę, że tak będzie. Bardzo polecam. Oprawa miękka, klejona.

Czytaj dalej

Koniec mapy

Autor: S. J. Lorenc
Wydawnictwo: Mięta
Warszawa 2025

Udany debiut autora z warszawskiego Żoliborza. Pisarz kryjący się pod pseudonimem S. J. Lorenc jest z wykształcenia biologiem, lubuje się w horrorach z lat osiemdziesiątych. Jedno i drugie odbija się w fabule książki, bo i o mikroorganizmach będzie ta historia, i o dużych kłopotach, w które wpadnie grupa bohaterów – uczestników turystycznego rejsu po Svalbardzie. Główne postacie utworu stanowią mieszankę całkowicie różnych, przypadkowo złączonych jednym losem ludzi. Trzeba przyznać, że każdy z nich jest inny, lecz równie barwny, co pozostali a interakcje zachodzące między nimi są przemyślane i elektryzujące. Autor nie idzie na łatwiznę, dobrze buduje swoich bohaterów, którzy są bardziej skomplikowani niż początkowo się wydaje. Mamy tu wilka morskiego po rozwodzie, nieco upadłą gwiazdę rocka, informatyka – maminsynka, pochodzącego z bogatego domu fana Tolkiena, byłego boksera, który jak się później okaże potrafi znokautować jednym ciosem, małżeństwo, które chyba niebawem powiększy grono singli oraz influencerkę, która ma smykałkę nie tylko do robienia zdjęć i nagrywania filmów. Wszyscy wymienieni wyżej ochoczo pakują się na statek „Moskwa”, pakują się też w tarapaty, które funduje im „sympatyczny” zespół rosyjskich naukowców. Praca badaczy, pozyskujących z – o ironio – topniejącej wiecznej zmarzliny mikroorganizmy sprzed tysięcy lat wymyka się spod kontroli i może realnie zagrozić ludzkości. Podobnie zresztą jak zmiany klimatyczne, które gołym okiem dostrzegają przemierzający Arktykę bohaterowie. Tu warto nadmienić, że w powieść wpisano nienachalny apel o zaprzestanie niszczenia naszej planety. W tym kontekście zacytuję jedną z książkowych postaci: „Tak sobie myślę, że ani się nie potopimy, ani nie załatwi nas skład atmosfery, tylko wykończy nas zwykła, tradycyjna głupota” (s. 64). Wracając do fabuły, trzynaście lipcowych dni zmieni życie wszystkich uczestników rejsu „Moskwą”, może także zmienić losy świata, o ile nikt nie powstrzyma w porę nadchodzącego zagrożenia.

Pomysł na opowieść ciekawy, realizacja bardzo dobra, dobrze wykorzystany motyw żeglugi, miasteczka-widma (które nota bene naprawdę istnieje) oraz pamiętnika, styl swobodny okraszony humorem – wszystko się tu zgadza. Akcja rozwija się powoli, równolegle z nią narasta napięcie. Niepokój wisi w powietrzu od pierwszych kart książki, później pojawi się groza, będą też zwroty akcji i kilka brutalnych scen ( w tym gwałt). Zakończenie nieoczywiste, godne porządnego dreszczowca. Polecam. Autorowi gratuluję debiutu. Oprawa miękka, klejona.

Czytaj dalej

Plac Zgody

Autor: John McPhee
Wydawnictwo: Czarne
Wołowiec 2025

Książka o – jak głosi podtytuł – wieczyście neutralnej Szwajcarii. Autor to Amerykanin czterokrotnie nominowany do Nagrody Pulitzera, dziennikarz uznawany za prekursora reportażu literackiego. Teksty przez niego tworzone czyta się jak dobrą powieść ze względu na lekkość stylu, elegancję języka i uważność, która owocuje niezwykle plastycznymi opisami otoczenia. „Plac Zgody” stanowi dla niego doskonałe pole do popisu, ponieważ gdzie łatwiej o budzące zachwyt widoki, jeśli nie w Alpach. Reportażysta obserwuje przyrodę czujnym okiem, zwłaszcza, że kryje ona wiele sekretów. Pozornie spokojny, niebudzący podejrzeń krajobraz, leniwie ciągnące się górskie szlaki, urokliwe miasteczka i wsie to potencjalne pole bitwy, przestrzeń pełna wojskowych dział ukrytych w skałach, niewidniejących na żadnych mapach pasów startowych, leśnych polan wyciętych przez człowieka czy hangarów ukrytych we wnętrzach gór. Szwajcarzy sprytnie wykorzystują specyfikę terenu, który zamieszkują a ich gotowość do wojny (choć żadnej nie toczyli od pięciuset lat) jest imponująca, wręcz niewiarygodna. Autor podejmuje próbę zrozumienia fenomenu szwajcarskiej armii, podobno bardzo potężnej i najlepiej wyszkolonej na świecie.

Przedstawiony w publikacji rys historyczny, przemyślenia a także rozmowy dziennikarza z żołnierzami ukazują specyficzną taktykę obronną, polegającą na niedopuszczeniu do wojny: „Cena wkroczenia musi być zbyt wysoka” (s. 26) – mawiają Szwajcarzy, przy czym wykazują postawę nazwaną przez autora „zbrojnym umiłowaniem pokoju” (s. 9) a ich neutralizm ma charakter dość agresywny. Ten sympatyczny i postrzegany jako łagodny naród jest świetnie przeszkolony do walki a obrona obywatelska i służba wojskowa to bardzo cenione wartości, moralny obowiązek każdego mężczyzny. Bycie dobrym żołnierzem jest równoznaczne z byciem dobrym dyrektorem, biznesmenem czy pracownikiem a czas i charakter służby w armii wpisuje się do CV. Brak takiej informacji może skutkować blokadą kariery zawodowej. Wojsko wpływa zatem na życie codzienne, a życie ma wpływ na wojsko. Dziennikarz analizuje postawy społeczne Szwajcarów, prezentuje ich opinie i przedstawia różne racje – nie każdy bowiem szuka w armii tego samego i nie każdy to samo znajduje. To, co łączy wszystkich to godna podziwu zdolność do błyskawicznej mobilizacji w obliczu zagrożenia. Sprzyja temu broń i amunicja w domach, regulowane przepisami obowiązkowe schrony w każdym budynku stawianym w ostatnich dekadach czy plany zagospodarowania przestrzennego, które uwzględniają różne scenariusze ataku na kraj. Tu każdy wie, co ma robić w przypadku agresji wroga. Mosty i linie kolejowe buduje się tak, by w razie potrzeby błyskawicznie zablokować drogi komunikacji, podobnie szosy z newralgicznymi punktami wywoływania sztucznych lawin skalnych. Schrony są odpowiednio wyposażone i zaopatrzone a widok żołnierzy z karabinami na ulicach nikogo nie dziwi. Wszystko to doprowadza nas do paradoksu, w którym państwo od wieków neutralne wydaje się być najbardziej gotowe na wojnę w regionie.

Reportaż Johna McPhee zawiera o wiele więcej smaczków, warto go przeczytać z czystej ciekawości, temat okazuje się rzeczywiście atrakcyjny, choć nie zabraknie tu także doznań estetycznych. Co więcej, książka otwiera oczy na to, jak bardzo beztroscy i bezmyślni jesteśmy w swoim poczuciu bezpieczeństwa. Tak często ostatnio słyszane w mediach powiedzenie: chcesz pokoju, szykuj się na wojnę po lekturze publikacji wcale nie wydaje się oklepane i oby nie przebrzmiało pustym echem wraz z zakończeniem dzisiejszej kampanii wyborczej. „Plac Zgody” bardzo polecam – ciekawy tekst zamknięty w twardej i szytej oprawie, dobra lektura nie tylko dla czytelników zainteresowanych wojskowością oraz polityką.

Czytaj dalej