Autorka: Marta Maruszczak
Ilustratorka: Magdalena Babińska
Wydawnictwo: Wiedza Czytaj dalej
Autorka: Marta Maruszczak
Ilustratorka: Magdalena Babińska
Wydawnictwo: Wiedza Czytaj dalej
Autorka: Cheryl Rickman
Wydawnictwo: RM
W swoim poradniku brytyjska terapeutka porusza problem, który w dzisiejszych czasach wciąż nabiera na sile – choćby z tej przyczyny, że starzejemy się jako społeczeństwo, a to właśnie osoby starsze mają zazwyczaj największy problem z samotnością. Nie oznacza to jednak, że na samotność cierpią tylko seniorzy. Jak bowiem przytomnie wyjaśnia autorka omawianej książki, samotność wcale nie jest równoznaczna z odosobnieniem. To drugie jest faktem obiektywnym, wynikającym z tego, że fizycznie nie ma przy nas żadnych innych osób. Samotność to z kolei w pełni subiektywne uczucie – jak dobrze wiemy, samotnym możne być nawet w tłumie.
Cheryl Rickman stara się pomóc osobom samotnym, podsuwając im dwie różne, choć wcale się wzajemnie nie wykluczające ścieżki. Pierwsza polega na wyjściu z inicjatywą i aktywnym poszukaniu kontaktu z drugim człowiekiem. Autorka poleca samotnym osobom na przykład zaangażowanie się w wolontariat, ale też instruuje czytelników, jak skutecznie pielęgnować kontakty z ludźmi, na których nam zależy. Z kolei drugą ścieżką, której Rickman poświęca chyba nawet więcej miejsca, jest jak najlepsze wykorzystanie samotności i zrozumienie, że brak innych ludzi wokół w pewnych sytuacjach bywa błogosławieństwem. Świadomą, dobrze wykorzystaną samotność autorka nazywa „pozytywną samotnością” i dowodzi, że ma ona kilka bardzo dużych zalet. Należą do nich m.in. możliwość robienia dokładnie tego, na co samemu ma się ochotę, skupienie się na sobie, przestrzeń do marzenia i planowania, a także doświadczenie zwiększonej kreatywności. Jeśli chodzi o ten ostatni czynnik, Rickman przytacza na przykład słowa Pabla Picassa, który utrzymywał, że „W towarzystwie żadna poważna praca nie jest możliwa”, a także Alberta Einsteina, twierdzącego, że „monotonia i samotność typowe dla spokojnego życia stymulują twórczy umysł”. Co jednak nie mniej ważne, a może nawet ważniejsze, autorka przekonuje, że tylko chwile samotności pozwalają nam na pogłębioną introspekcję, która może poskutkować lepszym zrozumieniem siebie samego. Nieprzypadkowo tytuł jednego z zaledwie sześciu rozdziałów jej książki brzmi: „Zbliżanie się do siebie”.
Podsumowując: ze względu na to, że książka Cheryl Rickman jest poświęcona problemowi społecznemu, z którym mierzy się wiele osób, a w dodatku podchodzi do niego w sposób co najmniej rozsądny, jest ona pozycją wartą uwagi. Oprawa miękka, klejona.
Autorka: Anna Nowacka
Ilustratorka: Ola Bylica
Wydawnictwo: Kropka
Poziom czytelniczy: BD I/II
Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, starsza siostra Hela wprowadza dziesięcioletniego Staszka w struktury bardzo starej tajnej organizacji – Stowarzyszenia Obrońców Smoków. Aby to zrobić, pod osłoną nocy prowadzi go na Wawel, okazuje się bowiem, że to właśnie on jest siedzibą SOS-u. Kiedy są na miejscu, chłopiec dowiaduje się, że członkowie – a w szczególności członkinie – jego rodziny od dawna są związani z organizacją, a on dotąd nie miał o tym pojęcia. Jego mama jest na przykład aktualną prezeską Stowarzyszenia. Problem w tym, że zniknęła i nie do końca wiadomo, co się z nią dzieje. Członkowie SOS-u mają jednak uzasadnione podejrzenia, że odpowiada za to pradziadek Staszka, który niestety już dawno temu zboczył ze szlachetnej drogi.
Przepełniona przygodami debiutancka powieść dla dzieci autorstwa Anny Nowackiej już na pierwszy rzut oka wyróżnia się przekonującą kreacją magicznego, tajemnego świata tuż obok nas. Jak wiemy chociażby dzięki Harry’emu Potterowi – to schemat, który w powieściach dla dzieci i młodzieży działa bardzo dobrze, szczególnie kiedy jest pomysłowo ograny. Powieść „SOS. Stowarzyszenie Obrońców Smoków” wyróżniają przede wszystkim zakorzenienie w historii i topografii Krakowa, a także wykorzystanie przez autorkę licznych legend o smokach i innych mitycznych stworzeniach – zwłaszcza tych, które wywodzą się z polskich ziem. Wbrew pozorom kluczowej roli wcale nie odgrywa w książce Smok Wawelski, ale Žaltys – mityczny wąż znany z mitologii pruskiej, litewskiej i łotewskiej, który ma zamieszkiwać jezioro Szurpiły na Suwalszczyźnie. W powieści w różnych rolach pojawiają się także skandynawski smok Fafnir, starożytny Uroboros, ale także Król Sielaw, czyli ogromny sum znany z mazurskich podań.
Dla małych Krakusów „Stowarzyszenie Obrońców Smoków” byłoby pewnie lekturą obowiązkową, ale i w mazowieckich bibliotekach powinno się sprawdzić. To napisana w pomysłem powieść, która powinna spodobać się dzieciom w wieku mniej więcej 7-10 lat. Ponadto autorka wyraźnie sygnalizuje, że czytelnicy mogą spodziewać się dalszego ciągu przygód Staszka i jego rodziny, a zatem jesteśmy świadkami narodzin nowego polskiego cyklu powieści, który ma predyspozycje, by zdobyć popularność. Za jakiś czas zobaczymy, czy tak rzeczywiście się stało. Oprawa twarda, szyta.
Autor: Jon Fosse
Ilustrator: Øyvind Torseter
Wydawnictwo: Widnokrąg
Poziom czytelniczy: BD I
Pierwsza z dwóch wydanych przez wydawnictwo Widnokrąg książek dla dzieci autorstwa Jona Fossego, laureata literackiej Nagrody Nobla z 2023 roku. W dodatku zilustrowana przez rewelacyjnego norweskiego artystę Øyvinda Torsetera.
Historia opowiedziana w „Dziewczynce ze skrzypcami” jest bardzo podatna na metaforyczne odczytania, jednak w podstawowej warstwie opowiada po prostu o bezimiennej dziewczynce, która wyrusza na ratunek ojcu. Pewnego dnia bohaterka dostrzega oczami wyobraźni, że jej tata, przemoczony i wyczerpany, utknął gdzieś na wyspie pośród morza. Dziewczynka od razu wyrusza w drogę, bo wie, że musi mu pomóc. W podróży trafia na kilka przeszkód, które wydają jej się niemożliwe do pokonania – najpierw górę, na którą nie mogłaby się wspiąć, później na mokradła, w których grzęźnie, a w końcu na morze, którego nie ma szans pokonać bez łodzi. W uporaniu sobie z tymi przeszkodami pomaga jej przedmiot, który zabrała ze sobą w drogę, a mianowicie skrzypce, a przede wszystkim jej talent do grania na nich przepięknych, smutnych melodii. Historia kończy się happy endem – bohaterce udaje się ocalić tatę i wracają razem do domu.
Do tekstu Fossego – którego swoją drogą cenię jako pisarza dla dorosłych – miałbym kilka pytań. Czy w „Dziewczynce ze skrzypcami” nie da się przypadkiem dostrzec historii o radzeniu sobie dziecka z depresją czy też innym trudnym stanem psychicznym ojca? A jeśli tak, to dlaczego to właśnie dziecko miałoby być jego wybawcą? Treść tego typu, niestety, może być dla małego czytelnika szkodliwa. Poza tym, choć całym sobą jestem za pokazywaniem dzieciom, że sztuka (w tym przypadku muzyka) może być czymś o wiele więcej niż sposobem na przyjemne spędzenie czasu, obawiam się, że przypisywanie jej mocy cudownego wyciągania innych z kłopotów niestety nieco rozmija się z prawdą. Sztuka – jeśli w ogóle uznamy, że potrafi to robić – jednak zwykle robi to o wiele subtelniej niż w „Dziewczynce ze skrzypcami”. Na szczęście historia opowiedziana przez Fossego jest na tyle wieloznaczna w swojej prostocie, że dziecko może wcale podobnych pytań nie zadawać.
Żadnych zastrzeżeń nie można mieć za to do ilustracji Øyvinda Torsetera. Te według mnie są po prostu kapitalne. Artysta wykonał je oryginalną techniką, która polega na tym, że najpierw zbudował swego rodzaju makiety, na które składają się wykonane przez niego przestrzenne minirzeźby z papieru i innych materiałów, a także rysunki (również wykonane na wyciętych kawałkach papieru), a następnie te instalacje sfotografował. Efektu doprawdy trudno nie docenić.
Mimo wyrażonych wcześniej wątpliwości związanych z treścią książki, zakup „Dziewczynki ze skrzypcami” można polecić – choć nie bezrefleksyjnie i nie każdemu dziecku. Oprawa twarda, szyta. Duży format.
10 czerwca 2025 roku w Bibliotece na Koszykowej odbyło się trzecie spotkanie z cyklu rozmów o literaturze, której patronuje cytat z wiersza Krystyny Miłobędzkiej: „już nie widać znaków / jeszcze papier świeci”. Tym razem było to światło emitowane przez dokumenty, które pozostawiły po sobie kobiety piszące. Z archiwów polskich i europejskich wydobywają je badaczki i badacze realizujący od 2013 roku projekt „Archiwum Kobiet” , którego efektem są m.in. cyfrowa baza oraz liczne publikacje książkowe.
Gościniami Biblioteki Publicznej miasta stołecznego Warszawy były prof. dr hab. Monika Rudaś-Grodzka (Instytut Badań Literackich PAN), kierująca projektem oraz jedna z jego realizatorek, dr hab. Danuta Zawadzka, prof. UwB (Uniwersytet w Białymstoku). Porozmawialiśmy o imponującym przedsięwzięciu, jakim jest „Archiwum Kobiet”, skupiając się na dwóch publikacjach z 2024 roku: „Pamiętniku masażystki 1894-1916” Marii Jadwigi Strumpff – jednej z pierwszych warszawskich masażystek, zasymilowanej Żydówki o niezwykle skomplikowanej tożsamości (seksualnej, religijnej, etnicznej) – oraz „Listach” Marii Konopnickiej, wysyłanych w latach 1887-1889 do Nikodema Erazma Iwanowskiego.
Jak można przeczytać w „Manifeście” sformułowanym przez Monikę Rudaś-Grodzką: „Troska o nasze piszące każe nam wypowiedzieć wojnę tradycyjnie pojmowanej historii (…), która przez wieki usuwała w cień” kobiety. Podczas spotkania wspólnie przyjrzeliśmy się temu, za pomocą jakich narzędzi i według jakich reguł ta wojna jest prowadzona.
Spotkanie poprowadziła Katarzyna-Sawicka-Mierzyńska.