Archiwa tagu: powieść graficzna

Jillian Tamaki, Mariko Tamaki, „Połączenia”

Połączenia

Jillian Tamaki, Mariko Tamaki, „Połączenia”Scenariusz: Mariko Tamaki
Ilustracje: Jillian Tamaki
Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Mariko Tamaki to pisarka i scenarzystka komiksów, a Jillian Tamaki – rysowniczka komiksowa i ilustratorka. Historie obrazkowe tworzą zarówno osobno, jak i wspólnie. Jeden spośród tych wspólnych, pt. „Pewnego lata”, ukazał się już wcześniej w Polsce – omawialiśmy go podczas przeglądu 22/2018. Z kolei „Połączenia” to w Stanach Zjednoczonych jeden z najbardziej docenianych komiksów ostatnich lat. Zdobył on m.in. prestiżową amerykańską Nagrodę Eisnera za najlepszy album roku, a kuzynki Tamaki otrzymały za niego dodatkowo nagrody w kategoriach najlepszy scenarzysta/scenarzystka (Mariko) i najlepszy rysownik/rysowniczka (Jillian).

Opowiedziana tu historia jest prosta, choć niejednoznaczna. Oto trzy dziewczyny będące na początku studiów wybierają się na wymarzoną wyprawę do Nowego Jorku – Zoe i Dani to najlepsze przyjaciółki z liceum, zaś Dani i Fiona to znajome ze studiów. Nie dość, że mają odmienne temperamenty, to jeszcze każda z nich ma swoje problemy i swoje preferencje odnośnie do ich wycieczki, które niekoniecznie się ze sobą pokrywają. Jakby tego było mało, po pewnym czasie okazuje się, że Zoe i Fiona wpadają sobie w oko – w sensie romantyczno-seksualnym. Mieszanka trzech różnych osobowości, które mają do siebie różny stosunek to oczywiście prosty przepis na problemy. Pomiędzy dziewczynami zaczynają pojawiać się nieporozumienia, rozczarowania i niedomówienia.

Z w sumie dość banalnej historii, której warianty mogły przydarzyć się w młodości wielu z nas Mariko Tamaki potrafi wiele wycisnąć. Każda z trzech bohaterek jest żywą postacią, więc opowieść o nich jest wieloznaczna i podatna na interpretacje. Scenarzystka pozostawia dużo miejsca na niedopowiedzenia, dzięki czemu po pierwsze opisana w komiksie sytuacja naprawdę przypomina sytuację z życia wziętą, a po drugie – historia daje na myślenia. Dlaczego właściwie bohaterki zachowują się tak, a nie inaczej? Jakie są ich motywacje? No i co stanie się z ich (bardzo różnymi) relacjami, kiedy już wycieczka dobiegnie końca?

Komiks czyta się świetnie. Jego dodatkowym atutem są świetne, bardzo pomysłowe, choć z drugiej strony nienarzucające się rysunki Jillian Tamaki. To rysowniczka kompletna – mająca swój styl, świetna w oddawaniu emocji na twarzach i w głowach bohaterek, a w dodatku bardzo dobra w oddawaniu szczegółów, dzięki czemu wyobraźnia czytelnika bez trudu zostaje przeniesiona akurat do Nowego Jorku, a nie nigdzie indziej. Polecam zakup – tym bardziej że komiks kuzynek Tamaki spodoba się także młodzieży i młodym dorosłym. Oprawa miękka, klejona.

Gene Luen Yang, Leuyen Pham, „Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna”

Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna

Gene Luen Yang, Leuyen Pham, „Księżycowy Nowy Rok. Historia miłosna”Scenariusz: Gene Luen Yang
Ilustracje: Leuyen Pham
Wydawnictwo: Jaguar
Poziom czytelniczy: BD IV

Kiedy Valentina była dzieckiem, uwielbiała walentynki – zawsze otrzymywała tajemniczą, niepodpisaną kartkę, a sama obdarowywała kartkami ojca i wszystkie dzieci w klasie. Robiła to razem z wyglądającym jak kupidyn Świętym Walentym, który zawsze odwiedzał ją w tym okresie. W liceum, wskutek kilku rozczarowań Valentina zaczęła wątpić w to czy prawdziwa miłość w ogóle istnieje. A jeśli nawet istnieje, to czy może jej się przydarzyć – według babci w jej rodzinie nigdy nie było ani jednej szczęśliwej pary, co niechybnie musi oznaczać, że również nad Valentiną ciąży klątwa… Bohaterka spotyka się wprawdzie z pewnym chłopakiem, w dodatku takim, za którym szaleją wszystkie dziewczyny, ale wciąż czuję, że z ich relacją jest coś nie tak. Przez to wszystko początkowo nawet nie zauważa, że obok niej jest ktoś jeszcze, kto darzy ją prawdziwym uczuciem.

„Księżycowy Nowy Rok” przypomina filmową lub serialową komedię romantyczną dla młodzieży. Historia jest słodka, wciągająca i budzi uśmiech na twarzy. W bardzo dobrze skonstruowanym scenariuszu komiksu znalazło się miejsce zarówno dla elementów fantastycznych (bardzo istotnych dla fabuły!), palety różnorodnych i przekonujących postaci, jak i dla bogatego tła obyczajowego. Valentina nie jest tylko dziewczyną, która obawia się miłości, ale też pogłębioną postacią o niejednoznacznych relacjach z rodziną (matka opuściła ją, kiedy była bardzo małym dzieckiem, a ojciec skłamał, że umarła). Dodatkowego napędu całej historii przydaje fakt, że akcja komiksu rozgrywa się w środowisku azjatyckich imigrantów. Wyraźnie widać to w zwyczajach, które bohaterowie komiksu kultywują, jak obchody Księżycowego Nowego Roku i malowniczy taniec lwów, który w pewnym momencie Valentina zaczyna trenować i który staje się dla niej bardzo ważny, ale także w zarysowanych gdzieś na dalszych planach okolicznościach życia bohaterów – o ile Valentina jest już Amerykanką o Azjatyckich korzeniach, o tyle jej dziadkowie i rodzice wiedli o wiele trudniejsze życie imigrantów w obcym kraju.

Bardzo polecam zakup tego komiksu. Powieści młodzieżowe utrzymane na podobnym poziomie to dziś rzadkość, dlaczego więc nie polecić nastoletnim czytelnikom powieści graficznej? Jestem przekonany, że większości z nich się ona spodoba. Oczywiście zwłaszcza dziewczętom, bo opowiada o miłości, ale założę się, że niejeden chłopak też przeczytałby „Księżycowy Nowy Rok” z wypiekami na twarzy – nawet jeśli później nie będzie chciał przyznać się do tego przed kolegami. Oprawa miękka, klejona.

Icek – chłopiec z warszawskiego getta

Autorzy: Jacek Rewerski, Christophe Mahieu
Wydawnictwo: Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy – Biblioteki Głównej
Warszawa 2024

Czytelnik wcale nie ma łatwego zadania. Autorzy celowo fragmentaryzują narrację, opowiadają na trzy głosy i podrzucają odbiorcy kolejne części obrazka. Należy je dokładnie poskładać, choć czasem do siebie nie przystają lub tylko stwarzają tego pozory. A wszystko zaczyna się od spotkania pewnej kobiety z twórcami powieści i jednocześnie jej bohaterami. Artyści wnikają do świata przedstawionego, stają się jego częścią a także podmiotem działań. Anna, która w tytule oryginalnej wersji utworu pojawia się zamiast Icka, podobnie jak chłopiec jest obiektem poszukiwań, wspomnianą zagadką, rozwiązanie której przybliża nas do poznania prawd. A tych może być wiele, tyle, ilu ludzi. Najpierw poznajemy perspektywę Jacka, który wyrusza ze wspomnianą kobietą do Polski, by odnaleźć ślady żydowskiego dziecka, po którym słuch ginie podczas II wojny światowej. Tropem dwojga bohaterów można zwiedzać polskie miasta, w których niegdyś toczyło się żydowskie życie. Trzeba przyznać, że ilustracje Rewerskiego bardzo wiernie oddają miejsca, budynki, pomniki i zaułki, tworząc rysunkowy przewodnik po zabytkach lub pustych miejscach, które po Żydach zostały. Czy uda się w nich odnaleźć cień obecności Icka? Poszukiwania muszą sięgać głębiej. Wiele informacji odsłania druga perspektywa, ujęta w pamiętniku Juliana – Polaka, przyjaciela i świadka Zagłady. Ta część utworu jest najbardziej obszerna, utkana z wielu wątków, nie wolna od przemilczeń koniecznych z powodu niebezpiecznego czasu i wrogiego otoczenia. Codzienność bohaterów wypełnia walka, lecz pojawia się też miłość, troska, przyjaźń, dawne sentymenty i nowe wyzwania, które każą opowiedzieć się po jednej ze stron. Relacje polsko-żydowskie nigdy do najłatwiejszych nie należały, a podczas okupacji wszelkie skrajności przybierają na sile. Ukrycie po aryjskiej stronie, getto, grupa Oneg Szabat i Archiwum Ringelbluma, wywózki do Treblinki z tętniącego trwogą Umschlagplatzu, Janusz Korczak, głód, śmierć i ratunek, Irena Sendlerowa, niezgoda na zło, powstanie oraz niemoc, wreszcie walka, ale też klęska – cały kalejdoskop Holokaustu staje przed oczami odbiorcy powieści. Zagłada jest ukazana jako kompletny chaos, tak silny, że rozbija czasoprzestrzeń, wytwarza wyrwę w czasie i otwiera portal do innej przestrzeni, równoległej, lecz być może jeszcze nie skażonej wielkim złem. Ostatnia odsłona historii „zamknięta jest w teczce”, a opowiada o niej Christophe, który podobnie jak inni bohaterowie utworu próbuje rozwikłać tajemnicę małego żydowskiego chłopca i enigmatycznej Anny. Czy w dalekim kraju, wiele lat po Szoa, uda się odnaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania? Kto uważnie słucha, być może usłyszy, kto wnikliwie patrzy, zapewne dostrzeże.

Publikacja stanowi bardzo dobry przykład tego, jak dziś należy opowiadać o Zagładzie. (…) Prezentowane w książce ujęcie tematu intryguje i zaciekawia, nie tracąc przy tym wartości merytorycznej, bogactwa umiejętnie wkomponowanych w tekst informacji o datach, liczbach i wydarzeniach. Konwencja rozmowy ożywia przekaz, ale należy podkreślić, że tu słowo waży tyle samo co obraz, historyczne fakty harmonizują z wyobraźnią artystów, przeszłość wdziera się w teraźniejszość a teraźniejszość zapętla się z tym, co minęło, wreszcie realizm współgra z surrealizmem. (…) Symboliki czy metafory można doszukać się w wielu ilustracjach Jacka Rewerskiego. Autor pracuje ołówkiem oraz pędzlem, z powodzeniem stosuje technikę kolażu rysunku oraz fotografii. Różnorodność stylistyczna pozwala mu na oddanie znaczącego konkretu i tego, co ulotne, przypisane do sfery abstrakcji. Kreska prowadzona ręką artysty bywa prosta i czysta, wyraźna, kiedy indziej rozmazana czy skryta w grze światłocieni. Najbardziej przejmujące wydają się jednak rysunki getta, w których Rewerski nie oszczędza odbiorcy, zamyka w nich cały ciężar bólu, rozpaczy, zła i spowitej nim bezradności.

„Icek – chłopiec z getta warszawskiego” jest książką na dziś i na jutro, właściwie dla każdego – dla tych, którzy nie wiedzą i tych, którzy pamiętają. To książka o ogromie zła, do jakiego zdolni są ludzie, ale również o tym, jak wielkie dobro potrafią uczynić, bo czują i myślą, bo wiedzą, że warto i że tak trzeba. Gorąco polecam. Oprawa twarda, szyta.

Czytaj dalej

Spotkanie po latach

Autor: Maciej Sieńczyk
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2023

Nowa powieść graficzna znanego rysownika, ilustratora i pisarza, którego poprzednie dzieło „Przygody na bezludnej wyspie” (P. 8/12) dotarło do finału Nagrody Literackiej Nike 2013. Najnowsza publikacja ma szansę powtórzyć ten sukces, dzięki swojej oryginalności niosącej co prawda niepokój, ale też wciągającej czytelnika bez reszty w pełen absurdu i pokrętnego humoru nurt wydarzeń.

„Spotkanie po latach” rozpoczyna się zwyczajnie od wizyty dawno niewidzianego kolegi. Starzy znajomi inicjują rozmowę grzecznościowymi pytaniami o rodzinę i inne osoby zapamiętane z przeszłości. Szybko okazuje się jednak, że ta rozmowa nie będzie polegała na normalnej wymianie zdań, ale na żonglowaniu opowieściami, które z każdą stroną książki wydają się coraz bardziej niesamowite i surrealistyczne. Czytelnik może podejrzewać autora o zamiar dekonstrukcji fabuły, opowieść goni opowieść, kolejne przygody są wydobywane z zakamarków pamięci, nie każda historia ma zakończenie, a narracyjne cząstki niekiedy urywają się bez powodu i niespodziewanie. Konstrukcja całości zbliża się do formy szkatułkowej, skądinąd chyba lubianej, bo powtarzanej przez Macieja Sieńczyka. Ukazane przez niego historyjki i anegdoty stanowią znakomity komentarz do rzeczywistości, w której żyje współczesny człowiek wraz ze swoimi lękami, uprzedzeniami i dziwactwami. Autor jest wnikliwym obserwatorem ludzkich zachowań, ale również przestrzeni. Obraz wykreowanego w utworze świata składa się z pozornie nic nie znaczących elementów: popękanej szczotki do włosów, chorego gołębia, okruchów cegły, gumek do włosów czy zardzewiałej beczki. Miniaturowe pejzaże są tu równie ważne, co ich wielkie odpowiedniki: „wiele rzeczy jest ukrytych przed naszym wzrokiem i mijamy je obojętnie, jak ową beczkę. Zwykle są one bezwartościowe, ale zdarzają się i te ważne”. Bardzo trudno – i chyba nie należy – doszukiwać się reguł w tej opowieści, wymykającej się ograniczeniom ciągów przyczynowo-skutkowych, przypominającej mozaikę niepowiązanych ze sobą sytuacji. Nie dajmy się jednak zwieść złudzeniu, że już nic nas nie może zaskoczyć, ponieważ autor jakoby na deser serwuje czytelnikowi niepodziewany plot twist, który o dziwo wprowadza do całości namiastkę fabularnego sensu.

„Spotkanie po latach” to ambitna powieść graficzna, nakreślona ze smakiem i wyczuciem przy użyciu prostej kreski, która dziś stanowi już chyba znak rozpoznawczy Sieńczyka. Zdecydowanie polecam książkę fanom autora i czytelnikom, szukającym intelektualnej pożywki. Oprawa utwardzona, szyta.

Friday. Pierwszy dzień świąt

Autorzy: Ed Brubaker, Marcos Martin, Muntsa Vicente
Wydawnictwo: Nagle!
Katowice 2023
Poziom: BD IV

„Friday” to dzieło, nad którym pochyliło się troje mistrzów gatunku: wielokrotnie nagradzany scenarzysta komiksowy Ed Brubaker, Marcos Martin – rysownik tworzący m. in. dla gigantów komiksowego świata, takich jak Marvel i DC oraz specjalistka od kolorów, ilustratorka „Harper Collins” i „ Elle Magazine”, Muntsa Vicente. Twórcy już zapowiadają kolejne tomy cyklu i bardzo dobrze, bo część pierwsza zdecydowanie zaostrza apetyt. Dzieło czyta się błyskawicznie, a zakończenie stanowi zapowiedź przyszłej, emocjonującej, lekturowej przygody.

Autorzy zapraszają czytelnika do małego, portowego miasteczka, które, choć położone w Ameryce, klimat ma wyjątkowo angielski, spowity mgłą i trochę nierealny, jakby pożyczony od Lovecrafta. Opowieść rozpoczyna się na dworcu w Kings Hill, na którym pojawia się przyjeżdżająca z college’u do domu tytułowa bohaterka. Dziewczyna z marszu zostaje wciągnięta w kryminalną sprawę przez dawnego, szkolnego przyjaciela. Pomiędzy tym dwojgiem od razu da się wyczuć jakieś napięcie, jednak akcja toczy się zbyt szybko, by ktokolwiek miał czas analizować, co między nimi zaszło. I kiedy wszystko zaczyna się wyjaśniać, to, co wiemy, okazuje się zaledwie czubkiem góry lodowej, o którą niejeden okręt jeszcze się rozbije.

„Friday” to dobrze wyważona graficzna powieść grozy skierowana do odbiorcy z grupy young adult, ale dojrzalsi fani komiksu powinni docenić jakość dzieła i rzemiosło jego twórców. A może spodobać się tu wiele.. Rozmieszczone z wyczuciem, typowe dla horrorów momenty zaskoczenia wywołują szybsze bicie serca. Mistrzowskie operowanie kadrem niezauważalnie przenosi uwagę czytelnika od ogółu do szczegółu, od warstwy wydarzeń do płaszczyzny emocji i psychiki bohaterów. Cieszy oko również kompozycja większych, całostronicowych ilustracji i smakowita, stylistyczna zabawa kreską. Oldskulowy klimat i niepozbawiona humoru narracja ewokują przyjemny nastrój amerykańskich seriali z ostatnich dekad XX wieku. Bardzo polecam. Oprawa miękka, klejona.

Czytaj dalej