Archiwa tagu: recenzje

Niesamowity Szerlok Worms i niebieskie monstrum. Tom 1

 

Autor: Łukasz Auguścik
Wydawnictwo: Egmont

 

Łukasz Auguścik jest nauczycielem i rysownikiem.

Bohaterem omawianego komiksu jest robaczy detektyw Szerlok Worms. Doktor Zwinka zgłasza się do detektywa z prośbą o pomoc w odnalezieniu królowej mrówek. Odkąd jej zabrakło w mrowisku, mrówki przestały pracować. Zaczęły się lansować w mediach mrówkowych, chodzić do salonów odnowy i pisać blogi. Nie oczyszczają już lasu ze śmieci. Trzeba więc szybko reagować.

Detektyw natrafia na ślad potwora, który porwał prawdopodobnie królową. Na miejscu poszukiwań melduje się też ropucha – sierżant Moczar. Głównym podejrzanym jest niebieski motyl Modraszka, ale szybko okazuje się, że w śledztwie trzeba wziąć pod uwagę wszystkie niebieskie owady w lesie.

Historia jest zabawna. Nawiązania do klasycznych kryminałów i znanych postaci literackich są bardzo pomysłowe. Wspaniale napisane dialogi wciągną z pewnością małych i dużych miłośników komiksów. Rysunki są czytelne i kolorowe, co pozwoli zrozumieć treść nawet najmłodszym czytelnikom.

Książka została nagrodzona w czwartej edycji konkursu im. Janusza Christy na najlepszy komiks dla dzieci.

Oprawa miękka, klejona. Polecam.

Miś ma stracha

 

Autor: Jacob Grant
Wydawnictwo: Lokator

Jacob Grant jest amerykańskim pisarzem i ilustratorem, autorem serii książek o misiu.

Bohater Miś bardzo lubi porządek. Codziennie sprząta i odkłada wszystko na swoje miejsce. Pewnego dnia zauważa zrzuconą z półki książkę i przyklejoną do niej pajęczynę. Chce znaleźć brudasa pająka i wyrzucić go z domu. W ferworze poszukiwań niechcący urywa łapkę swojemu ulubionemu pluszakowi. Jest zrozpaczony. Biegnie do apteczki po plastry. Gdy wraca, okazuje się, że pająk już naprawił rozprutą maskotkę. Misio zaprzyjaźnia się z nim i cieszy się, że nie jest w domu sam.

Książka jest bardzo ciekawie zilustrowana. Prace Granta są utrzymane w jesiennych tonacjach, czerwonych, pomarańczowych, żółtych. Prezentują mocno uproszczone kształty wnętrz, mebli i sprzętów, na tle których Miś jest wielką, granatową plamą.

Autor czerpie ze swoich doświadczeń. Przedstawia świat w sposób zabawny, lekki. Zachęca dzieci do obserwowania małych stworzeń, które żyją obok nas, i nie robienia im krzywdy.

Publikacja spodoba się najmłodszym czytelnikom.

Opraw twarda, szyta, większy format, kolorowe ilustracje. Polecam.

Jestem już duży

 

Autorka: Susana Isern
Ilustracje: Marta Cabrol
Wydawnictwo Tako

 

Susana Isern jest hiszpańską pisarką, psychologiem, wykładowcą na Europejskim Uniwersytecie Atlantyckim. W poprzednich przeglądach omawialiśmy jej książki „Postaw się na moim miejscu” (p. 6/2021) oraz „Wielka księga supermocy” (p. 7/2020).

Bohaterem najnowszej opowieści jest mały słonik. Jego mama przygotowuje przyjęcie urodzinowe dla żółwicy. Słonik oferuje swoją pomoc i zostaje wysłany po zakupy. Ma kupić czekoladę, jajka, świeczki i balony oraz odebrać prezent od zegarmistrza.

Czekolada jest pyszna, więc zjada ją po drodze. Jaja tłuka się, gdy bawi się z przyjaciółmi. Baloniki są mu potrzebne, aby pocieszyć małą surykatkę. Słonik wraca do domu z pustymi rękami i jest bardzo smutny. Ale mądra mama wiedziała, że pierwsze zakupy muszą się tak skończyć. Ucieszyła się, że nic się nie stało jej synkowi. Był bardzo dzielny i szczęśliwie wrócił do domu.

Autorka pokazuje najmłodszym czytelnikom, że dzieci mają prawo popełniać błędy. Atutem publikacji są ilustracje hiszpańskiej artystki Marty Cabrol, narysowane delikatną kreską i utrzymane w ciepłych barwach.

Niestety w książce pojawiają się błędy stylistyczne, których przyczyną może być zbyt dosłowne tłumaczenie z języka hiszpańskiego na polski.

Polecam. Oprawa twarda, szyta, kolorowe ilustracje.

Niepoprawna mnogość

 

redakcja: Lucy Caldwell
Wydawnictwo Pauza

 

Lucy Caldwell jest irlandzką dramatopisarką, autorką trzech powieści i dwóch zbiorów opowiadań. „Niepoprawna mnogość” to antologia współczesnych opowiadań irlandzkich, która ukazała się pod jej redakcją.

Caldwell zastanawia się nad tym co oznacza słowo pochodzenie. Czy Irlandczykiem jest tylko ten, kto urodził się w Irlandii, czy także ten, kto mieszka w Irlandii od wielu lat? Antologia ma prezentować złoty wiek irlandzkiej literatury, nową odmianę realizmu magicznego, świeżość wnoszoną przez imigrantów, twórczość stawiającą odważne pytania o feminizm i integralność cielesną.

Na publikację składają się dwadzieścia cztery najbardziej reprezentatywne, zdaniem Caldwell, opowiadania. Większość z nich napisały kobiety. W ich tekstach odnajdujemy obraz współczesnego świata. Młodzi ludzie odrzucają zasady, którymi kierowali się ich rodzice. Żyją szybko i intensywnie. Znajomości są przelotne, uczucia nieistotne, jak komentarze na profilach społecznościowych. Jedna z bohaterek, Claire, poznaje w kinie chłopaka. Natychmiast dodaje go do znajomych na Facebooku. Następnego dnia ten sam Facebook informuje ją, że Alex nie żyje. Dobrze zna realia udanej zabawy w nocnym klubie, wiec początkowo podejrzewa, że ten post na profilu informujący o jego śmierci, to głupi żart kolegów. Prowadzi własne dochodzenie w sieci, niestety śmierć okazuje się być prawdziwa. Chłopak popełnił samobójstwo.

Nie wszystkie opowiadania w sposób dosłowny przedstawiają rzeczywistość. W jednym z nich Mały John boi się basenów, nie lubi się rozbierać, wstydzi się swojego ciała. Ojciec natomiast uwielbia pływać i znacznie lepiej czuje się w towarzystwie małych dzieci, niż wśród dorosłych. Uczy syna, jak się rozbierać na basenie, ale nie ma w tym zwykłej ojcowskiej miłości. Jest niezdrowa relacja i złość, że Mały John za szybko dojrzewa.

W kolejnej opowieści Conor i Reece odgrywają rolę dobrych małżonków. Rozwiedli się, ale nie przekazali tej informacji ojcu Conora. Myślą, że jest stary i chory. Nie chcą go denerwować. Tymczasem on właśnie znalazł sobie nową kobietę.

Zbiór opowiadań to wciągająca lektura. Każdy tekst jest zaproszeniem do innego świata, intymnych przeżyć i doświadczeń.

Polecam. Oprawa miękka, klejona. 

Tajemnica rzekomego małżonka

 

Autor: Jeff Cohen
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 

E.J. Copperman to pseudonim literacki Jeffa Cohena, pochodzącego z New Jersey autora powieści kryminalnych, między innymi „Tajemnicy brakującej głowy”.

W najnowszą opowieść kryminalną Cohen ponownie wplata wątek choroby. Bohaterem znowu jest Samuel Hoenig, który ma zespół Aspergera. Prowadzi Biuro Odpowiedzi na Pytania.

W poprzedniej części zastanawiał się kto ukradł zamrożoną głowę z Instytutu Krioniki Garden State. Tym razem odwiedza go młoda kobieta. Szuka odpowiedzi na pytanie kim jest mężczyzna, który sypia w jej łóżku i jest jej mężem. Poznała go na balu przebierańców, gdzie wypiła dwa kieliszki wina, a potem urwał jej się film i nie wie, co działo się przez trzy kolejne dni. Podobno wzięła ślub z tym mężczyzną już w drugim dniu znajomości. Ktoś nawet zrobił im zdjęcia, ale ona niestety niczego nie pamięta.

Samuel Hoenig nie jest detektywem, ale postanawia rozwiązać tę zagadkę. Ma zespół Aspergera i wie, że powinien panować nad swoimi odruchami. Nie potrafi obserwować i interpretować mowy ciała innych ludzi. Aby zrealizować nowe zlecenie potrzebuje kogoś, kto pomoże mu skupić się na niuansach i odczytywać ukryte znaczenia.

Nieoczekiwanie w biurze pojawia się ów podejrzany mąż. Samuel wzoruje się na Sherlocku Holmesie.  Jego spostrzegawczość pozostawia jednak wiele do życzenia. Autor umiejętnie łączy wątki kryminalne z obyczajowymi. Bohater ma specyficzny sposób bycia i bardzo dobre relacje z matką. Książka jest napisana lekko, z dystansem i dużym poczuciem humoru. Cohen obala stereotypy dotyczące zespołu Aspergera i pokazuje czytelnikowi świat widziany oczami osób chorych.

Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Lecę. Piloci mi to powiedzieli

 

Autor: Jan Pelczar
Wydawnictwo Czarne

 

Jan Pelczar jest dziennikarzem radiowym, reportażystą. „Lecę. Piloci mi to powiedzieli” to jego pierwsza książka.

We wstępie wspomina pierwsze podróże samolotem, porównuje swoje przeżycia do tych, które opisuje jego babcia i córka. Dla starszego pokolenia samolot to zagrożenie, hałas, spadające bomby. Dla młodych podniebny lot jest zwyczajnym sposobem na szybkie przemieszczanie się.

Autor przeprowadza rozmowy z pilotami i pilotkami. Próbuje udowodnić, że nie nie trzeba mieć nadzwyczajnych cech, aby uprawiać ten zawód. Wystarczą określone predyspozycje, uważność, umiejętność rozpoznawania priorytetów, dar dobrej komunikacji z innymi.

W tej branży za prawdziwych fachowców uważa się instruktorów z aeroklubów. Oni muszą wiedzieć wszystko o właściwościach powierzchni nośnych i warunkach termicznych, nie mogą całkowicie powierzyć sterów komputerom. Wielu młodych ludzi zaczyna przygodę z lotnictwem właśnie w aeroklubach, ale droga do zdobycia licencji i pracy pilota jest bardzo długa. Wymóg dotyczący nalotu, czyli liczby godzin w powietrzu za sterami, jest trudny do spełnienia i bardzo kosztowny. Bohaterowie reportaży opowiadają o stresie towarzyszącym im podczas szkolenia.

Aby zdobyć licencję liniową trzeba zdać czternaście egzaminów teoretycznych w ciągu trzech miesięcy. Przejść kilka rozmów kwalifikacyjnych i testów psychologicznych. A wcześniej należy jeszcze zdobyć licencję turystyczną i zawodową. Kandydaci na pilotów linii pasażerskich muszą więc być cierpliwi, konsekwentni i bardzo pracowici. System szkolenia sprawia, że w branży zostają sami pasjonaci. Pilot poświęca tej pasji wszystko, czas, pieniądze, rodzinę. W pocie czoła zdobywa konkretny zawód. Niestety, gdy pojawia się kryzys, taki jak pandemia, często zostaje bez pracy. Jego zdrowie jest nadszarpnięte, przez złe warunki panujące na dużych wysokościach, wibracje, hałas i promieniowanie kosmiczne.

Szkoda, że Pelczar nie pozwala bohaterom opowiedzieć swojej historii od początku do końca. Poszczególne rozdziały składają się z poszatkowanych wypowiedzi różnych osób, to utrudnia czytelnikowi zagłębienie się w temat i zrozumienie motywacji, przyczyn sukcesów i porażek konkretnych ludzi.  Mimo tego, książka może przypaść do gustu czytelnikom interesującym się lotnictwem.

Polecam. Oprawa twarda, szyta.

Plac Leńskiego

 

Autor: Daniel Wyszogrodzki
Wydawnictwo Marginesy

Daniel Wyszogrodzki jest tłumaczem, dziennikarzem muzycznym, wykładowcą Akademii Teatralnej w Warszawie, byłym kierownikiem literackim Teatru Muzycznego Roma, autorem książki biograficznej „Satysfakcja – The Rolling Stones”, leksykonu „Ale musicale!” (p. 24/2018) i przekładów tekstów piosenek z popularnych musicali.

Plac Leńskiego, dzisiaj plac Hallera, to miejsce w którym mieszkał w dzieciństwie. Autor tak tytułuje swoją książkę i niemalże miesiąc po miesiącu relacjonuje wydarzenia ze swojego życia. Opisuje wczesną śmierć matki, która długo chorowała na płuca. Opowiada o domu dziadków, pracy ojca, ulubionych zabawach, pierwszych kolegach, nauce czytania, wakacjach w rodzinnym mieście babci.

Stara się dotrzeć do najgłębszych zakamarków swojej pamięci. O pierwsze lata życia musi pytać ojca, który przyznaje, że było biednie i ciasno. Kiedy ojciec dostał mieszkanie na Saskiej Kępie przeprowadził się tam z mamą. Ze względu na jej chorobę małe dziecko musiało zostać z dziadkami. Takie były czasy i tak robili wtedy wszyscy.

Książka Wyszogrodzkiego jest obszernym zapisem realiów życia w czasach wczesnego PRL. To zachwyt nad wszechobecną nudą i szarzyzną, która zmuszała do wynajdywania sobie pożytecznych zajęć. Wspomnienie prawdziwej radości z możliwości oglądania czarno-białej telewizji czy wyjścia do kina, wyjazdu za granicę, studiowania papierowych map i encyklopedii Gutenberga.

Autor nie ocenia i nie krytykuje decyzji dorosłych. Staje w pozycji dziecka, które przygląda się światu i jeszcze nie wie, co jest dobre, a co złe. Świat go pochłania. Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Pięćset pięćdziesiąt stron opowieści o dzieciństwie, napisanej błyskotliwie i z humorem, bez megalomanii i patosu. Historia kończy się w ósmej klasie, kiedy w nastolatku budzą się uczucia, a talent pisarski i wygrana olimpiada polonistyczna stają się przepustką do dobrej szkoły i lepszej przyszłości.

Polecam. Oprawa miękka, klejona. 

Stany osobne Ameryki

 

Autorka: Aneta Radziejowska
Wydawnictwo Pascal

Aneta Radziejowska jest reporterką, dziennikarką, tłumaczką, autorką przewodników po Nowym Yorku. W przeglądzie 22/2017 omawialiśmy jej książkę „I [love] New York”.

W najnowszej publikacji Radziejowska opisuje Amerykę w trakcie trwającej pandemii. W Central Parku swoje namioty rozkładają szpitale polowe Samaritan’s Purse wspierane przez konserwatywną organizację Grahamów. Amerykanie protestują, wieszając na płotach transparenty. Nawet w tak trudnym dla wszystkich czasie trwa walka polityczna.

Kaznodzieje zbijają fortunę na głoszeniu niestworzonych teorii o cudownych uzdrowieniach. Dorabiają się milionowych majątków, prowadząc prywatne kościoły. Mimo to chętnie ustawiają się w kolejce po wielomilionowe pożyczki rozdzielane w ramach pomocy dla małych i średnich przedsiębiorstw, które ucierpiały przez COVID-19.

Autorka w reporterskim stylu przybliża czytelnikowi amerykańską rzeczywistość. Opowiada o mrożących krew w żyłach morderstwach, na przykład o Sandy Hook, gdzie młody chłopak zastrzelił swoją matkę, wszedł do szkoły i zabił dwadzieścia sześć osób, dzieci i nauczycieli. Na końcu popełnił samobójstwo. Media społecznościowe, na czele z twórcami spiskowych teorii dziejów, udowadniały, że całe to wydarzenie było mistyfikacją. Rodzice ofiar musieli uciekać przed napastliwymi zaczepkami, mailami, listami i dziwnymi prezentami. Nie pozwolono im przeżyć żałoby. W tle toczyła się walka o powszechny dostęp do broni.

Okazuje się , że informacje płynące z sieci mogą przyczyną zaburzeń psychicznych u osób szczególnie wrażliwych. Coraz częściej w USA mamy do czynienia z atakami na instytucje, prywatne domy i ich mieszkańców, które są spowodowane plotką, domysłem, nieprawdziwą teorią. Takie wiadomości rozprzestrzeniają się w zawrotnym tempie za pośrednictwem Facebooka. Młodzi ludzie chętnie dorabiają sobie, tworząc setki fikcyjnych kont, generujących posty dotyczące konkretnych tematów, związanych na przykład z kampanią wyborczą. Nie wiedzą nawet, że biorą udział w neurotycznej grze, która jest zarządzana przez wariatów.

Dzisiaj w Ameryce nawet niewielka firma, zajmująca się na przykład produkcją mebli, może stać się ofiarą sieciowych psychopatów, którzy na podstawie różnych domysłów i skojarzeń będą podejrzewać właścicieli o handel noworodkami. Tak upadają nawet duże przedsiębiorstwa. Z powodu plotki.

Książka jest bardzo ciekawą lekturą i z pewnością zainteresuje czytelników obserwujących zmiany, jakie zachodzą w społeczeństwie pod wpływem technologii i mediów.

Polecam. Oprawa miękka, klejona, kolorowe ilustracje.

Felietony zza hołdy

 

Autor: Grzegorz Strzelczyk
Wydawnictwo: W drodze

 

Ksiądz Grzegorz Strzelczyk jest prezbiterem archidiecezji katowickiej, doktorem teologii dogmatycznej, proboszczem parafii św. Maksymiliana Kolbego w Tychach, autorem książek „Kościół – niełatwa miłość” (p. 7/2019), „Wolność, wiara, Bóg” (p. 19/2018), felietonistą miesięcznika W drodze. Prowadzona przez niego „Śląska prowincja” jest od ośmiu lat stałą i lubianą przez czytelników kolumną.

Właśnie te felietony złożyły się na książkę, w której autor w prosty i trafny sposób diagnozuje to, co dzisiaj dzieje się w Kościele. Obnaża słabości i złości się, że nie wszystko możemy naprawić. Kościół postrzega jako wspólnotę wierzących, którzy są odpowiedzialni za siebie, za innych i za wiarę. To nie jest pamiątką po rodzicach, ale sposób na życie.

Jego zdaniem przestaliśmy aktywnie oczekiwać końca świata i powtórnego przyjścia Chrystusa. Pasterzom łatwiej jest straszyć ludzi sądem i potępieniem niż rozbudzać chęć upodobnienia się do Chrystusa. W diecezjach chętniej organizuje się jednorazowe akcje duszpasterskie niż długotrwałe, systematyczne formacje. W opinii autora brakuje w Kościele pracy u podstaw, wykładania Pisma Świętego, treści wiary, liturgii, wdrażania w modlitwę. Pozostaje pytanie o trwałość efektów takich akcji.

Ksiądz Strzelczyk pisze o celebrowaniu najważniejszych świąt, przekazywaniu wiernym w homiliach istoty chrześcijaństwa, konieczności omijania wątków politycznych, społecznych, gospodarczych, czy obyczajowych.

Przyznaje się do swojego dystansu wobec wszelkiej władzy centralnej. Wspomina ciemny okres papiestwa. Definiuje teologię wyzwolenia. Przestrzega przed błędnym podejściem do zagrożeń duchowych. Książka jest bardzo ciekawa, napisana w sposób lekki i przystępny. Krótka forma felietonów zachęca do pogłębionej analizy, przemyśleń, wyciągania wniosków z własnych obserwacji i doświadczeń.

Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Pisanie to bardzo bolesna przyjemność. Listy 1951-1967

 

 

Autorzy: Zbigniew Herbert, Henryk Święcicki
Wydawnictwo Znak

 

Książka zawiera nigdy wcześniej nie publikowaną korespondencję Zbigniewa Herberta i Henryka Święcickiego, dziennikarza, malarza znanego w środowisku literackim i artystycznym Olsztyna.

Obu korespondentów łączyło kresowe pochodzenie i zamiłowanie do literatury i malarstwa. Święcicki urodził się w Wilnie i był dwa lata młodszy od urodzonego we Lwowie Herberta. Pierwszy raz spotkali się w Bractwie Literackim w Gdańsku, a ich korespondencja rozpoczęła się w 1951 roku. Święcicki pieczołowicie przechowywał wszystkie listy swojego patrona. Po porzuceniu studiów pracował jako cenzor w w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy w Olsztynie. Nie pisał w tym czasie listów. Prawdopodobnie zmagał się z choroba psychiczną.

Znajomość odnowiła się w 1955 roku. Herbert bardzo chętnie udzielał mu wskazówek warsztatowych, wspierał w redagowaniu pisma „Warmia i Mazury” i gościł u siebie w Warszawie, co zaowocowało między innymi reportażem Święcickiego.

W 1963 roku odkrył w sobie talent malarski i pod pseudonimem Henryk Horosz przygotował pierwszą publiczna wystawę w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie. Tekst do katalogu wystawy napisał Zbigniew Herbert.

Przyjaźń osłabła, gdy malarz zaczął osiągać sukcesy w Paryżu, a następnie zaangażował się w działalność partyjną. Herbert był już wtedy uznanym na świecie poetą i wyrażał swój sprzeciw wobec ustroju PRL. Był chyba niezadowolony z postawy etycznej swojego ucznia, który, jak wskazują dokumenty IPN, składał regularne raporty milicji obywatelskiej w Olsztynie. Już wcześniej uważał go za człowieka „Okropnie mimozowatego” i nieporadnego, ale jego wiersze oceniał zawsze pozytywnie.

W sumie na publikacje składa się sześćdziesiąt jeden listów przechowywanych obecnie w zbiorach Biblioteki Narodowej. Znajdziemy w niej wiele ciepłych słów wsparcia i dowodów przyjaźni, ale też surową i karcącą krytykę tekstów Święcickiego.

Ilustrację do tekstu stanowią zdjęcia bohaterów oraz reprodukcje obrazów. W aneksie znalazły się artykuły Herberta i Święcickiego oraz wiersze. Książka jest adresowana do literaturoznawców i miłośników twórczości Zbigniewa Herberta. Oprawa twarda, szyta, bibliografia, indeks osób.