Archiwum autora: Radosław Pulkowski

Robert Waldinger, Marc Schulz, „Dobre życie”

Dobre życie

Robert Waldinger, Marc Schulz, „Dobre życie”Autorzy: Robert Waldinger, Marc Schulz
Wydawnictwo: Znak Literanova

„Harwardzkie badanie rozwoju osób dorosłych” – tak nazywa się najdłuższe na świecie badanie dotyczące jakości życia ludzkiego. Trwało ono ponad osiemdziesiąt lat i objęło osoby należące do dwóch różnych pokoleń. Naukowcy na przestrzeni dziesiątek lat obserwowali zmieniające się życie osób o zupełnie różnych doświadczeniach, przejściach i ścieżkach rozwoju, starając się zrozumieć, jakie podejmowane przez nas decyzje w największym stopniu wpływają na zadowolenie z życia oraz jego długość. Dwaj liderzy badania – psychiatra dr Robert Waldinger i psycholog dr Marc Schulz – postanowili napisać książkę, w której wyciągają wnioski z tego pełnego rozmachu przedsięwzięcia.

Główny wniosek płynący z badania może wydawać się zupełnie banalny. Otóż analiza biografii osób, które brały w nim udział, pokazuje, że najważniejszą rzeczą, która daje ludziom szczęście, są wartościowe relacje z innymi ludźmi – zarówno najbliższymi, jak i tymi pozornie mało dla nas ważnymi, z którymi jednak spotykamy się na co dzień. Proste? Niby tak, ale autorzy obudowują ten wniosek blisko pięciuset stronicami zniuansowanych dowodów, naukowych ustaleń, porad i opisów dobrych praktyk. Naprawdę nie sposób streścić tego bogactwa w krótkim tekście, napiszę więc tylko, że prowadzona przez nich narracja jest nie tylko przekonująca, ale również zajmująca.

„Dobre życie” to książka z pogranicza literatury (popularno)naukowej i poradnika. Przedstawia ona bowiem wyniki badania naukowego, ale jednocześnie przemawia do czytelnika, któremu zależy na szczęśliwszym, lepszym życiu. Autorom zdarza się nawet mówić do czytelnika bezpośrednio w drugiej osobie! Co chyba oczywiste, Waldingera i Schulza nie interesują narracje w coachingowym stylu i już we wstępie mówią jasno, że dobre, szczęśliwe życie musi obfitować również w trudności i chwile cierpienia. Mało tego: to również trudne chwile, tak samo jak te najlepsze, ubogacają nasze życie i ostatecznie umożliwiają poczucie spełnienia. W każdej udanej biografii znajdują się momenty szczęścia i nieszczęścia – istotniejsze niż sama ich obecność jest to, co z nimi robimy.

Polecam książkę Roberta Waldingera i Marca Schulza jako zakup biblioteczny, bo sądzę, że może stać się jedną z najbardziej wartościowych pozycji na półce z poradnikami i publikacjami samorozwojowymi. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Jill Miller, „Autoterapia oddechowa”

Autoterapia oddechowa

Jill Miller, „Autoterapia oddechowa”Autor: Jill Miller
Wydawnictwo: Galaktyka

Jill Miller to ekspertka od jogi, która od trzydziestu lat bada anatomię i mechanikę ruchu, a przy tym pokazuje, że prawidłowe dbanie o ciało ma kluczowy wpływ na nasz dobrostan (zarówno fizyczny, jak i psychiczny). W swojej kolejnej książce postanowiła kompleksowo zająć się oddechem. „Autoterapia oddechowa” to publikacja starannie wyjaśniająca na czym polega prawidłowy oddech, dlaczego jest tak ważny i w czym może nam pomóc praktyka świadomego oddechu. Drobiazgowa wiedza z zakresu anatomii jest przekazywana przez autorkę w sposób prosty i zrozumiały. Miller najbardziej lubi pokazywać, o czym mówi na konkretnych przykładach i ćwiczeniach. Wzorcowy czytelnik tej książki nie jest więc de facto czytelnikiem, ale osobą, która ma zamiar przez dłuższy czas ćwiczyć razem z autorką (a później zapewne także samodzielnie). Wszelkie ćwiczenia, o których mówi autorka, są nie tylko starannie opisane, ale także zilustrowane sekwencyjnymi zdjęciami prezentującymi kolejne etapy ruchu. W publikacji nie brakuje też ilustracji, ramek, wykresów itp. „Jeśli jesteś zainteresowany prawdziwym zrozumieniem tego, jak działa ludzki oddech, zarówno pod naszą świadomą kontrolą, jak i poza nią, zapewniam, że jest to najważniejsza książka, jaką do tej pory napisano na ten temat” – pisze autor jednego z blurbów. Kiedy ma się w rękach tę opasłą, przepełnioną wiedzą i starannie przygotowaną publikację, łatwo w to uwierzyć. Tak samo jak w to, że wykonywanie ćwiczeń oddechowych polecanych przez Jill Miller może dodatnio wpłynąć na jakość życia. Książka została wydana w dużym formacie, na kredowym papierze. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Przemysław Kowalewski, „Raport Kruka”

Raport Kruka

Przemysław Kowalewski, „Raport Kruka”Autor: Przemysław Kowalewski
Wydawnictwo: Filia

Przemysław Kowalewski debiutował jako pisarz zaledwie dwa lata temu. Wydał wtedy bardzo dobrze przyjęty kryminał pt. „Kozioł”, pierwszą powieść z cyklu o szczecińskim poruczniku milicji Ugne Galancie. Od tamtej pory zdążył wydać jeszcze trzy inne powieści wchodzące w skład tej serii, w tym „Sierociniec”, który omawialiśmy podczas przeglądu 8 w 2024 roku. „Raport Kruka” to kolejna powieść Kowalewskiego i zarazem pierwsza, która nie jest powiązana ze wspomnianym cyklem. A właściwie jest z nim powiązana, ale bardzo delikatnie – główny bohater „Raportu Kruka”, Nikita Wajda, jest po prostu dzieckiem jednego z bohaterów cyklu.

Jest również światowej sławy archeologiem, którego poznajemy, kiedy wykłada na Uniwersytecie Szczecińskim i w przededniu wyjazdu do Bazylei, gdzie ma pracować z napisaną po koptyjsku, odkrytą w poprzednim wieku „Ewangelią Judasza”. Tuż przed wyjazdem Wajda dowiaduje się, że w Szczecinie również odkryto zabytek archeologiczny wielkiej wagi – coś, co prawdopodobnie jest kryptą Gryfitów, czyli dawnych książąt pomorskich. Bohater prosi swojego najlepszego studenta, Franka Hebela, o to, by obserwował badania dotyczące tego odkrycia, a kiedy po kilku lat wraca, dwaj mężczyźni postanawiają razem przyjrzeć się całej sprawie z bliska. Pomaga im w tym Agne, młoda hakerka, a prywatnie kuzynka Hebela. Co istotne, po latach okazuje się, że sprawa krypty została zamieciona pod dywan – najprawdopodobniej przez władze.

„Raport Kruka” to prosty, trzymający się dość utartych schematów sensacyjny thriller. Chwilami niektóre rozwiązania fabularne mogą wydać się czytelnikowi wręcz głupawe, ale mimo to powieść czyta się wartko i dobrze. Może i autor zanadto nie kombinuje, ale udaje mu się budować w swojej historii odpowiednie napięcie, dzięki czemu odbiorcy trudno przerwać lekturę. Na tym jednak nie koniec, bo Kowalewski ma w zanadrzu jeszcze jedno rozwiązanie, które wyróżnia jego powieść spośród innych – w formie przystępnej narracji gatunkowej porusza on pewien niewygodny wątek z historii Polski. A mianowicie wątek polskich obozów koncentracyjnych – tych, które rzeczywiście działały w naszym kraju po drugiej wojnie światowej, a w szczególności tych, w których gromadzeni byli Niemcy. Wiedza o nich wciąż nie jest w naszym kraju wiedzą powszechną, a w uproszczonej, powieściowej wersji pewnie łatwiej będzie jej trafić do niektórych czytelników.

„Raport Kruka” można polecić miłośnikom polskich powieści gatunkowych. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Naja Marie Aidt, „Ćwiczenia z ciemności”

Ćwiczenia z ciemności

Naja Marie Aidt, „Ćwiczenia z ciemności”Autorka: Naja Marie Aidt
Wydawnictwo: Cyranka

Pierwsza na polskim rynku książka duńskiej autorki uznawanej za jedną z najważniejszych współczesnych skandynawskich pisarek. Bohaterką powieści jest pięćdziesięciosiedmioletnia kobieta, która mierzy się z objawami stresu pourazowego, który uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie. Co tydzień jeździ do terapeuty, którego na swój użytek nazywa „gościem od PTSD”. Z jego pomocą stara się uporać z traumą i powrócić do normalnego życia. Nie jest to łatwe zadanie, tym bardziej że bohaterka mierzy się nie z jedną traumą, ale nawarstwionymi skutkami wielu różnych traumatycznych wydarzeń, wśród których są m.in. przemoc domowa, której doświadczała ze strony ojca, gwałt i śmiertelne przedawkowanie narkotyków przez jej siostrę. Kobiecie przez długie lata udawało się spychać swoje problemy na dalszy plan, ciężko pracowała i wychowała trzech synów, ale w końcu nigdy nieprzepracowana trauma wyszła z ukrycia wzmocniona ostatnim traumatycznym wydarzeniem – atakiem nożownika. Bohaterka z pewnością nie miałaby siły skonfrontować się ze skutkami tego wydarzenia oraz całą trudną przeszłością i – zgodnie z tytułem tej powieści – ćwiczyć się z ciemności, gdyby nie jej cztery przyjaciółki, kobiety cierpliwe, oddane i wspierające, ale jednocześnie niepróbujące na siłę wciskać jej taniego pocieszenia.

Powieść Naji Marie Aidt jest napisana gęstym, gorączkowym, poetyckim, a jednocześnie dość oszczędnym językiem. Autorka umiejętnie gra w niej refrenicznymi powtórzeniami i skokami napięcia, co pozwala czytelnikowi na wczucie się w sytuację dotkniętej stresem pourazowym bohaterki. Pod względem literackim to świetna robota – bardzo świadoma zarówno językowo, jak i konstrukcyjnie. Nie należy zapominać, że warstwa językowa to zasługa nie tylko autorki, ale także tłumacza tej powieści na język polski – poety Macieja Bobuli.

„Ćwiczenia z ciemności” można z czystym sumieniem polecić czytelnikom nieco ambitniejszej prozy, która mierzy się z trudnymi tematami. Ale uwaga: to powieść mocna, dręcząca i przejmująca, która z pewnością może wyciągać na powierzchnię większe i mniejsze traumy czytelników (a zwłaszcza czytelniczek). Niemniej polecam ją jako zakup biblioteczny. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Wit Szostak, „Wylinka”

Wylinka

Wit Szostak, „Wylinka”Autor: Wit Szostak
Wydawnictwo: Powergraph
Poziom czytelniczy: BD II

Wit Szostak, ceniony pisarz, który jest znany z oryginalnego stylu zbliżonego do realizmu magicznego i zamiłowania do eksperymentów formalnych, już niejednokrotnie gościł na naszej liście. Ostatnio za sprawą wydanego w 2019 roku dziennika zatytułowanego „Poniewczasie” (przegląd 15/2019). „Wylinka” to w jego dorobku powieść oryginalna – z tej prostej przyczyny, że skierowana jest ona przede wszystkim do dzieci (choć i dojrzały czytelnik podczas lektury nie powinien się nudzić).

Dziesięcioletnia Klara zwykle spędza wakacje w należącym do jej rodziców letnim domu w Beskidach. Każdego roku, kiedy czas wypoczynku się kończy, rodzina wraca do Krakowa, w którym żyje przez resztę roku. Tym razem jednak dzieje się coś dziwnego – dziewczynka zasypia, kiedy na chwilę ukrywa się w szafie, a kiedy się budzi, jej rodziców nigdzie nie ma. Wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują na to, że wyjechali. Czyżby wrócili do Krakowa bez niej? Czy to w ogóle możliwe, żeby zapomnieć o zabraniu ze sobą jedynej córki? Po niedługim czasie Klara odkrywa, że wprawdzie jej rodziców nigdzie nie ma, ale za to w pokoju na poddaszu obudził się Janek – chłopiec, który twierdzi, że żyje w tym domu od bardzo dawna i że w tym domu zawsze jest sierpień. Na tym zresztą nie koniec: według Janka, budynek to w rzeczywistości nie dom, a sanatorium. Wprawdzie Klara początkowo wyśmiewa pomysły Janka, ale po pewnym czasie zaczyna zauważać, że być może ma on trochę racji i bardzo prawdopodobne, że dom jej rodziców kiedyś, dawno temu, rzeczywiście był sanatorium. Aby rozwikłać tajemnice, które piętrzą się wokół nich, Klara i Janek postanawiają wyruszyć na samodzielną górską wyprawę. Co właściwie na niej odnajdą i czego uda im się dowiedzieć?

Dość często zdarza się, że kiedy pisarz zazwyczaj tworzący dla czytelników dorosłych bierze się za literaturę dziecięcą, ponosi porażkę. Ta zasada zdaje się jednak nie dotyczyć Wita Szostaka. „Wylinka” to powieść jak najbardziej udana – przepełniona aurą tajemnicy i niesamowitości, ale traktująca dziecięcego czytelnika jak najbardziej poważnie. Magiczna zagadka wciąga od pierwszych stron, a im dalej w las, tym bardziej pobudza do całkiem poważnych refleksji. Dodajmy: refleksji na tyle uniwersalnych, że dotyczą one zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. „Wylinka” to spokojnie płynąca, lecz trzymająca w napięciu proza, którą polecam około dziesięcioletnim dzieciom – zarówno do samodzielnej lektury, jak i do czytania razem z rodzicami. Z kolei bibliotekarzom polecam ją nabyć. Warto. Oprawa twarda, szyta.

Anna Ehring, Moa Graaf, „Śledzik czeka na dzidziusia”

Śledzik czeka na dzidziusia/Śledzik idzie do szkoły

Anna Ehring, Moa Graaf Moa, „Śledzik idzie do szkoły”Anna Ehring, Moa Graaf, „Śledzik czeka na dzidziusia”Autorka: Anna Ehring
Ilustratorka: Moa Graaf
Wydawnictwo: Zakamarki
Poziom czytelniczy: BD I

Wydawnictwo Zakamarki proponuje sześcio-/siedmioletnim czytelnikom nową serię. Jej bohaterem jest Hubert Rask, nazywany przez wszystkich Śledzikiem (bo w wodzie czuje się jak ryba). To nieco nieśmiały, ale pełen pomysłów chłopiec. Nie jest to powiedziane wprost, ale bohater prawdopodobnie jest dzieckiem w spektrum autyzmu – wskazuje na to choćby fakt, że zwykle nosi on czapkę, „która trzyma wszystkie myśli na swoim miejscu”, nie lubi zmian i przeszkadzają mu głośne dźwięki.

Dwie pierwsze książki wchodzące w skład tego szwedzkiego cyklu zostały u nas wydane równocześnie. W pierwszej, zatytułowanej „Śledzik czeka na dzidziusia”, bohater chwilowo mieszka u dziadka, bo jego rodzice pojechali do szpitala. Nic im nie jest – po prostu Śledzikowi niedługo urodzi się braciszek. Jednak, jak zauważa bohater, „niedługo” to bardzo nieprecyzyjne słowo – tak naprawdę nie wie on, czy stanie się to za godzinę, za dwa dni, a może za dwa tygodnie albo rok. Pewne jest, że Śledzik z jednej strony nie może się tego doczekać, ale z drugiej boi się, że po pojawieniu się jego braciszka na świecie nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej. Druga książka, zatytułowana „Śledzik idzie do szkoły”, skupia się z kolei na innej dużej zmianie w życiu chłopca, a konkretnie na rozpoczęciu przez niego edukacji szkolnej. Bohater oczywiście raczej nie widzi takiej potrzeby i wolałby zostać w domu z bliskimi, tak jak to było do tej pory, ale na szczęście okazuje się, że w szkole wcale nie jest tak źle. Głównie dlatego, że już pierwszego dnia zaprzyjaźnia się on z koleżanką z klasy o imieniu Hela. Jak zauważa Śledzik, jej imię rymuje się z „makrela”. Wątek rybny nie jest jednak jedyną rzeczą, która łączy nowych przyjaciół.

Muszę przyznać, że seria o „Śledziku” już od pierwszych stron przypadła mi do gustu. Bardzo spodobało mi się to, jak książka zwraca uwagę na spontaniczne dziecięce zachowania i spostrzeżenia w rodzaju tych nieczęsto opisywanych w literaturze. Zdarzają się tu takie pełne dyskretnego uroku fragmenty, jak „Śledzik przeżuwa. Chrzęści mu w całej głowie”, a opisy skonstruowane są tak, by zwracać uwagę czytelnika na wszystkie zmysły – nie tylko sam wzrok. W życiu Śledzika nie mniej niż wzrok znaczą choćby dotyk i słuch. Świetną postacią jest dziadek, który stara się dodatkowo stymulować rozwój Śledzika, jego wyobraźnię i uważność. Zachęca go na przykład do słuchania porannego koncertu ptaków (jak mówi: „te po deszczu są najpiękniejsze”), a kiedy opowiada o swojej ulubionej filiżance, zwraca uwagę wnuka na to, że ma ona w sobie historię: najpierw była piaskiem, po którym być może kiedyś stąpały dinozaury, później została zaklęta w kształt w pracowni ceramicznej, aż w końcu – już dawno temu – kupiła ją nieżyjąca babcia Śledzika. „Jeśli się dobrze wsłuchasz, usłyszysz upływ czasu” – mówi dziadek.

Podsumowując, cykl o Śledziku to kawałek bardzo dobrej literackiej roboty. Czarno-białe ilustracje również robią jak najbardziej pozytywne wrażenie. Bardzo polecam zakup obu książek z serii. Sam będę wyczekiwał kolejnych części – mam nadzieję, że one także do nas trafią. Oprawa twarda, szyta.

Emma Adbåge, „Przyroda”

Przyroda

Emma Adbåge, „Przyroda”Autorka: Emma Adbåge
Wydawnictwo: Zakamarki
Poziom czytelniczy: BD 0/I

„Przyroda” to kolejna na naszej liście autorska publikacja autorstwa Emmy Adbåge, szwedzkiej ilustratorki i autorki książek dla dzieci. Wcześniej omawialiśmy m.in. takie jej książki jak „Ja to ja” (przegląd 13/2024) i „Zamek” (przegląd 7/2021).

W najnowszej wydanej na naszym rynku publikacji szwedzkiej autorki bezimienny dziecięcy narrator (lub narratorka) opowiada o życiu niewielkiej społeczności żyjącej w pewnej wiosce. W wiosce, jak to w wiosce, żyje się dość blisko natury – nawet jeśli nie ma tam gospodarstw rolniczych. „To jest wioska, w której mieszkamy. Trochę dzieci oczywiście oraz dorośli w różnym wieku. Mamy też zwierzęta domowe. Psy i jeszcze inne. Wokół wioski jest coś, co nazywamy Przyrodą. Ale to tylko las, trochę krzaków, jakieś jezioro i jakieś morze” – czytamy na pierwszej stronie. Na kolejnych narratorka (lub narrator) już z nieco większymi szczegółami opowiada o zmiennych relacjach mieszkańców wioski z rzeczoną Przyrodą. Ogólnie rzecz biorąc, twierdzą oni, że ją lubią, a nawet kochają – na przykład czerwone jesienne liście, zjeżdżanie na sankach, wiosenną bujność i nocowanie w cieple letnie dni na łodziach zacumowanych u brzegu morza.

Niestety tak naprawdę Przyroda częściej ich drażni i męczy, na przykład kiedy śniegu zimą jest za mało albo za dużo, kiedy opadłe liście gniją, a fale na morzu są zbyt wielkie i uniemożliwiają rekreację. Dzielni mieszkańcy radzą sobie jednak z niedogodnościami, coraz bardziej zmieniając naturalne otoczenie wokół nich, a tym samym utrudniając Przyrodzie życie swoim życiem i oddzielając się od niej. Szybko okazuje się, że na mieszkańcach wioski mszczą się ich własne decyzje. No cóż, jeśli całą wioskę wyleje się asfaltem, to może i jesienna plucha nie będzie aż tak przeszkadzała, ale latem będzie nieznośnie gorąco. Jeśli zetnie się stare, rozłożyste drzewo, to nie będzie ono dłużej dawało cienia. Jeśli w upalne dni mieszkańcy będą chłodzili się klimatyzacją, przesiadując w swoich samochodach, to spaliny w końcu spowiją całe niebo. Pewnego dnia do wioski przychodzi wichura, wybucha pożar i okazuje się, że nie ma go nawet czym ugasić.

Szwedzka autorka nie moralizuje – Przyroda pozostaje w książce czymś niewzruszonym i obojętnym na ludzkie losy, a narrator w żadnym momencie nie mówi, co powinni zrobić mieszkańcy, żeby uniknąć podobnych katastrof. Zamiast tego pozwala dziecku wyciągnąć odpowiednie wnioski samemu – i bardzo szanuję taką postawę. Narracja tej opowieści jest pozornie nieuporządkowana i niby niedbała, co nie tylko sprawdza się jako zabieg, ale też świetnie współgra z klimatycznymi, stylizowanymi na bazgroły ilustracjami autorki. Podejrzewam, że podobna, pozornie niedbała kreska nie każdemu musi przypaść do gustu, ale mnie bardzo się podoba. Ogółem „Przyroda” to wartościowa, wysmakowana estetycznie, pomysłowa publikacja, która w dodatku na swój sposób bierze dziecięcego czytelnika pod włos – i dlatego serdecznie ją polecam. Oprawa twarda, szyta. Duży format.

Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty

Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty

Trudne słowo na „ch” – to intrygujący tytuł warsztatów dla bibliotekarzy, które 24 kwietnia 2025 roku odbyły się na Koszykowej dzięki współpracy Działu Nowości Wydawniczych i Wydarzeń Kulturalnych z Wydawnictwem Tatarak. Tym razem nasze spotkanie było okazją do wymiany pomysłów i refleksji nad tym, jak książki mogą pomóc chłopcom i mężczyznom odnaleźć swoją przestrzeń – w literaturze i w życiu. Była to również próba uchwycenia tego, co od lat wymyka się statystykom – jakie historie mogą poruszyć męskie serca? Jakie opowieści mogą zatrzymać mężczyzn w bibliotece choć na chwilę?

Zajęcia poprowadzili: Monika Wróbel-Lutz (graficzka, założycielka Wydawnictwa Tatarak, oferującego wartościową literaturę dla dzieci, inicjatorka kampanii czytelniczej #TataTeżCzyta oraz członkini Sekcji Wydawnictw Dziecięcych i Młodzieżowych w ramach Polskiej Izby Książki), Anita Nogal (psychopedagożka, twórczości, trenerka kreatywności, przez kilka lat prowadząca kluboksięgarnię dla dzieci Baja Book w Otwocku, koordynatorka projektów edukacyjnych w fundacji Centrum Eduakcji Obywatelskiej oraz pomysłodawczyni akcji Czytam sobie Pierwsza klasa, promującej czytelnictwo w szkołach podstawowych) oraz Friedemann Lutz (psycholog biznesu i marketingu specjalizujący się w projektowaniu i doskonaleniu procesów, zarządzaniu zmianą, zarządzaniu różnicami kulturowymi oraz cyfrową innowacją).

Charyzma, chęci, chłopcy – podczas naszych warsztatów odkrywaliśmy nowe możliwości.

Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty

Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty

Trudne słowo na ch, czyli jak otworzyć bibliotekę na chłopców? – warsztaty

Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

Cóż to był za wieczór! 3 kwietnia o godzinie 18:00 w Bibliotece na Koszykowej odbył się wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” autorstwa Józefa Wilkonia – mistrza ilustracji i literatury dziecięcej. Artysta zaszczycił wszystkich zgromadzonych swoją obecnością i poczuciem humoru. Pan Józef przez półtorej godziny podpisywał książki i plakaty. Nic dziwnego, skoro po podpis ustawiła się naprawdę długa kolejka. Wystawa nie doszłaby do skutku, gdyby nie pani Blanka Wyszyńska-Walczak, prezeska Fundacji Arka im. Józefa Wilkonia oraz Wydawnictwo Tatarak, w którym ukazała się bezpośrednio związana z wystawą książka „Dwoje przyjaciół”. Dziękujemy za znakomitą współpracę!

Wystawa „Dwoje przyjaciół” to celebracja przyjaźni. To próba pogodzenia żywiołów: wody i powietrza. Opowieść artysty snuje się na granicy jawy i snu, mieni złotem i bogactwem koloru, zaprasza do zanurzenia się w baśniowym świecie, w którym obok żywiołów takich jak woda czy powietrze istnieje jeszcze jeden, być może najważniejszy: żywioł przyjaźni, na gruncie którego każde spotkanie staje się możliwe.

Józef Wilkoń (1930) – ilustrator, malarz, rzeźbiarz, twórca plakatów i scenografii teatralnych. Studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zilustrował ponad 200 książek dla dzieci i dorosłych w kraju i za granicą, w tym kilka swojego autorstwa. Otrzymał wiele nagród i wyróżnień m.in. Deutsche Jugendliteraturpreis, Nagrodę Państwową za Twórczość dla dzieci oraz Nagrodę Ministra Kultury za całokształt Twórczości. Wystawiał w wielu galeriach i muzeach świata, od Centrum Pompidou, przez Japonię i Koreę Południową, po Zachętę – Narodową Galerię Sztuki w 2006 roku, gdzie jego wystawa osiągnęła rekordową frekwencję.

Wystawę można obejrzeć od 03.04.2025 do 30.04.2025 roku.

Patronami książki „Dwoje przyjaciół” są TVP Kultura, Fundacja Wilkonia, Książki. Magazyn do czytania, Czas Dzieci i Strefa Psotnika.

Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia Wernisaż wystawy „Dwoje przyjaciół” Józefa Wilkonia

 

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

W czwartek 10 kwietnia w bibliotece na Koszykowej odbyło się drugie śniadanie u Rodomiłów – tym razem wydarzenie skierowane było wyłącznie do bibliotekarzy. Najpierw odbyło się spotkanie autorskie poświęcone „Neomamie”, czyli najnowszej części cyklu „Dom Rodomiłów”. Poprowadziła je wydawczyni – Katarzyna Szantyr-Królikowska. Natomiast po spotkaniu, pod czułym okiem twórców cyklu, a więc pisarza Marcina Szczygielskiego i ilustratorki Marty Krzywickiej, uczestnicy wprawiali się w trudnej sztuce czarnowidztwa i wiekowania potworów! Zmora podtynkowa, pomorka smętna, ustreł, strzyga i kikimora nie są im już straszne. Zawiekowali zresztą także kilka nowych gatunków…

Biogramy autorów:

Marcin Szczygielski – jako autor książek dla młodszych czytelników debiutował powieścią „Omega” (Książka Roku 2010 w konkursie Polskiej Sekcji IBBY). Trzykrotnie zdobył Grand Prix Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację „Cała Polska czyta dzieciom” (za „Czarny Młyn”, „Arkę Czasu” i „Teatr Niewidzialnych Dzieci”). Laureat Nagrody
Dużego Donga za powieść „Za niebieskimi drzwiami” i Zielonej Gąski za „Czarownicę piętro niżej”. Tytuł Książki Roku PS IBBY otrzymały także powieści: „Klątwa dziewiątych urodzin” (2016), „Serce Neftydy” (2017), „Antosia w bezkresie” (2022). „Antosia w bezkresie” zdobyła też Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego. Laureat prestiżowej Nagrody Literackiej m.st. Warszawy 2017 za „Klątwę dziewiątych urodzin”. Dwukrotny zwycięzca konkursu Empiku na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka” za „Bez piątej klepki” (2018) i „Pomylony narzeczony” (2019). Za całokształt twórczości otrzymał Nagrodę Pegazika, Nagrodę Ikara oraz został odznaczony Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Marta Krzywicka – graficzka warsztatowa, ilustratorka i projektantka książek. Absolwentka warszawskiej ASP w pracowni grafiki warsztatowej. Zaczynała od grafiki artystycznej, głównie realizowanej w klasycznych technikach, potem całkowicie oddała się projektowaniu książek. Zajmuje się tworzeniem layoutów, okładek, ilustracją dziecięcą i młodzieżową oraz komiksem. Współpracuje z wieloma czołowymi polskimi wydawcami książek, także edukacyjnymi.

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy