Archiwa tagu: Wydawnictwo Marginesy

Trzy żywioły

 

 

Autorka: Simona Kossak
Wydawnictwo Marginesy

 

Kolejna publikacja nieżyjącej już, a popularnej w ostatnich latach badaczki Simony Kossak, polskiej biolożki, profesora nauk leśnych, popularyzatorki nauki, znanej z aktywności na rzecz zachowania resztek naturalnych ekosystemów Polski. Pracując naukowo zajmowała się, między innymi, ekologią behawioralną ssaków. Pochodziła ze znanej artystycznej rodziny. Była córką Jerzego Kossaka, siostrą Glorii Kossak, wnuczką Wojciecha Kossaka i prawnuczką Juliusza Kossaka, bratanicą Magdaleny Samozwaniec oraz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Jej partnerem życiowym był Lech Wilczek – fotograf i przyrodnik, którego poznała po przeprowadzce do leśniczówki „Dziedzinka” w Puszczy Białowieskiej.

Kossak barwnie opowiada o zwierzętach. Czasami stawia je człowiekowi za wzór. Opisując zachowania wilków podkreśla rolę przywódcy, który nie może być głupim dyktatorem wymuszającym władzę i bezwzględny posłuch, bo to oznaczałoby śmierć stada. Szef nie leży w ciepłej noże, nie odpoczywa, nie czeka, ale szuka, tropi i znajduje pożywienie. Jego pozycja oznacza prestiż, a nie siłę.

Drapieżniki nie są zagrożeniem dla mniejszych zwierząt. Zabijają najsłabsze osobniki, ale nigdy nie doprowadzają do wytępienia całego gatunku. Inaczej jest niestety z człowiekiem, który wkracza na terytorium zwierząt i mówi im, że mają zniknąć.

Autorka pokazuje jak urozmaicić leśne wędrówki, szukając zwierzęcych tropów albo tak zwanych zrzutów, czyli poroża jelenia. Wyjaśnia na czym polega niezwykła relacja dziecka z misiem. Opisuje zwyczaj oswajania niedźwiedzi, w których dawne plemiona dostrzegały ludzkie odruchy. Inuici uważali, że dusza ludzka po śmierci zamieszkuje ciało niedźwiedzia.

Publikacja bardzo ciekawa, pełna anegdot i ciekawostek z życia małych i większych ssaków, owadów, mięczaków, ryb i ptaków.

Polecam. Oprawa miękka, klejona, czarno białe zdjęcia i ilustracje.

Niespokojni ludzie

 

Autor: Fredrik Backman
Wydawnictwo Marginesy

 

Fredrik Backman to szwedzki dziennikarz, bloger i pisarz. W 2012 roku ukazał się jego książkowy debiut – „Mężczyzna imieniem Ove”, na podstawie którego nakręcono film. W poprzednich przeglądach omawialiśmy jego autorstwa „Miasto niedźwiedzia” (p. 9/2020).

Najnowsza publikacja to zabawna opowieść o nieudanym napadzie na bank. Bohaterowie nie radzą sobie z codziennością, nie płacą rachunków na czas, nie pamiętają haseł do swoich kont w internecie, nie mają pojęcia o miłości i wychowaniu dzieci. Wszystko jest jedną wielką improwizacją.

Nawet przestępcy większość strasznych rzeczy robią pierwszy raz w życiu i nie zawsze są to działania przemyślane. Tak jest w przypadku trzydziestodziewięcioletniego mężczyzny, który wchodzi do banku z bronią w ręku. Kiedy natychmiast pojawia się policja, zaczyna uciekać.

Wbiega do klatki schodowej, z której niestety nie ma ucieczki. Znajduje otwarte drzwi do mieszkania wystawionego na sprzedaż, w którym przebywa kilku potencjalnych klientów i agentka nieruchomości. Bierze ich na zakładników, grożąc pistoletem, który prawdopodobnie jest prawdziwy. Gdy dzielna policja otrzymuje informacje o zwolnieniu zakładników, wszyscy rozchodzą się grzecznie do swoich domów. Znika także napastnik.

Policja przesłuchuje świadków, ale nikt nie widzi w całym zdarzeniu śladów przestępstwa. Jest to komiczna historia, ukazująca życie na krawędzi normalności. Backman serwuje czytelnikowi dużą dawkę czarnego humoru i egzystencjalnych mądrości wygłaszanych przez policjantów, agentkę nieruchomości, zgorzkniałe małżeństwo, złośliwą multimilionerkę, przygnębioną staruszkę, kobietę w zaawansowanej ciąży i jej wkurzającą partnerkę oraz typa z głową królika.

Lektura wciągająca. Na podstawie książki powstał serial Netflix.

Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Opakowania czyli perfumowanie śledzia. O grafice, reklamie i handlu w PRL-u

 

Autorka: Katarzyna Jesiołek
Wydawnictwo Marginesy

 

Katarzyna Jasiołek jest polonistką, autorką książek o wzornictwie. Regularnie pisze do tytułu branżowego „Szkło i Ceramika”, prowadzi blog heliotropvintage.pl poświęcony wydarzeniom związanym z wzornictwem, architekturą, fotografią i modą; nagrywa podcasty – rozmowy z artystami, rzemieślnikami i kolekcjonerami.

Jesiołek przygląda się epoce PRL-u przez pryzmat estetyki opakowań popularnych produktów. Uważa, że wiele już powiedziano o powojennej grafice użytkowej, polskiej szkole plakatu, okładkach książek i znakach graficznych. Teraz pora przyjrzeć się bliżej pojemnikom, kartonom, słoikom i butelkom, które ktoś ozdobił artystycznym detalem.

Rozpoczyna od wystaw sklepowych, które zdaniem ówczesnych władz „świadczyły o kulturze społeczeństwa i stanowiły odbicie poziomu życia…”. Dekorowaniem witryn zajmowali się specjaliści. W swoje pracy kierowali się kilkoma zasadami: produkty luksusowe eksponuje się indywidualnie, nie zestawia się razem kilku czarnych produktów, towar na ekspozycji musi być odkurzony, wyprasowany i czysty.

Zawód dekoratora nie należał do łatwych. Była To praca fizyczna, mycie, sprzątanie i montaż ciężkich elementów. Brakowało materiałów plastycznych. Królowała bibuła, tektura, drewno, kolorowe plastiki, a potem styropian. Wystawy zmieniały się zgodnie z kalendarzem świąt i pór roku. Dekoratorzy mogli prezentować swoje talenty na konkursach i wystawach krajowych, ale prestiż zawodowy był niski. Absolwenci liceów plastycznych szybko znajdowali pracę, bo nowe domy towarowe potrzebowały całej rzeszy specjalistów do eksponowania towarów na półkach i opracowania wszelkich plansz informacyjnych. 

Producenci wiedzieli, że opakowanie kształci gusty i jest podstawowym środkiem reklamy, ale pakowanie towarów nie było sprawą najważniejszą w czasach „odbudowy gospodarki narodowej”. Władza zamierzała „ustawić gospodarkę opakowaniami na przodującym, socjalistycznym poziomie”, co oczywiście wykluczało jakiekolwiek kapitalistyczne inspiracje.

W publikacji znajdziemy dużo zdjęć opakowań produktów codziennego użytku, kosmetyków, leków, słodyczy, zapałek. Dzisiaj oglądamy je z zachwytem, bo mienią się kolorami, przyciągają uwagę oryginalnym kształtem liter i detalem. Autorami tych najpiękniejszych są znani twórcy. Koperty płyt winylowych projektował Wojciech Zamecznik, Olga Siemaszko, Waldemar Świerzy czy Bohdan Butenko. Pudełka wedlowskich czekoladek zdobiły prace Zofii Stryjeńskiej. Większość opakowań miała długie życie. Butelki trafiały do skupów, metalowe pudełka i puszki służyły do przechowywania drobiazgów, kolorowe kartoniki były wykorzystywane przez dzieci na zajęciach technicznych.

Powołana specjalnie Komisja do spraw opakowań miała zadbać o wizerunek towarów eksportowych. Tymczasem w polskich sklepach spożywczych królował szary papier. Owijało się nim nawet mięso.

Lektura publikacji jest sentymentalną podróżą dla tych, którzy dobrze pamiętają sklepowe polowania i łupy zapakowane w papier z logotypem Domów Towarowych Centrum, lub luksusowego Pewexu. Nie można się od tej książki oderwać.

Autorka sięga do czasopism branżowych, wspomnień dekoratorów oraz pracowników centrali handlowych. Prezentuje zmieniającą się wizję reklamy, realizowaną w różnych zakładach przemysłowych, a sterowaną przez władzę ludową.

Publikacja ciekawa, wyczerpująca temat, napisana przystępnym językiem, okraszona anegdotami i dobrze dobranymi cytatami.

Polecam. Oprawa miękka utwardzona, kolorowe zdjęcia, bibliografia, przypisy.