Archiwa tagu: Grupa Wydawnicza Relacja

Lekarka z tundry


Autorka: Ingvild Holtan-Hartwig
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja

 

 

Książka młodej norweskiej lekarki, która po stażu w szpitalu w Oslo, postanowiła zamienić wielkomiejskie życie na położoną w norweskiej Laponii niewielką miejscowość – Karasjok.

Trafiła do społeczności odmiennej kulturowo, posługującej się własnym językiem i trochę nieufnej, a jednocześnie ciekawej nowej stażystki w ich ośrodku zdrowia. Diametralnie zmieniło się również zawodowe życie lekarki, która z nowoczesnego szpitala, w którym – jak sama pisze – była robotnicą przy taśmie z ludźmi do naprawienia, trafiła do trochę zaniedbanego prowincjonalnego ośrodka zdrowia, gdzie musiała zajmować się całym spektrum chorób. Dodatkowo zderzyła się z wieloma trudnymi sytuacjami: nieprzychylnymi komentarzami ze strony niezadowolonych pacjentów na lokalnej grupie facebookowej, agresją słowną, koniecznością przekazania bolesnej diagnozy czy samobójstwem.

Czas opowieści to jeden rok, cztery pory roku, które wyznaczają tempo życia społeczności. Przyroda w książce jest tłem, na którym ukazane zostało wtapianie się lekarki w społeczność i zmiany w jej życiu (miłość, znajomi, nowy styl ubierania się czy nawet pozbawiony jakiekolwiek makijażu wygląd fizyczny). Dobrze napisana, przyjemna w czytaniu książka, która ukazuje Ingvild Holtan-Hartwig jako lekarkę z powołania, oddaną pracy i ludziom.

Opowieść oparta jest na doświadczeniach autorki, ale dla zachowania anonimowości niektórym osobom zostały zmienione imiona. Okładka miękka, klejona. Polecam.

Miami

Autorka: Joan Didion
Grupa Wydawnicza Relacja

Podobno najmroczniejsza książka Joan Didion – znanej przedstawicielki nurtu Nowego Dziennikarstwa, ale przecież też powieściopisarki i eseistki zmarłej pod koniec 2021 roku. Tytułowe Miami – tropikalny raj na ziemi – na kartach publikacji okazuje się wcale rajem nie być. Autorka z reporterskim zacięciem zwiedza i opisuje miasto, przygląda się ludziom, podsłuchuje urywki rozmów, by osadzić Miami w wielu kontekstach, w tym: historycznym, politycznym, ekonomicznym, kulturowym oraz socjologicznym. Eseje powstają w osiemdziesiątych latach XX wieku i trzeba przyznać, że znakomicie oddają ducha czasu. Daleko im jednak do pocztówkowego ujęcia, raczej mamy do czynienia z przenikliwą obserwacją podskórnej tkanki miasta, w której pulsuje polityka, alienująca wzajemna wrogość mieszkańców, przemoc i manipulacja. Główną rolę odgrywają tu Amerykanie pochodzenia kubańskiego, których żarliwe postawy polityczne i światopoglądowe mogą przyprawić o zawrót głowy. Czy to kwestia przeszłości i korzeni, czy temperamentu i narodowego ducha, że los kubańskiej społeczności w USA staje się tak zagmatwany? Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, a te szczegóły – wnikliwie tropione przez pisarkę – prowadzą m. in. na Kubę i do Białego Domu. Autorka obnaża mechanizmy sterowania ludzkim myśleniem, które udaje jej się zaobserwować na Florydzie. Etykietowanie, straszenie, budowanie mitów i posługiwanie się półprawdą to silne narzędzia wpływania na ludzi i formowania tożsamości metropolii. Ukazane w tekstach Didion miasto zdaje się parować niepokojem, nieufnością, rasizmem i rozpasaniem, przed którym nikt nie chroni – to nie „Miami Vice”.

Chciałoby się powiedzieć: „Takiego Miami nie zobaczycie nigdzie indziej”, lecz obawiam się, że nie do końca jest to prawda. Uniwersalizm książki sprawia, że sportretowane w niej Miami to nie tylko Miami, to także symboliczny obraz miejsca, w którym rosną w siłę podziały na tych i tamtych, lepszych i gorszych, co już łudząco przypomina dzisiejszą, europejską, by nie powiedzieć polską rzeczywistość. Podsumowując i wracając do przedmiotu analizy prezentowane dzieło to zamknięta w okładkach soczysta, sugestywna proza, bogata w dygresje i inteligentne spostrzeżenia, mistrzowskie przybliżenia na małe obrazki, skrawki rzeczywistości, scenki i przypadkiem zasłyszane komentarze. Odnalazłam tu jedne z najzgrabniejszych długich zdań, jakie czytałam w ostatnim czasie. Niebywała gratka dla zainteresowanych tematyką Stanów Zjednoczonych. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta.

Czytaj dalej

O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci

Autorka: Julia M. Maj
Grupa Wydawnicza Relacja
Warszawa 2025

„O pięciu osobach, które odwiedziły moją żonę po mojej śmierci” – tytuł konkretny i szanujący czytelnika, a przy okazji od razu wprowadzający w fabułę. Julia M. Maj nie bawi się w niepotrzebne metafory, za to dobrze radzi sobie z subtelną ironią i ma duże poczucie humoru. Powieść stanowi jej debiut literacki, trzeba przyznać bardzo udany i intrygujący, który dobrze rokuje o dalszej karierze pisarki.

Uwagę czytelnika na pewno zwróci ciekawa konstrukcja fabularna utworu i trzeba przyznać oryginalna, nie do pozazdroszczenia dla głównego bohatera sytuacja narracyjna. Oto nieżyjący od kilku dni Witek budzi się w ulubionym fotelu w rogu salonu jako niewidzialny dla większości ludzi duch. Salon jak to salon jest przestrzenią odwiedzin, rozmów z gośćmi, towarzyskich spotkań, podczas których mogą paść słowa zmarłemu bohaterowi niemiłe, zaskakujące i dające do myślenia, a że śmierć często wspaniale współgra z podsumowaniami życia, pojawią się wątki trudnego dzieciństwa, małżeństwa, kariery zawodowej i relacji z ludźmi. Ostatecznie Witek dochodzi do wniosku, że „najważniejsze są te miłe chwile. Ilość miłych chwil” (s. 242) i ta maksyma wydaje się tak ważna, prosta i oczywista, że aż trudno uwierzyć, że samemu się na nią nie wpadło. W kontekście stosunków międzyludzkich zapisano w książce jeszcze kilka mądrych zdań, bo właśnie związki, zależności, miłość i przyjaźnie są głównym tematem opowieści. Pisarka z dużą wrażliwością i empatią ukazuje skomplikowane relacje rodzinne najpierw małego Witka, potem dorosłego Witolda. Świat przeżyć wewnętrznych postaci wydaje się bliski, jakby znany z autopsji, choć biografia bohatera przebiega według wciągającego i raczej niecodziennego scenariusza. Niespełnienie miesza się tu z wchodzeniem w role, które przyszło grać bohaterom utworu, a wybierany przez nich najczęściej kompromis niepostrzeżenie przechodzi w rezygnację z siebie i z drugiego człowieka. Nie będzie tu silnych porywów uczuć, nie z nich utkane jest życie, a raczej z codziennych, spokojnych interakcji nie wolnych od uników i napięć, przyjaznych gestów czy wrogich spojrzeń, żalu oraz wdzięczności, poczucia obowiązku i drobnych satysfakcji.

Książka Julii M. Maj to, choć utrzymana w komediowej konwencji, w gruncie rzeczy bardzo poruszająca proza o zaniku relacji, przemilczeniach, barierach i niedoskonałościach w komunikacji między bliskimi sobie ludźmi. Pisarce udaje się stworzyć mały, literacki majstersztyk, który mimo poważnego, momentami niepokojącego przesłania, zostawia czytelnika z lekkim sercem i w dobrym humorze. Każdemu, kto szuka wartościowej współczesnej literatury, gorąco polecam niniejszą powieść. Oprawa miękka, klejona.

Czytaj dalej