Archiwa tagu: literatura młodzieżowa

Piekarnia czarodzieja

Autorka: Gu Byeong-mo
Wydawnictwo: Young
Białystok 2025
Poziom: BD IV

Książka, na którą na pewno warto zwrócić uwagę nie tylko ze względu na ładne wydanie i przyjemny, cukierniany klimat, ale także na mądre przesłanie utworu, skierowane do młodzieży. Tytułowa piekarnia czarodzieja to z pozoru miejsce zwykłe, lecz z sekretnym zapleczem, do którego w potrzebie trafia główny bohater, nastoletni chłopiec o inicjale B. Postać nie miała łatwej przeszłości. Dzieciństwo boleśnie go naznacza samobójczą śmiercią matki, nieudanym drugim małżeństwem ojca, złą relacją z macochą oraz fałszywym oskarżeniem o wyrządzenie krzywdy małej dziewczynce. Zagubiony i przestraszony chłopiec ucieka z domu, który od dawna domem nie jest i chroni się w piekarni w sąsiedztwie, nie wiedząc jak bardzo to miejsce tajemnicze i zaskakujące. Tu nikt o nic nie pyta, wszystko wydaje się jasne a B. może spokojnie goić rany i dojrzeć do konfrontacji z własnym losem. Czytelnika może zadziwić fakt, że groźnie wyglądający piekarz ostatecznie przygarnia chłopaka, bo dotychczas wydawał się nie grzeszyć empatią. Jednak nic bardziej mylnego – ta postać wielokrotnie zaskoczy. Konstrukcja bohatera jest przemyślana i udana, chociażby ze względu na jej nieprzewidywalność, tajemniczość, wewnętrzny chłód i stanowczą dobroć zarazem oraz ostry język, który czasami wypowiada słowa naprawdę okrutne. Czarodziej jest szczery do bólu, niemiły i trochę ironiczny, więc można byłoby go nie lubić, gdyby nie to, że mówi prawdę i obnaża wszystko, co nieszlachetne w ludzkiej duszy. Magia, której używa do swoich wypieków ma wielką moc, ale nie bierze się znikąd. Mężczyzna stara się utrzymać równowagę we wszechświecie i regulować procesy zachodzące w sferze fizycznej oraz metafizycznej, dlatego zawsze ostrzega klientów, że działanie produktów może być niebezpieczne. Cynamonowe ciastko, orzechowy warkocz czy marcepanowa laleczka voodoo to tylko niektóre ze słodkości, sprowadzające klątwę i spełniające złowrogie, ludzkie pragnienia. Piekarnia, choć udziela schronienia, jest także przestrzenią, w której ludzie są niszczeni na własne życzenie. Jedno z ciastek dostaje także nasz główny bohater, lecz czy zdecyduje się z niego skorzystać? Nie ma jednej odpowiedzi, za to czytelnik otrzymuje w bonusie dwa alternatywne zakończenia opowieści.

Publikacja stanowi dobrą propozycję dla młodzieży, ponieważ nie tylko zaciekawia wciągającą fabułą, ale także pokazuje, jak bezmyślnie ludzie poddają się złym emocjom, jak łatwo zaczynają działać z płytkich pobudek, by wyrządzić komuś krzywdę, zemścić się czy najzwyczajniej w świecie zaatakować. Nie tak powinny wyglądać relacje międzyludzkie. Nie ma żadnych decyzji bez konsekwencji, a każdy wybór otwiera całą serię zdarzeń, za które prędzej czy później przyjdzie wziąć odpowiedzialność. Bardzo polecam tę trochę baśniową, koreańską powieść, można w niej znaleźć i mądrość, i pocieszenie. Oprawa twarda, szyta.

Czytaj dalej

Checkpoint Isabella

Autorka: Kamila Zagórowska
Wydawnictwo: Novae Res
Gdynia 2025
Poziom: BD IV

Ciekawa książka w konkretnym rozmiarze, ukazująca losy nastolatków, którzy w latach osiemdziesiątych XX wieku wyemigrowali z rodzicami z PRL-u do lepszego świata czyli do NRD. Młodzi ludzie, których zmuszono do porzucenia swoich miejsc, przyjaciół, pierwszych sympatii, całego dotychczasowego życia nie mogą do końca odnaleźć się w nowym kraju i tęsknią za domem. Emigracja do łatwych przeżyć nie należy, zwłaszcza, gdy odbywa się wbrew woli. Bohaterowie – Kaśka, Ola, Iza i Marcin – coś o tym wiedzą, na szczęście w małej polskiej szkole przy ambasadzie w Berlinie Wschodnim spotykają siebie, zaczynają się przyjaźnić – wiadomo: razem lżej – i jakoś normalnie żyć, uczyć się, realizować pasje, wreszcie zrobić wszystko, by wrócić do Polski na stałe. Oczywiście życie jak to życie nie jeden raz pokrzyżuje im plany. Pęknięte serca, porażki i upadki, lecz także sukcesy, nowe porywy uczuć, radość, nadzieja, cierpienie oraz śmierć – wszystko to stanie się ich udziałem.

Autorka bardzo zręcznie buduje obyczajową układankę, plącze ścieżki, wprowadza wątki, które cieszą, zaskakują, złoszczą lub ściskają za serce. Doskonale uchwycono dylematy nastoletnich bohaterów, ich siłę i wrażliwość czyli to, co chyba w młodości najcenniejsze. Ładne – i to określenie wydaje się tu naprawdę najbardziej trafne – ładne są wątki romantyczne, niosące ładunek niewinnych pierwszych uniesień, obaw, nieuchronnych wygaszeń i rozczarowań. Interesująco wypada także tło historyczne książki. Podzielone murem Niemcy, podobnie jak Polska u kresu minionego ustroju to pełna kontrastów przestrzeń strachu i ekscytacji, bierności i działania, kontroli i zrywów wolności. Utwór podejmuje niewyeksploatowany jeszcze wątek z przeszłości, dzięki czemu prawdopodobnie uda mu się wzbudzić autentyczne zainteresowanie czytelników. Specyficzną atmosferę sprytnie ewokują m. in. wplatane do narracji teksty piosenek, które wszyscy znamy, choć dziś może nie każdy pamięta, o czym naprawdę opowiadają. Ponadto pisarka z wyczuciem akcentuje zawiłości powojennych relacji polsko-niemieckich. Poczucie krzywdy przekazywane z pokolenia na pokolenie zostaje skonfrontowane z potrzebą budowania nowego świata przez młodą generację. Natomiast w uniwersalnym wymiarze „Checkpoint Isabella” opowiada o dojrzewaniu, mierzeniu się z życiem, hartowaniu światopoglądów i szukaniu własnej drogi. Wydaje się, że słowa z okładki: „By zburzyć mur, wystarczy niewielkie pęknięcie” odnoszą się nie tylko do berlińskiego muru, który na szczęście runął, lecz także do murów mentalnych, które coś lub ktoś stawia w naszej głowie za cegły mając uprzedzenia, niewiedzę i stereotypy. Podsumowując: Kamila Zagórowska napisała dobrą książkę, którą szczerze polecam. Oprawa miękka, klejona.

Czytaj dalej

Maureen Johnson, „Śmierć w Morning House”

Śmierć w Morning House

Maureen Johnson, „Śmierć w Morning House”Autor: Maureen Johnson
Wydawnictwo: Poradnia K
Poziom czytelniczy: BD IV

Maureen Johnson to doświadczona autorka, która bywa nazywana mistrzynią młodzieżowego kryminału. Ostatnio na naszej liście gościliśmy ją z powieścią „Dziewięcioro kłamców” (przegląd 23/2023). „Śmierć w Morning House” również jest w swojej klasie książką jak najbardziej udaną.

Główną bohaterką powieści jest nastolatka Marlowe Wexler. W pierwszym rozdziale opowiada ona, jak straciła pracę jako opiekunka domu. Marlowe po raz pierwszy całowała się z dziewczyną, która podobała jej się od dawna, kiedy zauważyła, że dom, którym miała się zajmować, płonie. Oczywiście poza dość strasznym przeżyciem fakt ten oznaczał też dla Marlowe utratę pracy.

W swojej nowej wakacyjnej pracy dziewczyna ma oprowadzać zwiedzających po Morning House – znajdującej się na wyspie zabytkowej rezydencji. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że – jak dowiaduje się dziewczyna – jej poprzednik na tym stanowisku w dość tajemniczych okolicznościach spadł z klifu i zginął, a osoba, która ją zatrudniła, nagle zniknęła. Marlowe stopniowo zaczyna odkrywać mroczne sekrety tej wybudowanej w latach dwudziestych XX wieku posiadłości i jej mieszkańców. Stopniowo, gdyż fakty spowija tu gęsta sieć kłamstw, półprawd i niedopowiedzeń.

Akcja powieści rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Na tym współczesnym Marlowe próbuje rozwiązać zagadkę Morning House, a zarazem ujść z życiem. Równolegle czytelnik poznaje wydarzenia, które rozgrywały się w posiadłości w 1932 roku i rzucają światło na historię jej właścicieli – rodzinę Ralstonów.

Zagadka skonstruowana przez Maureen Johnson nie jest oczywista, dzięki czemu inspirowana klasycznym kryminałem w stylu Agathy Christie fabuła powinna wciągnąć młodych czytelników. Jej bohaterowie, z Marlowe na czele, są intrygujący i dają się lubić, a styl narracji – żywy (szczególnie fragmenty współczesne, których narratorką jest główna bohaterka, powinny przemówić do czytelników będących mniej więcej w jej wieku). Ogółem „Śmierć w Morning House” jest powieścią udaną i można ją polecić nastoletnim czytelnikom z zamiłowaniem do zagadek kryminalnych. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Brenna Thummler, „Sheets. Światła”

Sheets. Światła

Brenna Thummler, „Sheets. Światła”Scenariusz: Brenna Thummler
Rysunki: Brenna Thummler
Wydawnictwo: Wilga
Poziom czytelniczy: BD III

„Światła” to trzeci i zarazem ostatni tom komiksowego cyklu „Sheets”. Wcześniej na naszej liście pojawiła się pierwsza część pt. „Pralnia duchów” – omawialiśmy ją podczas przeglądu 11 w 2024 roku. Główną bohaterką komiksu jest Marjorie Glatt, której mama umarła (dziewczyna została sama z ojcem). Mniej więcej w tym samym czasie w pralni, którą prowadzi jej rodzina, zamieszkały duchy, a zwłaszcza jeden – duch małego chłopca imieniem Wendell. Marjorie zaprzyjaźniła się z nim, a następnie jeszcze z żywą dziewczyną Elizą Duncan, która nade wszystko interesuje się zjawiskami paranormalnymi, a w szczególności duchami.

W omawianym tutaj ostatnim tomie cyklu ta trójka coraz bardziej zbliża się do rozwikłania tajemnicy śmierci Wendella (duch czuje, że musi ją rozwiązać, aby odnaleźć spokój). Wendell stopniowo przypomina sobie kolejne wydarzenia ze swojego życia. W ten sposób trójka przyjaciół wpada na trop niani, która opiekowała się nim za życia i może być zamieszana w jego nagłą śmierć. Dodatkowo na drugim planie znajdują się dylematy Marjorie, której trudno jest połączyć przyjaźń z nieco „dziwną” Elizą i dalszą przyjaźń z jej dotychczasowymi przyjaciółkami, a jednocześnie z żadnej z tych znajomości nie chciałaby rezygnować.

Ostatni tom trylogii „Sheets” na poziomie fabularnym przynosi w końcu upragnione odpowiedzi, a na poziomie symbolicznym także budujący przekaz o sile przyjaźni. Seria mierzy się z trudnymi tematami – jak strata i żałoba – i w pewien sposób je oswaja. Czytelnik ma wrażenie, że w trzeciej części żałoba ta ostatecznie dobiega końca i mimo wszelkich trudności każde z przyjaciół zaczyna spoglądać przede wszystkim w przyszłość.

Podsumowując, mamy do czynienia z mądrym i bardzo dobre narysowanym komiksem dla młodszych czytelników, który jak najbardziej nadaje się do polecenia czytelnikom w wieku około 13 lat. W przypadku ewentualnego zakupu należy jednak pamiętać, żeby kupić od razu wszystkie części – „Sheets” to seria przeznaczona do czytania w komplecie i w odpowiedniej kolejności. Oprawa miękka, klejona.

Gene Luen Yang, Leuyen Pham, „Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna”

Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna

Gene Luen Yang, Leuyen Pham, „Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna”Scenariusz: Gene Luen Yang
Ilustracje: Leuyen Pham
Wydawnictwo: Jaguar
Poziom czytelniczy: BD IV

Kiedy Valentina była dzieckiem, uwielbiała walentynki – zawsze otrzymywała tajemniczą, niepodpisaną kartkę, a sama obdarowywała kartkami ojca i wszystkie dzieci w klasie. Robiła to razem z wyglądającym jak kupidyn Świętym Walentym, który zawsze odwiedzał ją w tym okresie. W liceum, wskutek kilku rozczarowań Valentina zaczęła wątpić w to czy prawdziwa miłość w ogóle istnieje. A jeśli nawet istnieje, to czy może jej się przydarzyć – według babci w jej rodzinie nigdy nie było ani jednej szczęśliwej pary, co niechybnie musi oznaczać, że również nad Valentiną ciąży klątwa… Bohaterka spotyka się wprawdzie z pewnym chłopakiem, w dodatku takim, za którym szaleją wszystkie dziewczyny, ale wciąż czuję, że z ich relacją jest coś nie tak. Przez to wszystko początkowo nawet nie zauważa, że obok niej jest ktoś jeszcze, kto darzy ją prawdziwym uczuciem.

„Księżycowy Nowy Rok” przypomina filmową lub serialową komedię romantyczną dla młodzieży. Historia jest słodka, wciągająca i budzi uśmiech na twarzy. W bardzo dobrze skonstruowanym scenariuszu komiksu znalazło się miejsce zarówno dla elementów fantastycznych (bardzo istotnych dla fabuły!), palety różnorodnych i przekonujących postaci, jak i dla bogatego tła obyczajowego. Valentina nie jest tylko dziewczyną, która obawia się miłości, ale też pogłębioną postacią o niejednoznacznych relacjach z rodziną (matka opuściła ją, kiedy była bardzo małym dzieckiem, a ojciec skłamał, że umarła). Dodatkowego napędu całej historii przydaje fakt, że akcja komiksu rozgrywa się w środowisku azjatyckich imigrantów. Wyraźnie widać to w zwyczajach, które bohaterowie komiksu kultywują, jak obchody Księżycowego Nowego Roku i malowniczy taniec lwów, który w pewnym momencie Valentina zaczyna trenować i który staje się dla niej bardzo ważny, ale także w zarysowanych gdzieś na dalszych planach okolicznościach życia bohaterów – o ile Valentina jest już Amerykanką o Azjatyckich korzeniach, o tyle jej dziadkowie i rodzice wiedli o wiele trudniejsze życie imigrantów w obcym kraju.

Bardzo polecam zakup tego komiksu. Powieści młodzieżowe utrzymane na podobnym poziomie to dziś rzadkość, dlaczego więc nie polecić nastoletnim czytelnikom powieści graficznej? Jestem przekonany, że większości z nich się ona spodoba. Oczywiście zwłaszcza dziewczętom, bo opowiada o miłości, ale założę się, że niejeden chłopak też przeczytałby „Księżycowy Nowy Rok” z wypiekami na twarzy – nawet jeśli później nie będzie chciał przyznać się do tego przed kolegami. Oprawa miękka, klejona.

Kristy Boyce, „Dungeons and Drama”

Dungeons and Drama

Kristy Boyce, „Dungeons and Drama”Autorka: Kristy Boyce
Wydawnictwo: W.A.B.
Poziom czytelniczy: BD IV

Nastoletnia Riley nade wszystko interesuje się musicalami i w przyszłości chciałaby zostać reżyserką spektakli muzycznych. Z kolei Nathan ma hopla na punkcie gier RPG – ten bystry chłopak najchętniej spędza czas, przesiadując z kolegami w zacienionych pomieszczeniach i rozgrywając kolejne napędzane wyobraźnią kampanie. Poznają się właśnie w sklepie z grami. Nic dziwnego, że Nathan spędza w nim długie godziny, w końcu to jego pasja. Obecność Riley w takim miejscu może być na pierwszy rzut oka bardziej zagadkowa, ale tajemnica szybko się wyjaśnia – dziewczyna w nim pracuje, i to za karę, bowiem sklep należy do jej ojca.

W pewnym momencie zaczyna dziać się coś, czego wcześniej ani Riley ani Nathan by się nie spodziewali. A mianowicie – zaczynają oni udawać, że są parą. Riley po to, żeby pokazać byłemu chłopakowi, że świetnie radzi sobie po rozstaniu, a Nathan po to, żeby wzbudzić zainteresowanie dziewczyny, która od dawna mu się podoba. Jednak, jak nietrudno się domyślić, udawana para niechcący zaczyna zbliżać się do siebie naprawdę – nawet jeśli ich relacja w dużej mierze opiera się na wzajemnych żartobliwych przytykach i przekomarzaniu, Nathan i Riley nie mogą się bez siebie obejść. I są w tym naprawdę słodcy.

Kristy Boyce w swojej powieści nie wymyśla prochu. Bazuje na motywach dobrze znanych ze współczesnej literatury młodzieżowej, od siebie dodając głównie musicalowo-erpegowe dekoracje. To jednak w żadnym wypadku nie jest zarzut – w końcu romans dla nastolatków, przypominający filmową komedię romantyczną, może (a czasami wręcz powinien) opierać się o znane schematy. Boyce wykorzystuje je na tyle sprawnie, że jej powieść czyta się dobrze nie tylko nastoletnim, ale również dorosłym czytelnikom, którzy mają ochotę na lekturę lekkiej, przyjemnej i przede wszystkim ciepłej książki młodzieżowej. Dużą zaletę „Dungeons and Drama” stanowią wyraźni, żywi bohaterowie, a także obecność obyczajowych wątków pobocznych (na przykład niełatwej relacji rodziców Riley).

Powieść Kristy Boyce można polecić zarówno młodzieży, jak i bibliotekom. A przy okazji nadmienić, że stanowi ona pierwszą część cyklu – część druga, zatytułowana po angielsku „Dating and Dragons”, zapewne również zostanie za jakiś czas wydana w Polsce. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Bryan Lee O’Malley, „Scott Pilgrim w godzinie chwały”

Scott Pilgrim w godzinie chwały

Bryan Lee O’Malley, „Scott Pilgrim w godzinie chwały”Scenariusz: Bryan Lee O’Malley
Ilustracje: Bryan Lee O’Malley
Wydawnictwo: Nagle!
Poziom czytelniczy: BD IV

„Scott Pilgrim w godzinie chwały” to szósta i ostatnia część kultowej kanadyjskiej serii komiksowej dla młodzieży, która nareszcie ukazała się także w języku polskim. Niedawno, przy okazji przeglądu 2/2025, napisałem o niej nieco więcej – pretekstem do tego była część piąta, zatytułowana „Scott Pilgrim kontra Wszechświat”.

Pokrótce przypomnijmy: „Scott Pilgrim” to cykl komiksowy opowiadający o miłości tytułowego beztroskiego dwudziestokilkulatka, który jakoś nie może na dobre wejść w dorosłość i nieco tajemniczej dziewczyny Ramony, która pracuje jako kurierka Amazona. Swego rodzaju komedia romantyczna dla alternatywnej publiczności, której kształt zainspirowany został przede wszystkim młodzieżową kulturą niezależną pierwszej dekady XXI wieku, mangą oraz estetyką gier video. Ten ostatni wpływ jest zaskakująco dosłowny – aby pokonać wszystkie przeciwności losu i odnaleźć szczęście w związku z Ramoną, bohater musi pokonać jej siedmiu byłych chłopaków. Pokonać całkiem dosłownie, bo chodzi o stoczenie z nimi zwycięskich walk na pięści i kopniaki, niczym z kolejnymi „bossami” w grze komputerowej. Podsumowując: mamy do czynienia z serią obyczajową, w której komizm bierze się m.in. z symbolicznego wykorzystania schematu zapożyczonego z gier video.

Ostatnia część zakończyła się kryzysem w związku Scotta i Ramony – dziewczyna postanowiła na kilka miesięcy zniknąć. Scott oczywiście jest tym faktem przybity: większość czasu spędza w łóżku, grając w grę na konsoli. Nawet zespół muzyczny, którego jest członkiem, poszedł w odstawkę. Zagubiony chłopak spogląda w przeszłość i ponownie spotyka się z trzema swoimi byłymi dziewczynami, co – jak się okazuje – nie było najmądrzejszym pomysłem. Ze spotkań tych wyciąga jednak ważny wniosek: musi powalczyć o swoją najważniejszą miłość, czyli o Ramonę.

Tę zabawną, a momentami także wzruszającą serię szczerze polecam. Jest z nią tylko jeden problem: z racji, że w Polsce ukazała się ona nieco za późno, możliwe, że chętniej będą ją czytać sentymentalni trzydziesto- czy czterdziestolatkowie niż dzisiejsza młodzież, która żyje już w zupełnie innym popkulturowym świecie. Oprawa miękka, klejona.

Shuzo Oshimi, „Krew na szlaku. Tom 6”

Krew na szlaku. Tom 6

Shuzo Oshimi, „Krew na szlaku. Tom 6”Scenariusz: Shuzo Oshimi
Ilustracje: Shuzo Oshimi
Wydawnictwo: Kotori
Poziom czytelniczy: BD IV

Wydana łącznie w 17 tomach manga „Krew na szlaku” Shuzo Oshimi odniosła duży światowy sukces i nic dziwnego, że w ubiegłym roku zaczęła ukazywać się również w Polsce. Do nas trafiła dopiero po raz pierwszy – omawiana część stanowi tom szósty serii. Przeczytałem ją, jednak muszę nadmienić, że cykl zaprojektowany jest tak, że od czytelnika wymaga się lektury chronologicznej.

Głównym bohaterem cyklu jest nieśmiały gimnazjalista Seiichi Osabe, którego matka jest w dziwny sposób nadopiekuńcza, nawet jeśli on sam dotąd tego nie zauważał. Pewnego dnia wyrusza on na wycieczkę w góry, podczas której jego rodzinie towarzyszy druga rodzina ze strony ojca. W którymś momencie jego kuzyn Shigeru dla żartu popycha Seiichi’ego w stronę klifu, jego matka rusza mu na ratunek, a cała rodzina zaczyna śmiać się z jej nadopiekuńczości – to przecież były tylko niewinne żarty. Niestety, po pewnym czasie, kiedy są na szlaku tylko we troje, matka Seiichi’ego mści się, naprawdę zrzucając Shigeru z klifu. Po wypadku kuzyn Seiichi’ego zapada w śpiączkę, on zaś zaczyna rozumieć, że w uczuciu, jakie żywi do niego matka, jest coś głęboko nieprawidłowego i niebezpiecznego.

W omawianym, szóstym tomie zagubiony Seiichi wraca do domu po czymś na kształt ucieczki. Rozmawia tam z matką, która przekonuje go, że tak naprawdę wcale nie zrzuciła Shigeru z klifu i zszokowany wypadkiem chłopak sam uroił sobie taką wersję wypadków. Następnie pyta syna, co właściwie robił, kiedy znajdował się poza domem. Kiedy Seiichi nie chce o tym opowiadać, jego matka przynosi z kosza na pranie jego bieliznę, na której widać ślad po mimowolnym wytrysku, którego doznał, kiedy całował się ze swoją sympatią. Matka urządza mu w związku z tym okropną scenę zazdrości, wyrzuca z domu, a następnie pozwala mu wybłagać u siebie przebaczenie – wymaga jednak, aby znienawidził Fukishi, czyli dziewczynę, z którą się całował. Nastolatek, nie wiedząc co ma robić, zgadza się na to. Po pewnym czasie zjawia się jego ojciec i przynosi rodzinie dobre wieści – kuzyn Shigeru wreszcie wybudził się ze śpiączki. Nazajutrz cała trójka jedzie do szpitala, żeby odwiedzić jego i jego rodziców. Biedny Seiichi wciąż nie wie jednak, co ma myśleć o całej tej sytuacji.

Po lekturze tylko jednej, w dodatku szóstej części, mam wrażenie, że ten pełen grozy dramat psychologiczny skierowany do starszej młodzieży może być pozycją jak najbardziej godną uwagi dla nastoletnich fanów mangi. Niestety całkowitej pewności nie mam – zbyt wielu rzeczy musiałem się podczas lektury domyślać. Sądzę, że zainteresowanym bibliotekom można polecić ten komiks, ale z zastrzeżeniem, że konieczny byłby zakup całej serii. Oprawa miękka, klejona, z obwolutą.

Mika Modrzyńska, „Welesówna. Sekrety nieumarłych”

Welesówna. Sekrety nieumarłych

Mika Modrzyńska, „Welesówna. Sekrety nieumarłych”Autorka: Mika Modrzyńska
Wydawnictwo: SQN
Poziom czytelniczy: BD IV

Tosia Matejczyk, dla przyjaciół Ted, jest bardzo rezolutną, ale dość zwyczajną nastolatką: musi zakuwać do matury, po lekcjach pomaga mamie w jej salonie kosmetycznym, bardzo przeżywa przenosiny przyjaciółki do innej szkoły i próbuje dojść do ładu z własnymi uczuciami. Od rówieśniczek odróżnia ją jedna istotna rzecz – jest Welesówną, co oznacza nie tylko to, że może porozumiewać się ze słowiańskimi bóstwami i demonami, ale także to, że te bóstwa i demony mają prawo oczekiwać od niej pomocy. Tego czytelnicy mogli dowiedzieć się o bohaterce cyklu Miki Modrzyńskiej już z pierwszego, wydanego w ubiegłym roku tomu (nie omawialiśmy go podczas żadnego z przeglądów, bo do nas nie dotarł). Z kolei w drugim tomie, zatytułowanym „Sekrety nieumarłych” Ted zdążyła już przyzwyczaić się do swojej roli i czuje się w niej coraz lepiej. No, może tylko przydałoby się jej trochę więcej pomocy od kilka lat od niej starszego Witka, który w ostatnich tygodniach dziwnie się od niej zdystansował. Czy to jednak takie dziwne? Mimo że Witek jest od niej zaledwie sześć lat starszy, prowadzi już dorosłe życie, pracując jako nauczyciel w miejscowej podstawówce. Ted zaś, no cóż, jest dopiero wchodzącą w życie nastolatką, która martwi się tym, czy zdoła zdać maturę z matematyki.

Drugi tom „Welesówny” to sympatyczna lektura przeznaczona dla osób w wieku około piętnastu lat. Z racji, że jej narratorką jest przebojowa Ted, w powieści nie brakuje luzu i poczucia humoru. Jednocześnie autorka nienachalnie wprowadza do niej również inne atrakcyjne wartości – szczególnie elementy dawnych słowiańskich wierzeń i typowe nastoletnie rozterki, choćby te związane z wciąż nieugruntowaną samooceną, młodzieńczą niepewnością siebie czy pierwszym zauroczeniem. Warto wspomnieć, że obiektem zauroczenia Ted jest o kilka lat starszy od niej mężczyzna (wspomniany Witek), co może nie spodobać się niektórym rodzicom i opiekunom. Z drugiej jednak strony, zauroczenie to jest jak na razie zupełnie niewinne i platoniczne – Witek, choć wyraźnie lubi główną bohaterkę, wie, że na razie nie może traktować jej jak dorosłej, równej sobie kobiety. Mnie osobiście ten wątek nie przeszkadzał, ale sygnalizuję jego obecność, bo może być uznany za kontrowersyjny.

Według mnie druga powieść z cyklu „Welesówna” nie jest arcydziełem, ale zdecydowanie wyróżnia się na tle powieści dla młodzieży, które w ostatnich miesiącach miałem w rękach. Może choćby dlatego warto się nią zainteresować? Poza tym, sądząc po liczbie internetowych opinii na temat pierwszego tomu, cykl ma już swoich czytelników. Na koniec jeszcze jedno: wprawdzie nie zgubiłem się, rozpoczynając kontakt z cyklem od drugiego tomu, ale zdecydowanie lepiej byłoby poznawać przygody Tosi Matejczyk od początku. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.