Archiwum miesiąca: wrzesień 2024

Wojciech Widłak, „Marta i zagadka starego lustra”

Marta i zagadka starego lustra

Wojciech Widłak, „Marta i zagadka starego lustra”Autor: Wojciech Widłak
Ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Wydawnictwo: HarperKids
Poziom czytelniczy: BD 0/I

Główną bohaterkę tej książki, Martę, możemy kojarzyć także z innych dzieł Wojciecha Widłaka. „Marta i zagadka starego lustra” to kolejna pozycja z serii „Czytam sobie”, która ma pomagać dzieciom w nauce czytania. Publikacja liczy pięćdziesiąt stron i oznaczona jest jako poziom drugi z trzech. Oznacza to m.in., że w tekście książki znalazło się 800-900 wyrazów i zdarzają się dłuższe zdania.

Fabuła nowej książki Widłaka jest zajmująca. Bohaterka idzie w niej do muzeum miejskiego wraz ze swoim wujkiem Damazym – profesorem i wynalazcą. Na wystawie wujek pokazuje jej pewne tajemnicze lustro, które według niego należało niegdyś do znanego z legend Jana Twardowskiego, czarnoksiężnika najbardziej znanego z tego, że zaprzedał duszę diabłu. Jednak według wujka Damazego lustro Twardowskiego wcale nie jest lustrem, ale magicznym artefaktem, który pozwalał mu na podróże w czasie. Czy bohaterom uda się zbadać magiczny przedmiot i przekonać się, co może powiedzieć o nim nauka?

Książkę można zdecydowanie polecić. Opowiedziana przez Widłaka historyjka jest ciekawa, bogata w wiedzę i w dodatku może pobudzać małych czytelników do refleksji. Napisana jest w taki sposób, że rzeczywiście bardzo dobrze nadaje się do ćwiczenia umiejętności czytania. Dodatkowe brawa należą się Ewie Poklewskiej-Koziełło, która wzbogaciła książkę o fantastyczne, bajkowe ilustracje. Oprawa broszurowa, klejona. Okładka miękka. Na ostatniej stronie sześć ładnych naklejek.

Co wie ryba


Autor: Jonathan Balcombe
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

 

 

 

Książka amerykańskiego biologa, doktora etologii (nauki o zachowaniu zwierząt) poświęcona jest rybom.

Żyjące w środowisku wodnym zwierzęta stanowią najliczniejszą i najbardziej zróżnicowaną grupę kręgowców. Różnorodność kształtów i rozmiarów, feeria barw czy nawet świecące bakterie zamknięte w swoistego rodzaju lampki pokazują ich umiejętność przystosowania się do życia w różnych warunkach: płytkich, pełnych światła słonecznego wodach tropikalnych oraz ciemnych, nieprzeniknionym głębinach oceanów.

W poszczególnych rozdziałach autor omawia zmysły (wzrok, słuch, węch, smak i dotyk), którymi ryby posługują się w wodzie. I tak dowiemy się, że ryby choć nie mają uszu, to mają wykształcone organy pozwalające im odbierać dźwięki, nawet te niesłyszalne dla ludzi, o czym wiedzą wędkarze starający się ostrożnie poruszać po brzegu. Doskonały rozpuszczalnik, jakim jest woda, pozwala na łatwiejsze odbieranie bodźców węchowych i smakowych, co ryby wykorzystują do rozpoznawania pokarmu, identyfikacji zagrożeń oraz ostrzegania o niebezpieczeństwie innych osobników. Te wodne stworzenia wykształciły unikalny mechanizm zmysłu dotyku, są one wyposażone w linię boczną, wyczuwającą ruch wody, co pozwala na lokalizację innych zwierząt, czy synchroniczne pływanie w ławicach. Ryby to również niezrównani specjaliści nawigacji, rozpoznają linie ziemskiego pola magnetycznego poprzez specjalne komórki z drobinami magnetytu, które działają jak magnes, wskazując kierunek północy.

Balcombe opisuje wiele eksperymentów, które pozwoliły zbadać zachowania ryb, ich cechy poznawcze, zachowania społeczne oraz określić, czy ryby mają świadomość i czy odczuwają ból. Odrębny rozdział poświęcony jest rybołówstwu, często prowadzonemu w grabieżczy i szkodliwy dla środowiska sposób, oraz hodowli ryb, gdzie również dochodzi do wielu nieprawidłowości. Ciekawa, zawierająca wiele zaskakujących faktów o rybach książka popularnonaukowa. Okładka miękka, klejona. Pozycja zawiera przypisy końcowe, indeks oraz kolorowe zdjęcia. Polecam.

Zuzanna Podpora, „Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem”

Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem

Zuzanna Podpora, „Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem”Autorka: Zuzanna Podpora
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Poziom czytelniczy BD II/III

W domu Izy straszy, w co niekoniecznie chcą uwierzyć jej najlepsi przyjaciele, Bakteria i Przemek. Na szczęście na horyzoncie pojawia się nowa koleżanka Marta, która – podobnie jak cała jej rodzina – posiada pewne zdolności parapsychiczne, a mianowicie widzi duchy i potrafi się z nimi komunikować. Okazuje się, że w domu Izy rzeczywiście przebywa ktoś niepożądany, a konkretnie nieco od niej starszy Adam, który już od roku jest uwięziony poza swoim ciałem. Jednak tak naprawdę to nie on stanowi problem, ale inna, dużo bardziej podstępna zjawa…

Debiutancki komiks Zuzanny Podpory ma w sobie coś z horroru, ale skonstruowany jest tak, aby przesadnie nie straszyć, autorka kieruje go bowiem głównie do młodszych nastolatków. Akcja jest dość wartka i spełnia wszelkie wymagania stawiane przed tytułami przygodowymi – w komiksie nie brakuje ani zwrotów akcji, ani wyrazistych postaci, które są obdarzone własnymi, wiarygodnymi problemami. Właściwie nawet istotniejsza od nawiedzonej przez duchy warstwy przygodowej, jest tu warstwa obyczajowa. Z bardzo sympatycznymi bohaterami z pewnością utożsamią się młodzi ludzie w podobnym wieku.

„Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem” to przede wszystkim komiks o przyjaźni. Pojawia się w nim również wątek miłości między dwoma dziewczynami – Iza zakochuje się w Marcie, a Marta w Izie, choć do samego końca żadna z nich nie jest pewna, że z wzajemnością i nie mówi tej drugiej o swoich uczuciach. Ciekawe są postaci rodziców Izy i mamy Marty – najbardziej dlatego, że są one ukazane oczami nastolatek, które czują się przez nie niezrozumiane. Z pewnością nie są to jednak rodzice źli, a niezadowalające relacje z córkami wynikają tu głównie z nieporozumień.

Bardzo polecam wszystkim bibliotekom komiks Zuzanny Podpory. Sam kupowałbym go w ciemno każdemu około trzynastoletniemu dziecku. Mam też nadzieję, że tytuł z czasem rozwinie się w serię, bo ma ku temu wszelkie predyspozycje. Oprawa miękka, klejona. Warto też wspomnieć o bardzo fajnych rysunkach – czytelnych, pozbawionych zbędnych udziwnień i przepełnionych emocjami.

Matthew Gray Gubler, „Rumpel Chwast. Opowieść o bananach, przynależności i byciu sobą”

Rumpel Chwast. Opowieść o bananach, przynależności i byciu sobą

Matthew Gray Gubler, „Rumpel Chwast. Opowieść o bananach, przynależności i byciu sobą”Autor: Matthew Gray Gubler
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Poziom czytelniczy: BD I/II

Obrazkową książkę Matthew Graya Gublera wydawca reklamuje, chwaląc się jej sukcesami w Stanach Zjednoczonych, gdzie była numerem jeden na liście bestsellerów „New York Timesa” i została uznana przez magazyn „Forbes” najlepszą dziecięcą książką roku.

Jej głównym bohaterem jest przedstawiony czytelnikowi już w tytule Rumpel Chwast, dziwak i odludek. Rzeczywiście, pod wieloma względami różni się on od mieszkańców okolicy: ma tylko pięć krzywych zębów, trzy cienkie włosy, zieloną skórę i w dodatku jego lewa stopa jest o 11 procent większa niż prawa. Z powodu swojej ewidentnej odmienności Rumpel jest na tyle niepewny siebie, że zamieszkał w studzience kanalizacyjnej. Stworek boi się, że jego dziwna uroda może wystraszyć innych. Jest bardzo samotny, a w przezwyciężeniu tej samotności nie pomaga mu ani stworzenie sobie przyjaciela ze śmieci, ani oglądanie bawiących się na ulicy ludzi i wyobrażanie sobie, że jest z nimi. Do ludzi Rumpel wychodzi właściwie tylko raz w roku, podczas Dorocznej Parady Piżamowców i Watocukrowych Naleśnikowców. Święto jest w końcu na tyle radosne i gwarne, że na pewno nikt go nie zauważy! Niestety w tym roku wyczekiwane wyjście ze studzienki stoi pod znakiem zapytania, ponieważ Rumplowi zaginęło nakrycie głowy ze skórki od banana, które dotąd zawsze służyło mu za kamuflaż… Kiedy stworek smuci się faktem, że tym razem opuści swoje ulubione święto, niespodziewanie dobiega go głos z ulicy. Okazuje się, że mieszkańcy miasteczka nie tylko zawsze go widzieli, ale w dodatku tęsknią za jego obecnością na paradzie!

Historia o Rumplu narysowana jest kreską stylizowaną na dziecięce bazgroły, co według mnie wypada dobrze. Historia jest zabawna i ma szansę rozbawić dzieci, a przynajmniej sprawić, że czas przeznaczony na lekturę spędzą z uśmiechem na twarzy. Morał historii jest z kolei cenny – w końcu któż nie czuje się od czasu do czasu niepewnym siebie odmieńcem, zwłaszcza w dzieciństwie? Zastanawiam się jedynie, czy przesłanie nie jest przypadkiem aż nazbyt pozytywne. Pod koniec książki całe miasteczko kocha Rumpla, nie znajduje się nawet jedna osoba, która dziwi się jego zielonej skórze i ogólnej odmienności. Trochę mało to realistyczne i obawiam się, że dziecko wyśmiewane przez rówieśników z powodu jakiejś odmienności może ten fakt zauważyć.

Według mnie książkę Matthew Graya Gublera można kupić, nie jest to jednak lektura obowiązkowa. Oprawa twarda, szyta.

Niezwykła Molly i nowa szkoła

Autorka: Sabine Lemire
Ilustracje: Signe Kjaer
Wydawnictwo Dwie Siostry
Poziom czytelniczy BD I

Pierwszy tom nowej serii książek autorstwa duńskiej pisarki i stylistki, Sabine Lemire. Poprzedni tytuł autorki na liście to „Mira” (P. 5/2024).

Główną bohaterką serii jest Molly – kilkuletnia dziewczynka o wrażliwym usposobieniu i bystrym sposobie patrzenia na świat. W omawianym tomie, poznajemy jej perspektywę i dowiadujemy się, jak dziewczynka odnajduje się w nowej rzeczywistości. Czeka ją bowiem zmiana szkoły ze względu na przeprowadzkę do innego miasta. Molly bardzo stresuje się tym, że nowe miejsce pełne jest ludzi, których nie zna. Już pierwszego dnia, spotyka ją seria niemiłych niespodzianek, które dodatkowo zachwiały jej poczucie własnej wartości – zatrzasnęła się w łazience, nie załapała rzuconej do niej piłki i wstydziła się porozmawiać z nowymi kolegami ze szkoły. Na szczęście z każdą godziną, Molly oswajała się w nowym środowisku. Wystarczyło odezwać się do nowej koleżanki z ławki, by przekonać się, że w nowej szkole też jest szansa na przyjaźnie i miło spędzony czas.

Jest to typowa obyczajowa książka dla dzieci, która idealnie sprawdzi się w nauce czytania – treść została napisana dużą czcionką, ma krótkie zdania i rozdziały. Zawiera kolorowe ilustracje. Twórczynie zapowiadają kolejny tom przygód Molly, na który warto czekać. Polecam. Oprawa twarda, szyta.

Przetrwać ’44

Autorzy: Agnieszka Cubała, Wojciech Lada, Sebastian Pawlina, Magdalena Rigamonti, Michał Wójcik, Sylwia Zientek
Wydawnictwo: Wielka Litera

Praca zbiorowa, gromadząca 11 mikrohistorii z czasów Powstania Warszawskiego, które mają pomóc czytelnikowi zrozumieć, jak żyło się w czasie powstania. Nie ma tu informacji o taktyce bojowej, liczb ani dat. Są natomiast liczne wspomnienia o próbach przetrwania ludzi i miejsc, opisy wysiłku, jaki włożyli Warszawiacy, by ochronić przed zapomnieniem poległych powstańców lub dobra kultury. Wspomnienia często dotyczą także prób stworzenia iluzji normalnego życia, lepszej rzeczywistości, mimo trwającej wokół wojny. Taki cel miał np. teatr lalkowy rozstawiony na barykadach dla dzieci, którym próbowano choć trochę ubarwić powstańczą codzienność.

Bardzo ciekawe są teksty Sylwii Zientek i Sebastiana Pawliny, którzy w swoich tekstach piszą o wymiarze strat, jakie poniosła polska kultura w czasie Powstania. Zientek pisze o kradzieżach obrazów i wciąż trwających poszukiwaniach na różnych aukcjach – pisze np. o tym, jak odnaleziono słynną „Pomarańczarkę” Gierymskiego lub jak przebiegała odbudował Warszawy, a Sebastian Pawlina skupił się na bibliotekach i książkach, które m.in. Jan Zachwatowicz próbował ocalić. Niestety nie wszystkie próby ratowania najcenniejszych ksiąg i dóbr bibliotecznych się udały – najtragiczniejszą stratę polska kultura poniosła wraz ze spaleniem Biblioteki Krasińskich, w której zgromadzono najcenniejsze zbiory i która, zgodnie z układem kapitulacyjnym z 3 października, miała przetrwać. Niestety, mimo zawartego układu, Niemcy spalili ją, a wraz z nim tysiące ksiąg, takich jak: modlitewnik Henryka Walezjusza, Bibliotheca Polona magna universalis Józefa Załuskiego lub szare pudło Kazimierza Piekarskiego, w którym znajdowały się fakty dotyczące polskiego drukarstwa. Publikację kończy ciekawy i wstrząsający wywiad z Krystyną Zachwatowicz-Wajdą, która jako 14-letnia brała udział w Powstaniu.

Jest to bardzo wartościowa książka, która, zgodnie z tym, co zakłada podtytuł, ma pomóc przetrwać pamięci o Powstaniu, o tym, jak się wtedy żyło, bo jak czytamy we wstępie „historia zwietrzeje, a pamięć pozostaje”. Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Zaginieni

Autorka: Anna Gronczewska
Wydawnictwo RM

Reportaże i wywiady zawarte w książce dziennikarki Anny Gronczewskiej to wstrząsające historie zaginięć, które swego czasu szokowały całą Polskę. Jak czytamy we wstępie, problem jest ogromny, ponieważ rocznie znika kilkanaście tysięcy Polaków. W 2022 r. było to 12 881 os. Poszukiwania kończą się różnie, niekiedy policja odnajduje zaginionych, czasem wracają sami. Zdarza się też, że odnalezione zostaje już tylko martwe ciało, ale czasem ślad po zaginionym znika całkowicie.

W pierwszej części książki znajduje się 25 szokujących historii zaginionych ludzi. Każda z nich jest inna, ale równie przerażająca. Autorka z dziennikarską precyzją pisze o przebiegu poszukiwania, uwzględniając ustalenia policji, sposób poszukiwania i wypowiedzi bliskich, które pełne są bólu, niepewności i tęsknoty. Opisane w książce sprawy dotyczą spraw nigdy nierozwikłanych, na które nie ma dowodów. Są to np. zaginięcie 10-letniej Beatki w 1975 r., która nigdy nie została odnaleziona lub głośnej sprawy z 1990 r., kiedy zginął 4-letni Tomek, który najprawdopodobniej został uprowadzony. Wśród zaginionych są także dorośli i nastolatkowie, tacy jak 16-letnia Ola, która wysłała pożegnalny list rodzinie, z którego wynikało, że chce popełnić samobójstwo, jednak ciała nigdy nie znaleziono.

Druga część zawiera wywiady z osobami na co dzień zajmującymi się szukaniem prawdy o zaginionych ludziach. Wśród rozmówców emerytowany policjant, szef Archiwum X Komendy w Krakowie, wiceprezeska Fundacji ITAKA, dziennikarz „Magazynu Kryminalnego 997”, a nawet jasnowidz z Człuchowa, do którego zgłaszają się rodziny zaginionych.

Książka „Zaginieni” opowiada o prawdziwych dramatach. Rodziny, wciąż szukające swoich bliskich niekiedy wolałyby poznać najgorszą prawdę niż tkwić w niepewności, wciąż mając nadzieję ne powrót, który nie następuje. Anna Gronczewska posługuje się wciągającym, reporterskim stylem, prostym językiem, który sprawia, że zawarte historie mrożą krew w żyłach. Polecam fanom książek true crime. Oprawa miękka, klejona.

Mindy uczy się dzielić

Autor tekstu: Nathan Fairbairn
Ilustracje: Michele Assarasakorn
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Poziom czytelniczy BD I/II

Drugi tom komiksowego cyklu “Akcja Psiaki”. Poprzedni tytuł “Gabi ma plan” prezentowaliśmy na przeglądzie 9. w 2024 r.

W omawianej części do ekipy PSIAKÓW, dołączyła nowa koleżanka – Hazel, która porusza się na wózku inwalidzkim. Jej perspektywa będzie wartościowa w budowaniu tolerancji u młodych czytelników wobec osób z niepełnosprawnościami. Na jej przykładzie czytelnikowi będzie łatwiej zrozumieć, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się niepełnosprawni, a także, dlaczego nie powinno się z góry zakładać, że sobie z czymś nie poradzą. I choć perspektywa dziewczynki stanowi ważną lekcję dla czytelnika, nie jest to główny problem poruszony w tym tomie. Jak wskazuje tytuł, Mindy – najbardziej zbuntowana dziewczyna z całej ekipy musi nauczyć się dzielić. Jej problemy z zazdrością zaczęły się, gdy mama Mindy zaczęła spotykać się z chłopakiem, a Hazel dołączyła do ekipy wyprowadzającej pieski. Dwie najważniejsze przestrzenie życia Mindy, czyli dom i PSIAKI zmieniły się, co wzbudziło niemałą frustrację dziewczynki. Mindy była zazdrosna o mamę i swoje przyjaciółki. Musiało minąć trochę czasu, aż zrozumiała, że dzielenie się z innymi swoimi pasjami i ludźmi, których się kocha może przynieść dużo dobrego dla wszystkich.

Jest to bardzo dobry komiks, który niesie wartościowe treści, napisany prostym, młodzieżowym językiem. Dialogi są zabawne, a niekiedy pouczające. Ilustracje są kolorowe z widoczną grą światła i cieni, narysowane miękką kreską. Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Lwów między wojnami

Autor: Michał Pszczółkowski
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Księży Młyn

Lwów, ogarnięty obecnie wojną rosyjsko-ukraińską, to miasto kochane przez wielu Polaków, a przed 2022 rokiem, bardzo chętnie przez nich odwiedzane. Dużo w nim śladów polskości, bowiem jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym Lwów leżał w granicach II Rzeczypospolitej. To wyjątkowe miasto odgrywało w tamtym czasie ważną rolę w kulturalnym życiu Polaków. Tam żyli artyści tacy jak: Aleksander Fredro, Władysław Bełza, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska.

Autor książki, Michał Pszczółkowski – profesor ASP w Gdańsku i specjalista w zakresie historii architektury i ochrony zabytków, skupił się na latach 1918-1939. Publikacja gromadzi obszerną wiedzę na temat miasta i jego mieszkańców. Opisuje życie codzienne Lwowiaków, specyfikę bałaku, czyli gwary lwowskiej, przytacza treści najpopularniejszych piosenek i wierszy. Informuje także o tym, która dzielnica była najbardziej lwowska, kim był batiar, jakie gazety czytano lub gdzie chodziło się na koncerty. Czytelnik znajdzie tu wnikliwą wiedzę na temat życia religijnego, społecznego, przemysłowego, kulturalnego i naukowego.

Jest to publikacja estetycznie wydana, z dużą ilością wiedzy, przystępnie podanej, z wyodrębnionymi graficznie ciekawostkami. Zawiera dużo czarno-białych zdjęć, dodano także reprint planu miasta z 1938 r. Polecam fanom Lwowa, historii tego miasta i czasów dwudziestolecia międzywojennego. Oprawa twarda, szyta, duży format.

Z punktu widzenia ziemniaka

Autor: Filip Zawada
Wydawnictwo Znak

Ironiczno-filozoficzna opowiastka o życiu i sensie istnienia, której towarzyszą minimalistyczne rysunki ziemniaków. Filip Zawada – pisarz, muzyk, fotograf, autor powieści „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, nominowanej do Nagrody Literackiej Nike (P. 8/2019) wraz z synem, dla zabicia czasu, zaczął rysować ziemniaki. Dopisywał do nich filozoficzne myśli, które po latach stanowiły całkiem pokaźny zbiór ziemniaczanej myśli taoistycznej.

Rysunki ziemniaków trafnie oddają istotę rzeczywistości, zasady współistnienia, absurdy życia codziennego, marzenia i lęki ludzkości. Ziemniaki zadają sobie pytania z dziecięcą ciekawością i odpowiadają na nie z nieoczywistą prostotą. Myślą, analizują i w krótkich zdaniach podsumowują swój aktualny stan. Tym samym, wywołują w czytelniku trochę melancholii, trochę ukojenia. Rozśmieszają, dają nadzieję i uczą doceniać rzeczywistość. W końcu, jak rzecze ziemniaczany tao: „Ludzie jak czegoś nie mają to narzekają, a jak mają to nie widzą”, a „Gdyby nie życie to nie byłoby co robić”.

Minimalistyczne, niedbałe rysunki przegląda się przyjemnie, książkę można czytać wyrywkowo, jak aforyzmy. Tylko w tym przypadku, współzależność tekstu i obrazu jest kluczowa – warto dokładnie przyjrzeć się ziemniakom, bo wbrew pozorom, swoim wyglądem wnoszą dodatkową treść. Książka spodoba się lubiącym filozofować. Polecam. Oprawa miękka, klejona.