Archiwa tagu: literatura faktu

W drodze. Wrocław śladami Tadeusza Różewicza

 

Autor: Wojciech Browarny
Wydawnictwo: Warstwy

Wojciech Browarny jest historykiem literatury polskiej, regionalistą, krytykiem literackim, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Wrocławskiego. Kieruje Zakładem Historii Literatury Polskiej po 1918 roku i Pracownią Badań Regionalnych na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest autorem książek opisujących twórczość Tadeusza Różewicza i literackie dziedzictwo Wrocławia i Dolnego Śląska.

Omawiana publikacja, wyjątkowo oryginalna pod względem edycyjnym, to rodzaj małej encyklopedii, w całości poświęconej Różewiczowi. Rozrzucony tekst, fragmenty wyodrębnione kolorową czcionką, a przede wszystkim duże zdjęcia pozwalają czytelnikowi bez pośpiechu zapoznać się z biografią pisarza.

Różewicz urodził się w Radomsku. Przygotowania do matury przerwała mu wojna. Egzamin zdał w Częstochowie w 1945 roku i zaraz potem, na zaproszenie Juliana Przybosia, wyjechał do Krakowa, gdzie zamieszkał w legendarnej siedzibie Związku Zawodowego Literatów Polskich, przy ulicy Krupniczej. Pracował jako dziennikarz, reporter. Z podróży do Pragi, Budapesztu, Paryża i Pekinu przywoził zapisane, luźne kartki, które zamieniał potem w spójną, barwną opowieść.

Po dwudziestu latach przeprowadził się do Wrocławia. Opisywał „atmosferę duchową” miasta, zwyczajne życie. Przechadzał się po parku lub zoo, obserwował miasto z okien swoich kolejnych mieszkań. Przez wiele lat, w szkolnych interpretacjach, nie dostrzegano tych wątków twórczości. Dzięki książce Wojciecha Browarnego zaglądamy do osobistego terminarzyka poety, rękopisów i rysunków. Możemy prześledzić jego trasy spacerowe i poznać towarzyszy tych wędrówek.

Stolica Dolnego Śląska, w której Różewicz spędził blisko pół życia, nie była dla niego miejscem wymarzonym. Doskwierały mu zwłaszcza hałas i smog. Miał tu jednak oddanych przyjaciół i ulubione miejsca. Wcześniej planował przeprowadzkę do Krakowa albo Warszawy. Ale, jak pisał, został wybrany przez Wrocław.

Książka nawiązuje stylistyką do serii „A to Polska właśnie”, w której każdy tom poświęcony był jednemu artyście i miejscom z nim związanym.

Polecam.

Oprawa miękka, szyta, kolorowe i czarno-białe zdjęcia, faksymile.

Chcesz cukierka? Idź do gierka. Wspomnienia z dzieciństwa w złotej dekadzie gierkowskiej

 

Autorzy: Małgorzata Czapczyńska, Marcin Ziętkiewicz
Wydawnictwo Pascal

 

Książka autorstwa Małgorzaty Czapczyńskiej – dziennikarki i autorki fanpage’a „Moje wyspy” oraz Marcina Ziętkiewicza – polonisty, autora felietonów. Oboje urodzili się pod koniec lat 60. i są dziećmi epoki Gierka. Z sentymentem wspominają zabawy na podwórku i pierwszy świadomy bunt przeciw społeczno-politycznej rzeczywistości początku lat 80., wyrażany przez artystów i muzyków takich zespołów jak Perfect, Lady Pank czy Manaam. W zestawieniu z dzisiejszą rzeczywistością, tamten świat był jednak bardziej wartościowy. Wolny czas spędzało się na podwórku. Patyki, kamienie, szkiełka i rozmaite śmieci zastępowały zabawki. Nie było smartfonów, Netflixów i McDonaldów. Dostęp do wiadomości ze świata był znacznie trudniejszy niż dzisiaj, dlatego każdy, kto dużo czytał uchodził za proroka i bohatera. Nikt nie wytyczał dzieciom nieosiągalnych celów. Wystarczyło zaliczyć klasówkę, przejść do następnej klasy, a dalej, jakoś to będzie.

Małgorzata Czapczyńska opisuje swoje dzieciństwo na wsi. Posiłki z dziadkami i stół zastawiony, dzisiaj prawie nieosiągalnymi, produktami, takimi jak chleb prosto z pieca, własnego wyrobu sery, masło i konfitury oraz mleko od krowy. Nic więcej nie było potrzebne. Nikt z dorosłych nie zajmował się organizowaniem dzieciom dnia. Zwoływały się bez pomocy elektronicznych urządzeń i cały dzień bawiły się w dwa ognie, sztandary czy podchody. Jedynym sposobem na ściągnięcie gromadki do domów było hasło: dobranocka. Był to przecież jedyny program telewizyjny adresowany do najmłodszych.

Nie tylko dzieci wychowywały się w gromadzie. Także dorośli dużo czasu spędzali na sąsiedzkich pogawędkach, wspólnej pracy i zabawie. Naturalna była sąsiedzka pomoc, odwzajemniona życzliwość. Czapczyńska opisuje szkołę tysiąclatkę, mundurki, czyn społeczny, produkty zastępujące słodycze. Wspomina dobre dzieciństwo, które mimo choroby rodziców, było szczęśliwe i wesołe.

Historia Marcina Ziętkiewicza jest przedstawiona w sposób mniej konkretny. To metafizyczne obrazy z tajemniczej, poniemieckiej miejscowości K., położonej na Dolnym Śląsku i czas spędzony w sąsiedztwie wielkiego szpitala – Wojewódzkiego Sanatorium Neuropsychiatrii Dziecięcej. Miasteczko szpitalne z klubem i kinem stanowiło doskonałą bazę do zabaw. Demiurgiem w tym świecie był ogrodnik, dzięki któremu co roku odradzały się róże i wszelkie kwiatowe rabatki. Dzieci stopniowo odkrywały swoją tożsamość, historię miejsca, w którym przyszło im żyć. Wędrówki po starych cmentarzach i zrujnowanych kaplicach stały się najlepszym sposobem na zabicie czasu.

Ziętkiewicz wspomina lekcje rosyjskiego, przygotowania do wizyty Gierka. Jego dzieciństwo, w otoczeniu ludzi przesiedlonych, niepewnych jutra, nieufnych, było pełne zagadek, mrocznych tajemnic i niedopowiedzeń.

Publikacja jest ciekawa i wartościowa. Autorzy nie próbują oceniać sytuacji politycznej, nie wytykają błędów komunistom. Ich narracja jest bardzo osobista i szczera.

Polecam. Oprawa miękka, klejona, czarno-białe zdjęcia.

Chłopiec, który narysował Auschwitz

 

 

Autor: Thomas Geve
Wydawnictwo WAB

 

Thomas Geve urodził się w 1929 roku w Niemczech. W wywiadach i filmach dokumentalnych wielokrotnie opisywał swoje wojenne doświadczenia. Miał trzynaście lat, gdy razem z matką trafił do Auschwitz. Dwa lata później przewieziono go do Buchenwaldu i tam doczekał wyzwolenia. Był wycieńczony i zbyt słaby, aby opuścić obóz.

W rysunkach, które wykonywał na małych skrawkach papieru, utrwalił najbardziej dramatyczne przeżycia z tego okresu, cierpienie, śmierć, ale także przyjaźń, braterstwo i wsparcie płynące ze strony innych więźniów. Zapiski wrażliwego dziecka pozwalają dokładnie przyjrzeć się obozowej rzeczywistości. Mały artysta dokumentuje wszystkie etapy eksterminacji Żydów, od transportu wagonami zwierzęcymi, poprzez selekcję, dezynfekcję, numerowanie, znakowanie odzieży, przydzielanie miejsca w barakach.

Geve opisuje głód i sposoby na zabijanie czasu, choćby takie jak wyrabianie noży z dużych gwoździ, łapanie pcheł czy wróżenie z dymu snującego się nad krematorium. Częścią życia jest także praca w szkole murarskiej, która staje się przystankiem dla wielu nastoletnich chłopców. Język ojczysty kurczy się do kilku ciągle powtarzanych słów: apel, blok, szpital, numer, kapo, kara, cela.

Autor ze szczegółami opisuje walkę o przetrwanie, wycieńczenie, desperackie poszukiwania żywności. Jego prace plastyczne przechowywane są obecnie w Muzeum Jad Waszem w Jerozolimie.

Thomas Geve latem 1945 roku mógł cieszyć się wolnością w gościnnej Szwajcarii, gdzie z siedmioma innymi chłopcami przechodził rekonwalescencję. Wielu jego kolegów nie doczekało wyzwolenia i im poświęcona jest ta książka.

Publikacja wartościowa, ciekawa, potwierdzająca zadziwiającą precyzję działań nazistów.

Polecam. Oprawa miękka, klejona, kolorowe rysunki autora, kolorowe zdjęcia, nota od autora wywiadu – Charlesa Inglefielda, biogramy, indeks.