Archiwum miesiąca: październik 2024

Zuzanna Samulska, „Jak się ciebie pozbyć, kochanie?”

Jak się ciebie pozbyć, kochanie?

Zuzanna Samulska, „Jak się ciebie pozbyć, kochanie?” Autorka: Zuzanna Samulska
Wydawnictwo: Najlepsze

„Jak się ciebie pozbyć, kochanie?” to debiutancka powieść Zuzanny Samulskiej. A jednak, mimo że to debiut, autorka pisze lepiej niż niejedna doświadczona autorka startująca w podobnej kategorii wagowej. Nietrudno domyślić się po samym tytule, że kategorię tę można określić jako lekki, pełen ciepła romans. Czytelnicy komentujący w internecie powieść Samulskiej słusznie porównują ją z filmowymi komediami romantycznymi.

Główną bohaterką powieści jest Klara, wciąż młoda, lecz już całkiem siwa kobieta, która uważa, że prześladuje ją w życiu niewiarygodny pech. Któregoś dnia ukochana babcia Aurelia informuje ją, że wychodzi za mąż. Co więcej: że wychodzi za mąż za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia, Eryka Woynarowskiego. A gdyby jeszcze i tego było mało, babcia prosi Klarę, żeby pomogła jej w zorganizowaniu hucznego wesela. W tym celu Klara na jakiś czas przenosi się do wiejskiego dworku należącego do pana Eryka i zamieszkuje w nim wraz z babcią i jej wybrankiem. Niemal w tym samym czasie co Klara, zjawia się tam jeszcze jeden gość. To wnuk pana Eryka, Miłosz, który jest pewien, że jego dziadek, żeniąc się z panią Aurelią, popełnia wielki błąd. Miłosz jest zdeterminowany, by za wszelką cenę odwieść go od tego pomysłu.

Plan mężczyzny jest następujący: cynicznie uwiedzie on Klarę, i na krótko przed ślubem rzuci ją z hukiem, co przy okazji pokrzyżuje plany jego dziadka i pani Aurelii – według niego babcia Klary na pewno odwoła ślub z dziadkiem człowieka, który skrzywdził jej ukochaną wnuczkę… Po jakimś czasie okazuje się jednak, że plan, delikatnie mówiąc, nie idzie po jego myśli, a on naprawdę zakochuje się w Klarze. Z kolei gdzieś na drugim planie, w formie przeplatających narrację listów, czytelnik poznaje dramatyczną historię miłosną, która miała miejsce w młodości pani Aurelii, a na trzecim – historię miłosną Melanii, siostry Miłosza i znanej z portali plotkarskich celebrytki. To zresztą jeszcze nie wszystkie wątki obecne w powieści Samulskiej.

Skoro powieść jest bliska komedii romantycznej, możemy być pewni, że wszystko skończy się dobrze. Co jednak wydarzy się, zanim dojdzie do szczęśliwego – tego nie będę zdradzał. Zamiast tego zapewnię, że fabuła w swojej konwencji jest ciekawa, a akcja poprowadzona sprawnie. Powieść czyta się dobrze i zdecydowanie można ją polecić miłośnikom książkowych romansów. Oprawa miękka, klejona.

Lindsay Turnbull, „Biologia. Opowieść o życiu”

Biologia. Opowieść o życiu

Lindsay Turnbull, „Biologia. Opowieść o życiu”Autorka: Lindsay Turnbull
Ilustracje: Cecile Girardin
Wydawnictwo: Rebis

„Fizykę często nazywano nauką XX wieku, natomiast biologia śmiało może się ubiegać o miano nauki XXI stulecia. Codziennie docierają do nas informacje o ważnych odkryciach biologicznych, od nowych szczepionek przeciw śmiercionośnym wirusom po dziwne nowe gatunki kryjące się w niezbadanych dotychczas miejscach” – w taki sposób Lindsay Turnbull rozpoczyna swoją książkę. Jeżeli jej celem jest pokazanie jak największej liczbie młodych ludzi, że nauki przyrodnicze są rzeczą fascynującą, to trzeba przyznać, że zaczyna umiejętnie. A dalej jest tylko lepiej.

Autorka tej książki jest uznaną biolożką, która na co dzień pracuje na Wydziale Nauk o Roślinach Uniwersytetu Oksfordzkiego. Jej książka, zatytułowana „Biologia. Opowieść o życiu” skierowana jest do młodych ludzi – zwłaszcza tych, którzy szczególnie interesują się przyrodą, a być może nawet chcieliby związać z naukami biologicznymi swoją przyszłość. Publikacja jest przepełniona wiedzą, ta jednak podana jest w przystępniejszy, a nade wszystko ciekawszy sposób niż w podręcznikach szkolnych. Turnbull unika abstrakcji, a ogrom informacji, który zawarła w swojej książce, przekazuje, używając bliskich naszej wyobraźni przykładów. Nie unika porównań, jak z rękawa rzuca ciekawostkami. Wywód ilustrują bardzo przejrzyste grafiki Cecile Girardin – również naukowczyni – które dodatkowo ułatwiają zrozumienie wywodu autorki. To wszystko sprawia, że czytelnik przyswaja podstawy nauk biologicznych z łatwością, a nawet z niecierpliwością.

Zakres tematyczny publikacji jest szeroki. Na trzystu sporego formatu stronach znalazły się kolejno rozdziały poświęcone zagadnieniom przedstawionym hasłowo jako: ewolucja, płeć, energia, bakterie, eukarioty, zwierzęta, kręgowce, rośliny i ekologia. Warto zaznaczyć, że informacje podane w książce nie są tożsame z obowiązującą w polskich szkołach podstawą programową, stąd propozycji Turnbull nie można potraktować ekwiwalentnie do szkolnego podręcznika. „Biologia. Opowieść o życiu” to jednak bezsprzecznie książka, która może uzupełnić i poszerzyć szkolną wiedzę, a także po prostu sprawić, że stanie się ona dla młodego człowieka ciekawsza. Co ważne, publikację można z czystym sumieniem polecić także czytelnikom starszym, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o mechanizmach życia na naszej planecie.

Gorąco polecam każdej bibliotece zakup „Biologii. Opowieści o życiu” Lindsay Turnbull. To jedna z tych książek, które mogą odmienić życie młodego człowieka na zawsze. Ale nawet jeśli książka czyjegoś życia nie odmieni, z pewnością sprawi, że część wiedzy wyniesionej z lektury zostanie z czytelnikiem na długo. Warto wspomnieć, że książka została bardzo porządnie wydana – w większym formacie i w twardej, szytej oprawie.

Mateusz Marczewski, „Pasażerowie. Ayahuasca i duchy Amazonii”

Pasażerowie. Ayahuasca i duchy Amazonii

Mateusz Marczewski, „Pasażerowie. Ayahuasca i duchy Amazonii”Autor: Mateusz Marczewski
Wydawnictwo: Czarne

Ayahuasca to wywar pity tradycyjnie przez rdzenne ludy Amazonii. Pije się go w celach leczniczych, z tym że według szamanów, pod których okiem zawsze odbywa się ceremonia, leczy on zarówno ciało, jak i duszę. Dla przybyszów z krajów Zachodu ayahuasca jest natomiast jednym z najsilniejszych psychodelików na świecie. Tajemniczym wywarem, o którym mówi się, że pozwala wyjść poza ciało, skontaktować się z duchami, zobaczyć inne wymiary.

Mateusz Marczewski – pisarz, reporter i antropolog wcześniej znany jako autor książek „Niewidzialni” i „Koliste jeziora Białorusi” – pisząc swoją trzecią książkę, zrozumiał coś ważnego: nie da się opowiedzieć o takim zjawisku jak ayahuasca i wywołane przez nią stany, ograniczając się do stosowania racjonalnej logiki. Racjonalny opis nawet nie tyle zuboży całe doświadczenie, ile zupełnie się z nim rozminie. Marczewski napisał więc coś, co – mimo że bazuje na faktach, prawdziwych przeżyciach, a często nawet źródłach pisemnych i dokumentach – na pewno nie jest wyłącznie reportażem. „Pasażerowie” to halucynacyjny, pełen niesamowitości raport o spotkaniu autora z czymś, czego nie sposób zrozumieć, a czego można najwyżej doświadczyć.

Autor „Pasażerów” pisze o własnym piciu wywaru, a robił to zarówno w Polsce, jak i w różnych miejscach w amazońskiej dżungli. Nie ogranicza się jednak tylko do własnych doświadczeń z ayahuascą. Marczewski opisuje również, jak wygląda swego rodzaju psychodeliczna turystyka uprawiana przez ludzi Zachodu, przepięknie pisze o samej dżungli, portretuje osoby, które w tej dżungli spotkał, zdaje sprawę z tego, jak żyją dziś niektóre z rdzennych społeczności Ameryki Południowej, wdaje się w rozważania o jaźni i śmierci, opowiada o własnym duchowym uzdrowieniu oraz przytacza wiele historycznych relacji ze spotkań różnych osób z ayahuascą. Powyższa wyliczanka absolutnie nie wyczerpuje jednak tego, czym są „Pasażerowie”.

Co bardzo istotne, Marczewski napisał swoją książkę pięknym, bardzo starannym, meandrującym językiem. Na pewno nie jest to język typowego reportażu – o wiele bliżej mu do najwyższej klasy powieści lub esejów. Oczywiście ma to swoje minusy: „Pasażerowie” to tekst skierowany albo do czytelników wymagających, albo do osób bardzo otwartych. Wszyscy ci, którzy w książce Marczewskiego chcieliby znaleźć po prostu kolejny interesujący reportaż, niestety mogą się zawieść. Ja książkę zdecydowanie polecam. Po pierwsze po prostu dlatego, że jest bardzo dobra, a po drugie ze względu na wiarę, że pasjonujący temat wciągnie wielu czytelników nawet jeśli „Pasażerowie” okażą się zupełnie inną książką, niż się spodziewali. Oprawa twarda, szyta. W środku kilkanaście wykonanych przez autora czarno-białych zdjęć.

Jennifer Chen, „Pamiątki po moim eks”

Pamiątki po moim eks

Jennifer Chen, „Pamiątki po moim eks”Autorka: Jennifer Chen
Wydawnictwo: Jaguar
Poziom czytelniczy: BD IV

„Pamiątki po moim eks” to debiutancki romans dla młodzieży napisany przez młodą amerykańską pisarkę i dziennikarkę Jennifer Chen. Jego akcja rozgrywa się w Los Angeles, w świecie młodych i ambitnych ludzi obdarzonych artystycznymi zainteresowaniami.

Główną bohaterką powieści jest Chloe, z którą właśnie zerwał jej chłopak Jake. Trzeba przyznać, że zrobił to w wyjątkowo nieelegancki sposób – po prostu przesłał Chloe pudełko z należącymi do niej rzeczami wraz z liścikiem, w którym oznajmia, że między nimi to już koniec. Mimo że zakończenie tej relacji nie jest pozbawione sensu, choćby z tego powodu, że Chloe wraz z rodziną musiała przenieść się do Los Angeles, a Jake został w Nowym Jorku, rozstanie bardzo zabolało dziewczynę. W ramach autoterapii Chloe postanawia zorganizować wystawę pamiątek po byłych miłościach, a w skompletowaniu zbiorów pomagają jej osoby, która obserwują jej profil na Instagramie.

Na otwarciu pierwszej wersji swojej wystawy dziewczyna spotyka Daniela, młodego twórcę filmów dokumentalnych. Są sobą zaintrygowani i postanawiają zainicjować wspólny projekt artystyczny. Chloe szybko orientuje się, że Daniel jej się podoba, z drugiej jednak strony wciąż nie może ona zapomnieć o Jake’u. Z kolei Daniel woli, żeby zostali z Chloe tylko przyjaciółmi – aż pięć dziewczyn, z którymi randkował w przeszłości, szybko opuściło go na rzecz swoich eks, więc chłopak boi się kolejnego zawodu. Czy sukces ich wspólnego artystycznego przedsięwzięcia pomoże im porzucić obawy, zbliżyć się do siebie i przenieść relację na nieco inny poziom?

„Pamiątki po moim eks” to zręcznie napisany romans dla nastolatków. Sądzę, że całkiem realistycznie ukazuje on rozterki miłosne wielkomiejskiej młodzieży z ambicjami artystycznymi. Jednocześnie autorka zupełnie zrezygnowała z jakichkolwiek wątków kontrowersyjnych – nie ma tu używek i nie ma erotyki, dzięki czemu po powieść spokojnie mogą sięgać nieco młodsi nastolatkowie. Powieść można polecić czytelnikom podobnej literatury. Oprawa miękka, klejona.

Zofia Stanecka, „Wieliczka, czyli przygoda w kopalni”

Wieliczka, czyli przygoda w kopalni

Zofia Stanecka, „Wieliczka, czyli przygoda w kopalni”Autorka: Zofia Stanecka
Ilustracje: Kasia Kołodziej
Wydawnictwo: HarperKids
Poziom czytelniczy: BD 0/I

„Wieliczka, czyli przygoda w kopalni” to kolejna pozycja z serii wydawnictwa HarperKids zatytułowanej „Czytam sobie”, która ma pomagać dzieciom w nauce czytania. Publikacja liczy nieco ponad sześćdziesiąt stron i oznaczona jest jako poziom trzeci z trzech. Książki z poziomu trzeciego wydawane w ramach serii „Czytam sobie” składają się z 2500-2800 wyrazów, zawierają dłuższe, czasami złożone zdania, elementy dialogu, a nawet słowniczek trudniejszych wyrazów.

Książka Zofii Staneckiej opowiada o trójce kolegów z klasy o pseudonimach Bryła, Blaszka i Smartfon, których wychowawca – nazywany przez nich Kluchą – w pewien upalny dzień zabiera na wycieczkę do kopalni soli w Wieliczce. Na zwiedzaniu się jednak nie kończy – Blaszka i Smartfon w towarzystwie znanych z kopalnianych podań Skarbka i Wodnika przeżyją pod ziemią niesamowitą przygodę. By uratować pewnego prehistorycznego stwora, który po wielu latach obudził się we wnętrzu kopalni, przyjaciele będą musieli przenieść się w czasie o wiele milionów lat…

Książkę czyta się przyjemnie, jest ona napisana zarówno z humorem, jak i z szacunkiem do możliwości intelektualnych niedorosłego odbiorcy. Można spokojnie polecić ją dzieciom, które są już na dobrej drodze do nauczenia się samodzielnego czytania. Obrazu całości dopełniają dynamiczne ilustracje autorstwa Kasi Kołodziej. Oprawa broszurowa, klejona. Okładka miękka. Na ostatniej stronie sześć ładnych naklejek.

Anna Skowrońska, Anina Mengerova, „Ulice”

Ulice

Anna Skowrońska, Anina Mengerova, „Ulice”Autorka: Anna Skowrońska
Ilustracje: Anina Mengerova
Wydawnictwo: Muchomor

„Na świecie są tysiące ulic. Niektóre szerokie, inne wąskie. Jedne hałaśliwe, inne spokojne, czyste lub brudne. Nie ma dwóch identycznych. Gdyby potrafiły mówić, opowiedziałyby niejedno” – tymi słowami rozpoczyna się skierowana do dzieci książka Anny Skowrońskiej pt. „Ulice”. Co jest dalej? Otóż wiele, wiele informacji i ciekawostek dotyczących ulic, po których na co dzień przechadzają się mieszkańcy miast na całym świecie. Broadway w Nowym Jorku, Calle de Elvira w hiszpańskiej Granadzie, Aleja Laisves w Kownie, krakowskie Planty, stroma ulica Resbalosa w Cuzco w Peru i ulica królowej Wiktorii, będąca najstarszą ulicą w Nairobi w Kenii – to tylko kilka przykładów ulic, o których przeczytamy w książce Skowrońskiej. Na ciekawostkach o prawdziwych ulicach się zresztą nie kończy. Dla przykładu: w publikacji pojawiają się również ulice fikcyjne, jak znana z Harry’ego Pottera ulica Pokątna, słynne uliczne uroczystości, jak wielka bitwa na pomidory w hiszpańskim miasteczku Buñol, nie mniej słynne uliczne protesty, a także kilka znanych murali, na czele z pracami Banksy’ego.

Wiedzy jest w książce Skowrońskiej sporo. W przyswajaniu jej pomagają kolorowe i pełne szczegółów ilustracje Aniny Mengerovej. Czytelnik „Ulic” potraktowany jest przez autorkę zupełnie poważnie – w książce nie brakuje informacji historycznych, również tych związanych z najtrudniejszymi wydarzeniami, takimi jak Zagłada Żydów, europejskie podboje kolonialne czy choćby budowa Muru Berlińskiego, która w ciągu jednej nocy podzieliła niektóre berlińskie ulice na dwie części.

Podsumowując, „Ulice” to interesująca i starannie przygotowana publikacja, którą można polecić co bardziej ciekawskim dzieciom. Szczególnie tym, które lubią podróżować. Oprawa twarda, szyta.